Wybicie z kanału cenowego-testy
Zanim pobawimy się dalej systemem kanałów cenowych chciałbym wyjaśnić pewną sprawę.
Zanim pobawimy się dalej systemem kanałów cenowych chciałbym wyjaśnić pewną sprawę.
„Kiedy nie rozumiemy zdarzeń, które są dla nas ważne, czujemy się nieswojo, mamy poczucie zagrożenia i utraty kontroli nad sytuacją. Dlatego kiedy zdarzy się coś ważnego i nieoczekiwanego, natychmiast staramy się ustalić przyczynę, aby w pełni zrozumieć to zdarzenie” F. Försterling(*)
Sporo pytań padło na temat systemu wybicia z kanału pod poprzednim wpisem ale obiecuję odpowiedzieć na nie w bardziej eleganckiej formie tzn. w kolejnych wpisach. W zasadzie na ten temat dałoby się napisać całkiem pokaźną książkę, ja potraktuję to z braku miejsca na zasadzie tips & tricks. I ten wpis nie będzie z pewnością ostatnim na ten temat.
Czasopisma biznesowe od czasu do czasu zachwycają się walkami Dawidów z Goliatami czyli pojedynkami malutkich niezależnych firm z globalnymi koncernami. Dzieje się to najczęściej gdy przysłowiowy Dawid staje się widoczny lub gdy redaktorzy z jakiś powodów postanawiają wprowadzić w życie idee równości w biznesie. Czyż to jednak nie budująca historia gdy jednoosobowa firma potrafi stworzyć produkt, który jest porównywany (a często nawet lepszy) od wypieszczonego przez działy dużego koncernu?
Staram się nie uprawiać publicystyki na moim blogu, ale temat wraca na tyle często, iż nie sposób ominąć problemu. Grzegorz Zalewski wywołał dyskusję sygnalizując pierwszą w historii GPW kampanię społeczno-informacyjną na temat inwestowania na giełdzie. Już sam fakt, iż GPW potrzebowała blisko 20 lat życia, by przeprowadzić pierwszą kampanię informacyjną ociera się o paradoks.
…czyli „jutro” – dla niektórych owo jutro właśnie nadchodzi, a dla innych staje się przeszłością. A mówię o tym, aby ?zahaczyć” ponownie o teorię decoupligu, o której pisałem w tekście ?Samba de Janiero”. Skłonił mnie do tego, ustanowiony z ogromnym rozmachem podczas ostatniego tygodnia rekord wszechczasów na giełdzie w Sao Paulo w Brazylii, który wydaje się tę teorię częściowo potwierdzać.
Pod tym moim wpisem zostałem poproszony o uchylenie rąbka tajemnicy odnośnie wspomnianego tam systemu transakcyjnego, który sam zresztą eksploatuję. Proszę bardzo, nie będzie to jednak żaden przełom. Wyjaśnię przy okazji dlaczego.
„5 maja ruszyła pierwsza w historii Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie telewizyjna kampania społeczno-informacyjna pod hasłem: ?Nie myśl o wszystkim jak o grze. Inwestuj.? W ramach kampanii emitowanych będzie 6 różnych filmów reklamowych, które mają uświadomić odbiorcom, czym jest giełda i jakie mechanizmy rządzą inwestowaniem na rynku kapitałowym.” [źrodło: GPW]
Mam coraz silniejsze wrażenie, że mój poprzedni wpis o meandrach konsekwencji nie został dostatecznie zrozumiany. Zdecydowałem się więc na suplement z dość ważkiego powodu – zrozumienie statystycznych implikacji własnych, odpowiedzialnych działań w oparciu o różne metody w inwestowaniu/tradingu ma ogromne znaczenie dla przyjętej drogi rozwoju, samokształcenia, wyniku na rachunku, mentalnego dopasowania, poszukiwań i licho wie ilu jeszcze spraw.
Część dłużej obecnych na rynku inwestorów – a już na pewno ci, którzy grają na rynku pochodnej na WIG20 – musiała kiedyś zastanowić się nad tym, jak konstruowane są indeksy giełdowe. W większości przypadków zainteresowanie konstrukcją WIG20 wymuszone zostało przez coś, co któryś z moich znajomych określił „ryzykiem dywidendy KGHM”.