Test z przydatności analiz
Poszukując materiałów źródłowych do artykułu przypadkiem natrafiłem na jednym z portali finansowych na tekst, z którego pochodzi niniejszy cytat:
Poszukując materiałów źródłowych do artykułu przypadkiem natrafiłem na jednym z portali finansowych na tekst, z którego pochodzi niniejszy cytat:
Jeśli nie możesz sobie wyobrazić, co dziś oznacza być obywatelem tureckim wyobraź sobie, że spędzasz 16 lat pod rządami Donalda Trumpa, Borisa Johnsona lub Alternatywy dla Niemiec (Alternative für Deutschland – AfD).
O taki eksperyment myślowy poprosiła Ece Temelkuran w tekście sprzed tureckich wyborów, które właśnie się zakończyły, opublikowanym w DW Deutsche Welle. Temelkuran jest Turczynką i wnikliwą obserwatorką rzeczywistości. Oczywiście nie lubianą przez reżim Erdogana. W książce Turcja: obłęd i melancholia, dokonała dość dokładnej analizy tego co w ostatnich latach działo się w Turcji. No i cóż było to spojrzenie nieco głębsze i bardziej wnikliwe niż obserwatorów z zewnątrz.
USA i Chiny okładają się celnymi pałami, ale to my, między innymi, musimy zbierać za to cięgi.
Będzie o książce, ale ponieważ trudno dyskutować o niej bez zdradzania treści, więc wolę uprzedzić tych, którzy mają zamiar po nią sięgnąć, a nie chcą psuć sobie przyjemności czytania.
Jeśli ktoś myśli, że będzie o zmianach w armii, to zapraszam w inne zakątki internetu. Rzecz będzie o General Electric i indeksie DJIA, bowiem bez echa na naszych blogach przeszła informacja, iż z indeksu DJIA wypada spółka General Electric, którą do czasu kryzysu 2008 roku uważano na gospodarkę amerykańską w pigułce. Dłużej interesujący się gospodarką mogą nawet pamiętać, iż na starcie polskiej transformacji Lech Wałęsa, wówczas zabiegający o inwestycje amerykańskie, powiedział coś zbliżonego do „Polska potrzebuje teraz dwóch amerykańskich generałów – General Motors i General Electric” właśnie. Pierwszy „generał” wypadł z indeksu DJIA w czasie kryzysu 2008 roku, a drugiemu pokazano drzwi blisko 10 lat później.
Mam to szczęście, że nie przypominam sobie, żebym spotkał w swoim życiu osobę, która uważała by jednoznacznie, że to co osiągnęła w życiu zawodowym (ale również osobistym) zależało wyłącznie od jej pracowitości, umiejętności czy kompetencji. Każdy kogo znam podkreśla znaczenie czynnika szczęścia i przypadku, farta i zbiegów okoliczności. Szczególnie widoczne jest to wśród tych wszystkich traderów, spekulantów i inwestorów, których albo poznałem w trakcie minionych dwudziestu lat, albo czytałem ich biografie czy rozmowy z nimi. Rynek giełdowy cechuje się ogromną niepewnością, jak każdy złożony system. To oznacza, że działający na nim muszą się z tą niepewnością jakoś zmierzyć. Nie chcę tu roztrząsać, czy ceny zmieniają się w sposób losowy czy nie (moim zdaniem nie), ale na pewno znalezienie jasnych wzorów czy zależności jest raczej niemożliwe.
Gdy w ubiegłym tygodniu przeczytałem w informacji prasowej spółki Polskie Inwestycje Technologiczne, że rentowność jej portfela w okresie od lutego do maja sięgnęła 343% to wiedziałem, że napiszę o tym fenomenie na Blogach Bossy.
Jeszcze kilka powodów na koniec, które zamkną nam ten cykl, choć nie rozstrzygną pewnie wszystkich dylematów.
W poprzednim tekście poświęconym konsekwencjom kontrowersyjnego skupu akcji, który w grudniu ubiegłego roku przeprowadziła spółka Cloud Technologies wspomniałem, że firma przez długi czas była gwiazdą alternatywnego rynku, regularnie trafiającą do zestawień najlepszych inwestycji na warszawskiej giełdzie.
Na amerykańskim rynku kapitałowym mają miejsce kontrrewolucje pracowników. Obalają zarządy potężnych spółek i pozywają nieuczciwych prezesów do sądów. A wszystko to robią za pośrednictwem organizacji zarządzających oszczędnościami emerytalnymi pracowników budżetówki. Opisuje to David Webber w książce „The Rise of the Working-Class Shareholder. Labor’s Last Best Weapon”.