Efekt stycznia w kilku odsłonach
Tytułowy efekt stycznia pojawia się co roku w zupełnie innym zakątku rynku, niż wielu inwestorów sądzi.
Tytułowy efekt stycznia pojawia się co roku w zupełnie innym zakątku rynku, niż wielu inwestorów sądzi.
Ten najbardziej klasyczny rajd grudniowy, pochodzący z tradycji amerykańskich giełd, w oryginale zwany Santa Claus Rally, zaczyna się dopiero teraz.
Rynkowym celem wielu inwestorów, zwłaszcza tych ze szkoły fundamentalnej, jest kupowanie aktywów poniżej ich wartości. W wyjątkowych przypadkach może to oznaczać kupowanie akcji spółki, która ma więcej gotówki netto niż wynosi jej kapitalizacja rynkowa. W takich przypadkach inwestor literalnie płaci 90 centów za jednego dolara.
W poprzedni weekend umieściłem na naszym profilu X ankietę z pytaniem o to, czy powinniśmy spodziewać się tradycyjnego rajdu na koniec roku na GPW.
Nie brakowało ostatnio anomalii rynkowych, które czasami dokumentujemy na naszym profilu X, ale tym razem opis kolejnej zasługuje na więcej miejsca i to na naszych blogach.
Pojawianie się powtarzalnych wzorców wszelkiego rodzaju w funkcjonowaniu rynków to w zasadzie błogosławieństwo dla inwestorów.
Ten rok był i tak nieziemsko płodny dla posiadaczy polskich indeksów i spółek, ale oczywiście mamy jeszcze chrapkę na piękny happy end, czyli rajd kończący rok.
Czy na GPW działa co roku wypowiadane magiczne zaklęcie wzięte z amerykańskiej tradycji giełdowej, czyli „Sell in May and go away”?