Poziom nietrafności
Prezentacje wszelkiego rodzaju technik i strategii inwestycyjnych są często krytykowane przez inwestorów ze względu na selektywny dobór przykładów ich działania.
Prezentacje wszelkiego rodzaju technik i strategii inwestycyjnych są często krytykowane przez inwestorów ze względu na selektywny dobór przykładów ich działania.
Nie przepadam za nadmiernym patosem, jaki czasem jest tworzony przez ludzi związanych z rynkiem finansowym. Trudne pojęcia, skomplikowane zdania, cała złożoność rynku wystarczy często do tego, by występując na przykład w telewizji wygłaszać poglądy o rynku i prezentować swoje poglądy analityczne z marsową miną i niesłychanie poważnie.
Jeszcze za czasów poprzedniego szefa KNF – Jacka Sochy zdarzało mi się spierać z przedstawicielami nadzoru o nadmierne regulacje na polskim rynku kapitałowym. Regulacje dotyczące świadczenia usług doradczych (skutkujących brakiem małych niezależnych firm i zespołów analitycznych), zarządzania portfelem (skutkujących brakiem małych firm lub organizacji zarządzających ograniczonych np. do majątku własnej rodziny lub grupy znajomych).
Nie wiem, czy na blogu o surowcach pojawiał się już jakiś ekolog, ale tym razem jest to w pełni uzasadnione. Na początku stycznia trafiłem na teksty niejakiego Lestera R. Browna, który – jak mniemam – jest jakimś guru na polu ekologii. Nie śledzę podziałów i ideologii ekologicznych na tyle, by oceniać wiarygodność Browna, ale dwa jego teksty dostępne na stronie są jazdą obowiązkową każdego, kto interesuje się konsumpcją ropy i przyszłością motoryzacji w USA, a więc kraju, ciągle pijącego najwięcej ropy na świecie.
Bardzo się cieszę, że miałem wpływ na działania mojego brokera, który podjął decyzję o wejściu w niedoceniany segment, czyli maklerskie IKE (oczywiście wolę sobie przypisać większe zasługi, niż pewnie było to w rzeczywistości; niemniej stale zawracałem głowę o to z uwagi na mój egoistyczny interes).
Każda strategia budzi mniej emocjonalnych lęków, wahań i strachów przed nieznaną przyszłością jeśli z góry przygotowujemy się na różne scenariusze zachowań rynku i nawet najmniej nieoczekiwane zdarzenia.
Kombinowania ze strategiami i nowymi pomysłami nigdy dość by nie popaść w rutynę tradingu i odkrywać w sobie pasję 🙂
Cały tydzień żyjemy giełdą, walutami, gospodarka – zróbmy sobie wolne, choć w niedziele, na ile to oczywiscie możliwe, aby podyskutować o czymś innym. Gdy mróz trzaska i strach wychodzić na zewnątrz, szczególnie jak się jest lekko podziębionym, człowiekowi zbiera się na refleksje, np. o tym jak świat się zmienia. Wiadomo, ze pewne rzeczy się zmieniają, ale – inne uparcie stoją w miejscu. Jaka jest w tym zasługa technologii? Tradycja i postęp ida w parze, ulubiona polska tradycja jest od pokoleń – narzekanie, a postępem – to, w jaki sposób to robimy.
Od zawsze deklaruję niechęć uprawiania krytyki dla samej krytyki więc i tym razem nie będzie inaczej. Z jednym zastrzeżeniem – tym razem zamiast słowa „krytyka” proponuję bardziej adekwatny termin: „prostowanie błędów”. A sam tytuł jest jedynie parafrazą.
Przez blisko dwa lata (tak, tak mamy już prawie dwa latka) na blogach bossy udawało mi się omijać temat peak oil – po polsku mówiąc szczyt wydobycia ropy naftowej. Przyczyny były różne, ale najważniejszą było przekonanie, czy raczej wiara, że postęp technologiczny pozwoli uwolnić się ludzkości spod władzy ropy. Argumentów nie miałem zbyt wiele, ale najważniejszym było przekonanie, iż prawo popytu i podaży oraz substytuty wymuszą na wszystkich nowe rozwiązania. Święta pozwoliły mi nadrobić zaległości w lekturach, z których jedna pozwala zająć się problemem peak oil z perspektywy, która jest mi bliska.