Inwestycyjne ‘zgadywanie’
Kiedy w dyskusjach pojawia się Analiza Techniczna i jeszcze w otoczeniu zapytań o jej skuteczność, tam zawsze budzą się demony.
Kiedy w dyskusjach pojawia się Analiza Techniczna i jeszcze w otoczeniu zapytań o jej skuteczność, tam zawsze budzą się demony.
Ceny domów w USA w hrabstwach, w których duża część mieszkańców inwestuje w kryptowaluty, rosnął szybciej; obowiązek oddawania przez francuskie spółki część zysków pracownikom nie zmniejsza ich produktywności i inwestycji. To tylko niektóre z wniosków z najciekawszych badań dotyczących rynku kapitałowego.
Zeszłotygodniowe notowania na rynkach amerykańskich były okresem, który silnie podkreślił różnice między indeksami DJIA, S&P500 i Nasdaq Composite. Pierwszy zakończył kolejny tydzień spadkami, gdy pozostałe szybowały na historyczny maksimach. Zachowanie średnich rysuje dwa różne obrazy rynku i w czasach dominacji inwestowania w ETF-y jest dobrym momentem, by przyjrzeć się konstrukcji indeksów.
Wyobraź sobie, że planujesz podróż po Europie. Ale nie chcesz jechać, tam gdzie wszyscy. Nie chcesz zobaczyć tych najbardziej znanych miejsc i zabytków, które są modne i które koniecznie trzeba odhaczyć. Ty chcesz podróżować. Ustawiasz sobie punkty docelowe, ale jak do nich dojechać jeszcze nie wiesz. Może wybierzesz podróż „stopem”, może będziesz jechał własnym autem. Chcesz się przemieszczać. Zatrzymywać w miejscach przypadkowych. Liczysz się z tym, że czasem coś pójdzie nie tak. Nie złapiesz „podwózki”, albo będziesz miał awarię. Czasem ktoś cię okradnie, zgubisz aparat fotograficzny, ba może nawet będziesz miał jakąś bolesną kontuzję. Nie wiesz tego, ale chcesz tego doświadczyć.
Niestety, gdy mówisz o swoich planach, wiele osób dookoła od tego cię odwodzi. Tłumaczą właśnie te wszystkie ryzyka. „Możesz mieć wypadek”, „a co jeśli nie znajdziesz noclegu”, „po co masz się tak męczyć, wsiądź w samolot”, „po co tyle zachodu, są wycieczki zorganizowane po Europie”.
Uprzejmie odmawiasz – chcesz tego wszystkiego doświadczyć.
Polscy inwestorzy nie mają w czerwcu szczęścia do wyborów. Nie mam na myśli polskich wyborów do Parlamentu Europejskiego lecz wybory w innych państwach, także geograficznie odległych od Polski.
Co roku mamy taki dzień, gdy kurs indeksu sięga najwyższego poziomu zamknięcia, wszystkie inne kursy w pozostałe dni tego roku są już niższe. Te szczyty teoretycznie pojawiają się zawsze losowo, a mimo to układają się w pewien wzór.
Sporo osób w mediach społecznościowych zwróciło uwagę na przemówienie Rogera Federera na zakończenie roku akademickiego w Dartmouth College. A konkretnie na fragment, w którym Federer zestawia odsetek wygranych przez siebie meczów i odsetek wygranych przez siebie punktów i konstruuje z tego zestawienia uniwersalną życiową radę.
Zakładam, że niemal wszyscy czytelnicy znają dowcip o wybitnym kandydacie na dyrektora finansowego, który poproszony na rozmowie kwalifikacyjnej o podanie wyniku księgowych obliczeń powiedział: A jaki ma być?
Przeglądając książki Thomasa Bulkowskiego podczas tworzenia poprzednich wpisów blogowych trafiłem na temat tzw. 10-baggers (lub tenbaggers), czyli spółek, których kursy urosły 10-krotnie.
Podczas ostatniego weekendu na zaproszenie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji Wall Street i w rozmowie z Michałem Masłowskim pod tytułem „Czy można się nauczyć tracić pieniądze?”. Tytuł może wydawać się przewrotny osobom nie związanym z inwestycjami, jednak dla każdego, kto podejmuje się uczestniczyć w tej ryzykownej grze oczywiste jest, że jest w nią wpisana możliwość straty.
Jak jednak poradzić sobie z tym, że strata boli, że doprowadza do frustracji? Jak poradzić sobie z seriami strat, z wątpliwościami dotyczącymi strategii, naszych umiejętności? W jaki sposób ominąć te wszystkie udręki psychiczne, które związane są z tym, że podczas inwestowania będziemy mieli słabsze dni, tygodnie, miesiące?