Rynek przypomniał o progu bólu
Po ubiegłotygodniowym załamaniu na rynkach akcyjnych komentatorzy zwrócili uwagę na fakt, że rynkowe krachy mają też swoje dobre strony.
Po ubiegłotygodniowym załamaniu na rynkach akcyjnych komentatorzy zwrócili uwagę na fakt, że rynkowe krachy mają też swoje dobre strony.
Po dwóch niedawnych wpisach Grzegorza na temat hazardowych grzechów, doszedłem do wniosku, że stanowić one mogą świetny wstęp do kilku tematów, których na naszych blogach jeszcze nie było.
„Gra to się na skrzypcach, albo w warcaby, a nie na giełdzie”. Ten tekst słyszałem już wiele razy. W różnych wariantach. Z ust osób związanych z rynkiem i często zajmujących ważne stanowiska i z ust amatorów, którzy działają na rynku giełdowym. Zwrot „gra na giełdzie” działa na niektórych wyjątkowo źle, na tyle, że starają się bronić najmocniejszą bronią, czyli zwrotem „ja inwestuję”.
Inwestorzy niezadowoleni z gwałtownych zmian kursów spółek na warszawskiej giełdzie w ubiegłym tygodniu mogą się pocieszyć, że mogło być znacznie gorzej.
Na finał tego małego cyklu jeszcze kilka obserwacji i komentarzy za i przeciw Analizie technicznej.
Zamieszanie na rynkach z ostatnich dni prosi się o spojrzenie w bliską przeszłość i przypomnienie nastrojów z jesieni zeszłego roku, kiedy spekulowano o końcu byka, a na wykresach pojawiły się obrazy paniki i odwrócenia trendów.
Nie walcz z trendem.
Krótkoterminowe manipulacje rynkiem (przez wielkich) są możliwe. W dłuższym terminie wygrywa trend.
Te zasady opracowane ponad 100 lat temu przez Charlesa Dowa właściwie są niezmienne i dotyczą nie tylko wielkich firm finansowych, ale również banków centralnych, rządów czyli podmiotów, które teoretycznie mogłyby zrobić wszystko, żeby zapobiec niechcianym tendencjom. Spadkom lub wzrostom. Częściej jednak spadkom.
Prezes Apple – Tim Cook napisał email do Jima Cramera – dziennikarza finansowego i osobowości telewizyjnej, w którym zdradził nieopublikowane wcześniej informacje o działalności operacyjnej Apple w Chinach. Wiadomość Cooka miała czytelnie pozytywny wydźwięk i część analityków uważa, że przyczyniła się do odbicia notowań Apple w poniedziałkowy ranek.
Wrócę na chwilę do wpisu sprzed 2 dni, w którym na wykresie indeksu niemieckiego rynku akcji DAX wskazywałem niebezpieczeństwo zejścia w techniczny obszar bessy.
Larry Benedict z Banyan Equity Management zapytany przez Jacka Schwagera o to co go odróżnia od inwestorów, którzy ponieśli porażkę na rynku finansowym odpowiedział, że wspólną cechą inwestorów, którzy nie poradzili sobie na rynku jest mentalność hazardzisty: przekonanie, że wszystkie rynkowe niepowodzenia można odwrócić jedną udaną transakcją, która wszystko zmieni.