D.C.A. – suplement
Ponieważ poprzedni wpis o uśrednianiu zakupów zrodził wiele pytań postanowiłem nieco dobitniej uwypuklić pewne konsekwencje tej metody.
Ponieważ poprzedni wpis o uśrednianiu zakupów zrodził wiele pytań postanowiłem nieco dobitniej uwypuklić pewne konsekwencje tej metody.
Znacie Państwo to powszechne przekonanie Polaków, iż przeciętny Amerykanin jest takim idiotą, iż nie potrafi umieścić na mapie świata nawet tych krajów, z którymi USA prowadzą właśnie wojnę. Niestety w przypadku polskich analityków – czy raczej komentatorów – wiedza bywa równie żałosna, jak ta ze stereotypu. Weekendowy komentarz jednej z firm doradczych zawiera zdanie, które zmusza do postawienia pytania, gdzie ich pracownicy uczyli się geografii i kiedy zaczęli zajmować się rynkiem ropy.
Niezależnie od tego, co uzna się za najważniejsza wydarzenia rynkowe zeszłego tygodnia, nie można obejść się bez kłopotów Fannie Mae i Freddie Mac. Zrozumienie roli niegdysiejszych agencji rządowych powołanych do zapewnienia płynności na rynku pożyczek hipotecznych wymaga szerszego szukania. W weekend International Herald Tribune opublikowało ładny schemat roli Fannie Mae, który – jak w chińskim przysłowiu – zastępuje tysiąc słów. Źródło wykresu dostępne jest na stronie IHT lub w sobotnim wydaniu IHT.
Nasze blogi odwiedza codziennie kilkaset osób jak sprawdziliśmy w statystykach. Ale tylko jeden człowiek był zainteresowany strategią DCA, będącą małym remedium na przeczekanie bessy. Mimo to specjalnie dla niego zdecydowałem się ją przybliżyć więc niezainteresowanych przepraszam i zapraszam do blogów sąsiednich 🙂 Ten wpis jest dla ciebie „maki”, lubię ludzi o otwartych umysłach !
Niestety znów będzie o ropie. Nie może być inaczej w dniu, w którym światło dzienne ujrzały dwa raporty opublikowane przez Międzynarodową Agencję Energii (EIA) oraz OPEC. Uważnym obserwatorom rynku ropy nie pozostaje nic innego, jak przeczytanie obu. Z oczywistych względów nie podejmuję się oceny raportów – raport World Oil Outlook 2008 liczy 250 stron a raport IEA blisko 60 stron. Nie sposób tego przeczytać na tyle szybko, by zmieścić esencję z lektury na blogu, ale…
Od pewnego czasu można kupić koszulki z napisem ?Jestem Bolkiem”. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, o co chodzi. Polityka to sprawa dość ?śliska” na apolitycznym z założenia rynku kapitałowym, jeśli natomiast zdarzają się przypadki, iż zaczyna ona w sposób bezpośredni wpływać na portfele inwestorów, to już ta ?brudna” dla niektórych polityka i motywy jej prowadzenia, stają się przedmiotem zainteresowania, głównie inwestorów, ale także, co ważniejsze Komisji Nadzoru Finansowego.
Kontynuując wakacyjne wątki muzyczne
Jak raportuje serwis Analizy Online, łączny stan posiadania akcji przez TFI i OFE jest po roku bessy taki sam jak w chwili jej rozpoczęcia. Zaskakujące ale czy zmienia to coś w kwestii obecnej dekoniunktury giełdowej?
Nawet nie uczestnicząc aktywnie w obrocie akcjami (piszę o sobie), trudno nie wyczuć dookoła gęstej atmosfery rozczarowania i wyczekiwania, minorowe nastroje posesyjne i spadek aktywności inwestorów a wszystko podlane sosem złych wiadomości o wycofaniach z funduszy i tropieniem światowego kryzysu, który tymczasem gdzieś się ukrył.
Znalazłem go w lipcowym numerze „Futures and Options Magazine”. Jeśli pisze coś Krutsinger, facet, który o systemach wie wszystko, to trudno przejść koło tego obojętnie. Ale powodów było więcej.