Ile będzie?
Została już tylko chwila.
Została już tylko chwila.
Uparcie walcząc z niezrozumiałą tendencją, by w stosunku do aktywności giełdowej unikać słów: „gra na giełdzie, spekulacja” (ostatnio kilka dni temu Jacek Socha w Radio Tok FM – „gra sie na instrumentach”) dziś soczysty fragment dotyczący giełdy, pochodzący z „Ateneum – pisma naukowego i literackiego” z 1898 roku.
Akcje notowane na giełdach stanowią teoretycznie elitę gospodarki. Jak pokazuje kolejny mit – taka zależność nie zawsze okazuje się intratna.
„Z kół czytelników proszono nas o wyjaśnienie związku przyczynowego między załamaniem się spekulacji akcjami w Ameryce, a obniżeniem stopy dyskontowej w Europie. Życzeniu temu chętnie czynimy zadość, sądząc, że aktualna ta kwestja zainteresuje szerszy ogół.
Wakacje sprzyjają spotkaniom z osobami, których dawno się nie widziało. Jedno z takich przypadkowych spotkań przyniosło mi ciekawe doświadczenie w postaci zajrzenia w portfel około 40-letniego inwestora, który miał inwestować w na rynku od kilku lat. Nie pytałem o stopy zwrotu, ale ów jegomość wymusił na mnie rzucenie okiem w listę spółek z prośbą o ocenę i nie wprost wyrażoną nadzieją, żebyśmy „pogadali o każdej z nich”. Zapowiadał się długi wieczór.
Wakacyjnie do refleksji.
Gdy startowała reforma emerytalna w Polsce założyłem się wówczas z jednym znajomym, że w tej formie nie przetrwa zbyt długo. Zakładałem jednak, że wcześniej czy później ludzie, czyli klienci OFE obudzą się i zauważą, że pobieranie prowizji od przymusowych wpłat w wysokości nawet 10% jest bandytyzmem.
W środku sezonu ogórkowego trafia się dobra okazja do zweryfikowania kilku obiegowych poglądów na temat giełdy jako źródła zysków.