Dziś proponuję jako bonus 2 wykresy i małą rozrywkę umysłową w formie układania puzzli z obu tych obrazków.
Miniony tydzień upływał na oczekiwaniu na dane o bezrobociu w USA. Od lat ten moment przynosi skok zmienności na wszystkich rynkach, a FED z poziomu zatrudnienia uczynił determinantę swojej decyzji o stopach procentowych. Spójrzmy na te dane dziś pod innym zupełnie kątem – jako prognostyk kryzysu gospodarczego. Poniższy wykres opublikował Bloomberg, a jego autorem jest król obligacji Jeff Gundlach. Pokazuje on uśrednione dane o bezrobociu w formie średniej 3 miesięcznej (biała krzywa) i 3 letniej (zielona):
Jak widać przecięcie się obu krzywych następowało wraz z początkiem recesji, czyli min. 3 kwartałów ujemnego PKB. Jeśli jest to dobry wskaźnik, to do kolejnego przecięcia sporo brakuje, kilku miesięcy przynajmniej. Trzeba jednak uzmysłowić sobie, że giełda zawsze wyprzedza spadkami recesje (choć mniej perfekcyjnie, czasem zbyt pośpiesznie i nietrafnie przez to).
Spójrzmy więc adekwatnie na obecny obraz indeksu S&P 500:
Krótkoterminowo mamy wierzchołek tegorocznej fali wzrostowej, z którego niewykluczone, że mogą wykluć się jakieś spadki. Lato to zwykle niewielkie lub ujemne zmiany. Jeśli na jesień rynek znów ruszy w górę nieco żywiej, jest szansa wyrównać lub nieco przekroczyć poprzednie 2 szczyty. Na dziś nastroje inwestorów są zbyt słabe by oczekiwać więcej, ale może oczywiście pojawić się w międzyczasie nowy katalizator. Będziemy jednak już wówczas u progu wyprzedzenia zmiany owej wspomnianej wcześniej tendencji na średnich w bezrobociu. Całkiem logiczny scenariusz to potrójny szczyt na S&P500, już teraz lub za kilka miesięcy, technicy wiedzą, że prowadzi on do możliwej bessy. Zbyt oczywiste i za proste? Możliwe. Ale po pierwsze- przed każdym potrójnym szczytem myślano, że jest nazbyt oczywisty, po drugie – i tak trzeba brać go pod uwagę dopóki nie wybije się wykres sążniście w górę, po trzecie – czy ktoś inaczej złożył te puzzle?
—kat—

1 Komentarz
Dodaj komentarz
Klauzula informacyjna
Wykres SP500 jest oczywisty. Może się z tego narodzić ostatni zryw trochę nadbijający dotychczasowe maksima. Ostatecznie jednak i tak wrócimy do obecnych i jeszcze niższych poziomów.