Wykres dnia: Rynek w działaniu
Ostatni tydzień przyniósł mocny spadek cen ropy. Surowiec potaniał o przeszło 5 procent (WTI) mimo sankcji nałożonych na import z Rosji. W tle można dostrzec coś znacznie ciekawszego.
Ostatni tydzień przyniósł mocny spadek cen ropy. Surowiec potaniał o przeszło 5 procent (WTI) mimo sankcji nałożonych na import z Rosji. W tle można dostrzec coś znacznie ciekawszego.
Mam wątpliwą przyjemność pisać kolejną notkę w kontekście zamknięcia rynku akcji w Moskwie. Ocieramy się o jakiegoś zakalca, ale cóż poradzić, dziś mija 9 dzień handlowy bez sesji na rynku akcji w Rosji (jutro też nie będzie sesji, więc odliczamy już do 10), a sytuacja z każdym dniem robi się tylko ciekawsza i wykracza poza giełdę oraz papiery udziałowe.
W poprzednim tygodniu odnotowaliśmy spadek na rynku rosyjskim o 50 procent i anulowanie sesji. Po 7 dniach możemy uzupełnić przypadek bez precedensu o zmienne, które zeszłotygodniową niespodziankę czynią ledwie wstępem do – delikatnie mówiąc – jeszcze większej niespodzianki.
Na blogach bossy pewnie od lat – zapewne więcej niż dziesięciu – zapraszamy do inwestowania na rynkach zagranicznych. Używamy różnych argumentów, akcentując konieczność pogodzenia się z faktami, iż będąc mieszkańcem peryferii trzeba myśleć, jak mieszkaniec metropolii, a nawet wykorzystać ten fakt, iż macie dodatkową ochronę w postaci waluty. Dzisiejsze notowania na rynkach regionu Europy Wschodniej boleśnie uświadamiają, dlaczego tak ważne jest, by nigdy nie zapominać o podziale na rynki rozwinięte, wschodzące i graniczne.
Dużymi krokami zbliżamy się do zakończenia drugiego miesiąca roku i powoli można zacząć podsumować początek kolejnego okresu rozliczeniowego. Po słabym styczniu rynki akcji nie mają zbyt dobrej passy w lutym, choć więcej już jest stabilizacji niż kontynuacji styczniowej przeceny. Na świecie stale trudno znaleźć indeks, który byłby lepszą inwestycją niż rynek surowcowy. Bez wątpienia surowce – i szerzej towary – są wygranymi pierwszych kilku tygodni 2022 roku.
Wczoraj minął dokładnie rok od dnia, w którym najbardziej gorący fundusz ostatnich lat – ARK Innovtion ETF – wyznaczył historyczne maksima na poziomie 159,70 USD. Dziś funduszem handluje się po 68 USD, przy minimach w rejonie 64 USD wyznaczonych w końcówce stycznia. Imponujący lot na południe zabrał inwestorom blisko 60 procent wartości kapitału.
Finałowa sesja stycznia jest stale do rozegrania, ale na dziś można mówić o trudnym, a może nawet zaskakującym początku roku – w przypadku Wall Street o najgorszym od 2008 roku. Właśnie z tego kierunku rozlewa się presja podażowa po całym świecie.
Dawno nie spoglądaliśmy na blogach w stronę spółki Robinhood Markets, której – jak można sądzić z poprzednich notek – kibicuję z równie wielką sympatią, co całej Reddit’owej Armii wyciskaczy szortów i meme’owych pompek.
Nie ma chyba dziś bardziej gorącego tematu niż inflacja. Politycy chwieją się pod jej ciosami. Banki centralne muszą reagować mimo niepewności, co do genezy wzrostu cen, a inwestorzy dostosowywać portfele do nowej sytuacji. Paradoks polega na tym, iż gorączka wokół inflacji może wyznaczać jej szczyt. Nie dlatego, iż mamy do czynienia ze zjawiskiem psychologicznym, ale dającym się identyfikować efektem ubocznym pandemii.
Amerykański sektor technologiczny wzbudza ostatnio coraz więcej negatywnych emocji. Wejście w styczeń okazało się na rynku Nasdaq najgorszym od 2008 roku, a cofnięcie Nasdaqa Composite od listopadowego szczytu hossy przekroczyło 10 procent. Sentyment jest zwyczajnie słaby i właśnie w takim układzie sił rynek stanie do spotkania z wynikami kwartalnymi. Z tego musi być dużo fajerwerków.