Bez recesji się nie uda
Jastrzębie wyleciały z gniazd. Gołębie pochowały się na drzewach. Strojenie min w walce z inflacją przeszło w fazę, w której polityka monetarna znalazła się w modelu panic-on.
Jastrzębie wyleciały z gniazd. Gołębie pochowały się na drzewach. Strojenie min w walce z inflacją przeszło w fazę, w której polityka monetarna znalazła się w modelu panic-on.
Inwestorzy posiadający w swoich portfelach akcje Amazon obudzą się w poniedziałek z ceną 20 razy niższą przy 20 razy większym stanie posiadania. Faktem stanie się bowiem zapowiedziany w marcu split akcji Amazon w relacji 20:1. Akcje potanieją z około 2500 USD do około 125 USD. W kolejce na split w analogicznej relacji czekają akcje Google, które zostaną podzielone w połowie lipca. Uwzględniając przeceny spółek w ostatnich miesiącach skokowe uatrakcyjnienie dostępności ich akcji może być ciekawym momentem w historii.
Indeksy na najważniejszych rynkach świata znalazły się – jak chcą jedni – w korektach przecen lub – jak mówią kolejni – przed szansą na zakończenie spadków i wejście w stabilizację przed kolejną hossą. Klucz do obu zakładów zdaje się trzymać temat recesji. Jeśli będzie recesja, bessa ma szansę na pogłębienie. Brak recesji czyni wyprzedaż okazją do zakupów. W ten układ wpisuje się rynek chiński, obity polityką antycovidową rządu w Pekinie i ryzykami spowolnienia w gospodarce chińskiej.
Ostatnie zamieszanie na rynku kryptowalut i zaprzeczenia, które towarzyszą przecenie świadczą o tym, iż większość hazardujących się na tym rynku nie ma bladego pojęcia o pieniądzu i historii pieniądza. Ostatni kryzys na rynku krypto nie jest w żaden sposób nowy i specyficzny dla tego segmentu. W pewnym sensie jest przysłowiowym powtórzeniem przeszłości w formie farsy.
Zakończony tydzień na rynkach przyniósł taką dawkę zmienności, że właściwie można rzucić monetą i wybrać nasz wykres na niedzielę. Trudno jednak popełnić błąd sięgając po rynek kryptowalut, a dokładniej stablecoin’ów.
Naprawdę marzy mi się napisanie notki pod tytułem Crypto Crash, ale za chwilę wszyscy będą używali tego pojęcia, więc zostańmy przy pożarze w dyskotece.
Atmosfera na rynkach jawi się ostatnio jako fatalna. Najgorszy pierwsze 4 miesiące roku na Wall Street od przeszło 50 lat mieszają się z recesyjnymi obawami, a polityka monetarna banków centralnych walczy o uwagę z wątpliwościami na temat efektów wojny na Ukrainie. Inwestorzy oczekują dalszych spadków w przekonaniu, iż równowaga przed kolejną hossą znajdzie się na niższych poziomach cenowych. Spójrzmy zatem na historię S&P500 przez pryzmat spadków kwartalnych indeksu z pytaniem o dalszą przecenę.
Sezon wyników kwartalnych na Wall Street za chwilę ustąpi miejsca otwarciu maja i spotkaniu rynków z prawdziwie agresywną polityką amerykańskiego banku centralnego. Efektem powinno być dalsze przesunięcie uwagi inwestorów w stronę pytań o nadciągającą recesję, które przykryje pytania o kondycję amerykańskiego sektora nowych technologii, a dokładniej o giełdową kondycję sektora nowych technologii.
Wzrost rentowności długu i większa atrakcyjność obligacji w połączeniu ze zbliżającą się recesją postawiły spółki technologiczne przed lustrem. Na początku wielkie sprawdzam mogło być selektywne, ale dziś mamy już do czynienia z solidarnymi spadkami.
Wojna na Ukrainie postawiła spekulantów i trade’erów przed dylematem moralnym. Grać pod wzrosty rosyjskiej waluty na dowolnej właściwie parze i wpisać się w działania stabilizacyjne rosyjskich władz monetarnych – w domyśle wesprzeć inwazję i pomóc ograniczyć wpływ sankcji na rosyjską gospodarkę – czy może jednak nie brać w tym udziału? Każdy oczywiście musi odpowiedzieć sobie sam na takie pytanie. Osobiście zakładam, że trading i spekulacja są zajęciami właściwie mechanicznymi, więc dylematy uważam za źle postawione.