Domino Day
Nie potrafiłbym odmówić sobie chociaż krótkiego komentarza po tym chaosie na amerykańskich giełdach w ostatni czwartek czyli 6 maja.
Nie potrafiłbym odmówić sobie chociaż krótkiego komentarza po tym chaosie na amerykańskich giełdach w ostatni czwartek czyli 6 maja.
Unikam na blogu polityki i dyskusji o modelach gospodarczych. Przyczyna jest dość banalna – zwykle takie tematy kończą się obrzucaniem błotem pomiędzy komentatorami, ale tym razem sprawa jest o tyle ciekawa, iż warto przygotować się na kolejny spór o model gospodarczy, który już za chwilę przeleje się przez media branżowe i debaty polityczne.
To, że inwestorzy indywidualni spekulują na giełdzie – wiadomo od dawna; to, że zaczynają coraz agresywniej spekulować instytucje finansowe – widać coraz wyraźniej w ostatnich latach; ale to – że spekulują najważniejsze instytucje rządowe – stanowi historię najkrótszą, choć zapewne nie mniej emocjonującą.
Jarek Dominiak napisał ostatnio tekst, którego myślą przewodnią było stwierdzenie, iż podczas kryzysu obniżają się standardy zarządzania spółkami giełdowymi. W mojej opinii to pomylenie skutków z przyczynami – one były niskie, tylko w kryzysie wychodzą wyjątkowo na światło dzienne.
MAMY WINNEGO !!! – BANKI przy wykorzystaniu wyrafinowanych instrumentów pochodnych NISZCZĄ POLSKIE FIRMY.
Informacja o wstrzymaniu na pół roku (na razie) sztandarowej inwestycji Leszka Czarneckiego, czyli Sky Tower musiała wywołać uśmiech na mojej twarzy. W zasadzie powtarzalność pewnych zjawisk bywa wyjątkowo zabawna.
Są rocznice – o których nikt nie chce pamiętać, są słowa – których nikt nie chce wypowiadać. Można zażartować, iż media poświęcały w poprzednim tygodniu więcej uwagi „drugiej rocznicy otwarcia kładki dla pieszych w Wichrowej Górze”, niż rocznicom krachów na Wall Street, które w sposób trwały potrafiły zmieniać historię. Na pewno nie zmienią historii Ci, którzy się jej boją lub jej nie rozumieją i co gorsze, nie potrafią wyciągać z niej wniosków.
„Pomimo ostrości spadku uważamy, że okaże się on ruchem średnioterminowym, a nie zapowiedzią kryzysu gospodarczego, który pociągałby za sobą dalszą wyprzedaż akcji”
Przepraszam wszystkich, którzy mogliby pomyśleć, że robimy tabloid na blogu, ale chciałbym jeszcze raz powrócić do wizji jasnowidza z Człuchowa. Nie robię tego dla sensacji, chciałbym, żeby miało to wymiar bardziej naukowy.
To co się przetoczyło przez światowe rynki w ostatnim tygodniu śmiało można określić słowem na „A”, które w polskich mediach finansowych robiło karierę dopiero, gdy mieliśmy nieśmiałe preludium tego co dopiero miało nastąpić. Zastanawiałem się, w jaki sposób najlepiej zilustrować te wydarzenia i główny obraz jaki miałem przed oczami, to świat w jednej z gier komputerowych.