Archiwum: fundusze inwestycyjne

Cud i przekleństwo kreatywności

Gdy w 1981 roku Bank Światowy potrzebował kredytów we frankach szwajcarskich i marce niemieckiej, znalazł się w kłopocie, gdyż osiągnął już maksymalny limit kredytów, na które zgodziły się rządy Szwajcarii i Niemiec. Z kolei firma IBM posiadała znaczące ilości franków i marek, ale potrzebowała dolarów. Niestety kredyty dolarowe dla klientów koporacyjnych były zbyt wysoko oprocentowane. Obie instytucje przy pomocy i pośrednictwa banku Salomon Brothers umówily się na „wymianę” (swap) posiadanych walut.

Czytaj dalej >

Nazwa funduszu może być myląca

Pod koniec sierpnia PAP opublikowała depeszę zawierającą dwie interesujące informacje. Z jednej strony według metodologii NBP obecnie w na polskim rynku nie ma funduszy, które spełniałyby kryteria funduszu rynku pieniężnego. Z drugiej strony, według klasyfikacji Analizy Online oraz Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (opierających się odpowiednio: na polityce inwestycyjnej funduszu zapisanej w statucie oraz na deklaracjach składanych przez TFI) na krajowym rynku funkcjonuje około 60 funduszy z kategorii „gotówkowe i pieniężne”.

Czytaj dalej >

Wybierz najlepiej

Gdybym mógł przeanalizować wszystkie możliwe opcje dokonałbym najlepszego możliwego wyboru.

Intuicyjnie ten rodzaj myślenia wydaje się poprawny. Jak to jednak często z intuicjami bywa, nie jest do końca prawdziwy. Przede wszystkim rzadko kiedy mamy możliwość analizy faktycznie wszelkich możliwych opcji. Jeśli to są proste wybory w stylu – jaki jest twój ulubiony kolor, sprawa (być może jest łatwiejsza). Jeśli wybór dotyczy przedmiotów złożonych, takich jak na przykład samochód wszystko się komplikuje. Liczba możliwych opcji do porównań wydaje się niemal nieskończona. Od tak błahych i indywidualnych, jak kolor, poprzez kształt, markę, poziom spalania i setki innych. Porównujemy, rozważamy, zestawiamy i koniec końców mamy dosyć i jesteśmy zmęczeni. Poza tą grupą, która uwielbia sam proces porównywania, a nie końcowy etap, czyli zakup.

Czytaj dalej >

Automaty są tak mądre jak ich twórcy

[kontynuacja tematu poruszonego w materiale: Czy androidy marzą o pieniądzach klientów]

Sprawa nie jest łatwa. Postanowiłem przyjrzeć się Ryzykometrowi, o którym opowiadała jego twórczyni Aneta Hryckiewicz. Po pierwsze kłopotliwe dla mnie jest w tym momencie to, że reprezentuję instytucję finansową. Naturalną więc reakcją na tekst może być stwierdzenie, że próbuję zdyskredytować konkurencyjny produkt. Pracując przez wiele lat jako dziennikarz, a później obserwator niezależny opisywałem różnego rodzaju produkty i usługi funkcjonujące na naszym rynku. Czasem krytycznie, czasem uszczypliwie. Ale cel był jeden – dobro czytelnika. Choćby nie wiem jak naiwnie to brzmiało. Od chwili związania się z DM BOŚ unikałem wypowiadania się wprost o konkurencji – domach maklerskich i oferowanych produktach.

Powyższe oświadczenie (asekurację) można więc potraktować jako substytut drobnego druczku na końcu materiałów określanego jako „wyłączenie odpowiedzialności”, z tym, że w tym wypadku należałoby uznać, że jest to „uwzględnienie subiektywizmu”.

Czytaj dalej >

Czy androidy marzą o pieniądzach klientów?

Gdybym zapytał losowo wybranej grupy osób czy interesowałaby ich inwestycja/lokata dająca 12 procent w skali roku jestem przekonany, że większość nie postukałaby się w głowę. Blisko 19 tysięcy osób, które zdecydowały się „powierzyć” pieniądze AmberGold sugeruje, że wciąż wielu z nas nie potrafi powiedzieć czym tak naprawdę jest ryzyko i jaka jest jego relacja do zysku.

A gdybym powiedział znam taką inwestycję, która po wpłaceniu w 2000 roku 1000 złotych dziś jest warta 3408 złotych, czyli przyrastała średnio 7,5 procenta rocznie?

Od 2000 roku mieliśmy hossę i pęknięcie bańki technologicznej, załamanie na rynku kredytów hipotecznych, kryzys, który nazywany był największym kryzysem od lat trzydziestych. A tymczasem moja inwestycja, cyk, cyk… 7,5 procenta w skali roku; 0,6 procenta miesięcznie. Wykres wygląda w taki sposób, że nawet na mnie robi wrażenie.

Czytaj dalej >