Wielkie narracje, post scriptum
Kilka dodatkowych kwestii zdołało się zebrać w krótkie posłowie do poprzedniego wpisu.
Kilka dodatkowych kwestii zdołało się zebrać w krótkie posłowie do poprzedniego wpisu.
Polski rynek kapitałowy funkcjonuje już dwadzieścia siedem lat. Z jednej strony to bardzo mało, a z drugiej całkiem sporo. Przypominam sobie czasy pionierskie, gdzie wszyscy musieliśmy się gorączkowo uczyć jego zasad. Gdy wiele osób nie bardzo wiedziało na czym polega rynek akcji, gdy istniały wyłącznie obligacje skarbowe, a fundusze inwestycyjne można było policzyć na palcach jednej ręki. Literatury było niewiele, dostęp do internetu mocno ograniczony, korzystało się z przedruków gazetowych, kserokopii książek i sprowadzanych za ogromne wówczas pieniądze książek z Zachodu.
W codziennych komentarzach rynkowych rynek surowcowy sprowadzany jest zwykle do ropy i czasami złota. Pierwszy komentuje się głównie przez pryzmat wpływu na gospodarkę, a drugi jako sentyment wobec ryzyka lub w kontekście relacji ceny z dolarem. W efekcie w tle pozostają inne rynki surowcowe, którym nie poświęca się wiele czasu. Bilansem jest pomijanie ostrzeżeń, które wysyła dziś rynek metali przemysłowych.
Arcyciekawy, aczkolwiek stanowczo zbyt krótki wywiad, który wpadł mi w oczy na twitterze, przypomniał mi o temacie, z jakim od dawna się noszę w sensie wrzucenia go na blog.
Wzrost popularności funduszy indeksowych generuje falę krytyki strategii inwestycyjnych wykorzystujących te wehikuły. Rob Arnott, Vitali Kalesnik i Lillian Wu podeszli bardzo merytorycznie do tej krytyki i zwrócili uwagę na kilka konkretnych problemów związanych z inwestowaniem pasywnym za pomocą funduszy indeksowych.
W poprzednim wpisie wskazywałem rolę krótkich, zwięzłych porad w procesie przekazywania doświadczeń i wiedzy w tradingu.
Trwa w sieci bitwa na miarę Mortal Kombat pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami analizy technicznej. Siedzę sobie nieco z boku, pogryzam zdrowe marchewki ekscytuje mnie to wszystko mniej niż średnio. Może dlatego, że do rynku, narzędzi, poglądów starałem się zawsze podchodzić krytycznie. Analiza techniczna jest w porządku pod warunkiem, że nie próbujesz na jej podstawie odpowiedzieć na pytanie „ile wyniesie kurs akcji PKN Orlen 17 maja 2021 roku”, albo stwierdzić „z całą pewnością bazując na teorii fal indeks za 13 tygodni znajdzie się na poziomie 1 953,1761 pkt”.
Podobnie jest z analizą fundamentalną, jeśli założysz nierealne przepływy, kurs dolara na poziomie sprzed 10 lat i kto wie co jeszcze, to możesz wycenić firmę nawet 20 krotnie wyżej lub niżej, niż jej cena rynkowa. Tylko nic to nie będzie oznaczało.
”Bądźmy szczerzy. Oficjalnie, tak, zysk jest naszym korporacyjnym celem. Ale w praktyce, jeżeli zyski spadną o 20 proc., nikt się nie przejmuje. Ale gdy stracimy jedną dziesiątą procenta udziałów w rynku, głowy lecą” – oświadczył wysokie rangi menadżer jednej z największych firm motoryzacyjnych autorowi książki „Confessions of the Pricing Man: How Price Affects Everything” Hermannowi Simonowi.
Na Blogach Bossy regularnie podkreślamy, że inwestorzy powinni pielęgnować krytyczne podejście do swojej własnej filozofii inwestycyjnej. Takie podejście oznacza aktywne poszukiwanie potencjalnych błędów w strategii albo dbanie o regularną ekspozycję na informacje poddające w wątpliwość przyjęte założenia inwestycyjne.