Zróbmy cła znów wielkimi!

W 2018 roku administracja prezydenta Donalda Trumpa nałożyła cła na chińskie towary. Zaczęło się od paneli słonecznych i pralek, później dołączono do tego stal i aluminium, a następnie między innymi: części samolotów, baterie, telewizory, urządzenia medyczne, satelity. W odpowiedzi na to chiński rząd nałożył cła odwetowe na różnego rodzaju produkty rolne, m.in. soję, pszenicę, bawełnę, wołowinę, wieprzowinę i inne (w sumie obejmowało 106 pozycji nie tylko rolnych). Opłaty te wynosiły od 25 do 33 procent.

Czytaj dalej >

Marzenia to nie plany

Skończyłem w weekend czytać niezmiernie przyjemną powieść Johna Ironmongera „Wieloryb i koniec świata”. Głównym bohaterem jest analityk z londyńskiej firmy inwestycyjnej, koncentrującej się na transakcjach krótkiej sprzedaży. W tle mamy ogólnoświatową pandemię, załamanie rynków, genialne algorytmy prognozujące, rozważania o naturze ludzkiej oraz mnóstwo optymizmu. Więcej na temat samej powieści można przeczytać na speculatio.pl, mnie zaś do dzisiejszej notki zainspirowało jedno ze zdań, które pojawia się w trakcie rozmowy między bohaterami, gdy rozmawiają na temat przyszłości i wyborów.

To nie jest plan. To marzenie.

Ponieważ książka traktuje częściowo o rynku finansowym, decyzjach i ich konsekwencjach, zatrzymajmy się przez chwilę przy tym zdaniu, choć w powieści dotyczy ono raczej sytuacji między dwojgiem ludzi.

Czytaj dalej >

Drill, baby, drill

W swoim przemówieniu inauguracyjnym 20 stycznia 2025 roku prezydent Donald Trump użył hasła „Drill, baby, drill”, co miało oznaczać poparcie dla zwiększenia krajowej produkcji ropy i gazu.

Będziemy wiercić, skarbie, wiercić. Obniżymy ceny, ponownie wypełnimy nasze strategiczne rezerwy aż po brzegi i będziemy eksportować amerykańską energię na cały świat.

Czytaj dalej >

Bez hossy nie będzie hossy

Bez kamieni nie ma budulca. A bez budulca nie ma pałacu. A bez pałacu,… nie ma pałacu.

Te niezmiernie wnikliwe słowa wypowiada Marnypopis w filmie Asterix i Obelix. Misja Kleopatra i przypominają mi się za każdym razem, gdy patrzę na wykres naszego rynku akcyjnego. W tym wypadku bez hossy,… nie ma hossy. Nieco bardziej wyjaśniając – bez hossy na rynkach światowych, nie ma wielkich szans na hossę na giełdzie warszawskiej.

Czytaj dalej >

Ameryka kontra Dania

Myślę, że gdyby autor jakiejś książki lub filmu próbowałby zaproponować utwór, w którym Stany Zjednoczone wypowiadają wojnę Grenlandii lub Danii uznano by to jednak za pewne nadużycie, w kategorii „tak niemożliwe, że nie róbmy sobie żartów”. Co innego w drugą stronę. Takie utwory zresztą powstały, choćby powieść Leonarda Wibberleya z 1953 roku, na podstawie której nakręcono w 1959 roku film Mysz, która ryknęła. Choć w tym wypadku nie była to Dania, ale fikcyjne księstwo Grand Fenwick, które wypowiada wojnę USA. W rolach głównych występuje Peter Sellers i polecam film, jako zabawną ciekawostkę.

Czytaj dalej >

Świat się zmienia (w ten sam sposób)

„W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych japońscy producenci szturmowali Zachód. Bez wątpienia wspomagał ich niewiarygodnie tani jen i chroniony rynek krajowy, stanowiący rodzaj „pochłaniacza wstrząsów” dla kampanii cenowych na rynkach eksportowych. Naturalnie tani jen i chroniony rynek wewnętrzny nie były przyczyną, dla której japońskie samochody gwarantowały wyższą jakość niż produkty konkurentów z Zachodu, większą oszczędność w zużyciu paliwa w czasie wzrostu cen i tak dalej. Duża część japońskiego sukcesu bierze się z tego, że tamtejsi producenci przywiązywali więcej uwagi do klienta. Z drugiej strony jest także oczywistym faktem, że byli mocno wspierani przez banki.” Gregory Millman, Czas spekulacji

A teraz wykonajmy skok o sześćdziesiąt lat do przodu, zamieńmy rynek japoński na chiński i w gruncie rzeczy możemy uznać, że historia znów się powtarza. Czytam w ostatnich czasach coraz częstsze narzekania na to, że na rynku samochodowym następują zaskakujące zmiany. Chiny zyskują miano lidera (zwłaszcza jeśli chodzi o auta elektryczne), przede wszystkim kosztem firm europejskich. Odnosi się wrażenie, jakby obserwatorzy, w tym wielu ekonomistów, zapominali o zmianach rynkowych. Jedne branże zyskują, inne upadają. W miejsce dawnych liderów pojawiają się nowi. Kraje, które były w zapaści gospodarczej zyskują miano „tygrysów”, zauważając szansę tam, gdzie „stare gospodarki”, jej nie widziały.

Czytaj dalej >

Masło, masło, spekulanci, Chiny

Wraz z niedawnym spotem (z 23.12) kandydatki na urząd prezydenta z Lewicy muszę wrócić do sprawy cen masła (Znów ci pazerni spekulanci).

„Dlaczego masło jest tak drogie? Nie są temu winni, ani krowy, ani producenci, ani nawet dyskonty. To efekt spekulacji giełdowej. Jesienią inwestorzy wykupywali tak zwane kontrakty futures na masło. Blokując dostęp do towaru na przyszłość. Pozwalało to sprzedać towar z zyskiem, co powodowało dalsze wzrosty cen masła. Efekt? Maślana bańka spekulacyjna.” (Magdalena Biejat)

Czytaj dalej >

Rekordy, które nas ominęły

Ciekawy był ten mijający rok. Wiele rynków – nie tylko akcyjnych – doświadczyło hossy, z rekordami wszech czasów, a przynajmniej wieloletnimi maksimami. Do maja wydawało się, że również polski rynek akcji będzie podążał za amerykańskim, niemieckim, czy kryptowalutami. Tak się nie stało. Dołączyliśmy do tych najsłabszych i możemy się pocieszać, że nie jest tak najgorzej, bo mamy mniejsze straty niż inwestorzy, którzy postawili na przykład na rynek francuski.

Czytaj dalej >

Barometr gospodarki

„Ożywienie gospodarcze jeszcze się nie zmaterializowało”.

Jakież to zachwycające zdanie. Tak jakby piszący wiedział, że nie jest najlepiej, ale w gruncie rzeczy należy napisać coś optymistycznego. Po co pisać o spowolnieniu, recesji, czy kryzysie, kiedy można napisać o ożywieniu w gospodarce. Co prawda jeszcze go nie ma, jeszcze nie nastąpiło, ale w tym zdaniu jest piękna nadzieja, że ono się zmaterializuje. Pewnie już wkrótce.

Czytaj dalej >

Nierozstrzygalny dylemat

Pięć lat to mnóstwo czasu. Nawet na rynkach. Pięć lat dobrej koniunktury potrafi zatrzeć pamięć o trudnych okresach, spadkach, bessach, stagnacjach. W ciągu minionych pięciu lat indeks S&P500 wzrósł niemal 100 procent. Daje to średnioroczne 13,4 procent. Blisko dwa razy więcej, niż wieloletnia średnia z rynków akcji wynosząca 7-8 procent rocznie. Jeszcze lepiej w takim ujęciu wypada indeks NASDAQ100 – średnioroczny wynik z ostatnich pięciu lat to 19,8 procent. Może zakręcić się w głowie.

Czytaj dalej >