Giełda jako gra z… czasem
Czy inwestowanie to faktycznie tego rodzaju działalność, gdzie można się nie narobić, a dobrze zarobić?
Czy inwestowanie to faktycznie tego rodzaju działalność, gdzie można się nie narobić, a dobrze zarobić?
Opisywana przeze mnie w części pierwszej strategia nie zawsze oczywiście gładko i bez problemów realizuje się zyskownie w czasie sesji, to byłoby zbyt proste w tak niepewnym świecie.
Ten wpis rodził się latami i dopiero zbieg kilku okoliczności dał mu życie.
Osobiście wolę oryginalną nazwę „Swing trading”, ale mniejsza o drobiazgi, ważna skuteczność.
Thomas Bulkowski to solidna marka w branży giełdowej. Na naszych blogach pojawiał się wielokrotnie. Tym razem proponuję go w najbardziej smakowitym, jeśli chodzi o mnie, wydaniu, czyli w nowej książce na naszym rynku, traktującej właśnie o tym jak usprawnić ‘Swing trading’. To ten rodzaj tradingu, który próbuje wykorzystać kilkudniowe fale ruchów indeksu między kolejnym lokalnym minimum i maksimum, stąd nazwa, czerpiąca swe źródła w słowach: huśtawka, wahadło.
Czy za pomocą badania ręki można wnioskować o potencjalnych sukcesach, możliwościach i predyspozycjach inwestora?
Jeszcze jedno ćwiczenie, tym razem ma za zadanie pokazać czego statystycznie możemy się spodziewać po lukach w dół, które na akcjach są częstym zjawiskiem.
Spośród wielu wydarzeń, w których braliśmy udział podczas konferencji „Wall Street” w Zakopanem, wybrałem dwa wykłady, które zrelacjonuję w tym i kolejnym wpisie.
Czy powinniśmy bać się algorytmów? To druga część odpowiedzi na powtarzające się tego typu pytanie w Kołobrzegu i na naszych blogach.