Detal rządzi na Wall Street, część 4
Czy bessa jest naprawdę tak straszna jak ją malują? Zdaje się, że pewne paradygmaty inwestycyjne uległy mocnym zmianom.
Czy bessa jest naprawdę tak straszna jak ją malują? Zdaje się, że pewne paradygmaty inwestycyjne uległy mocnym zmianom.
Wczoraj pisałem o wywiadzie z Cliffem Asnessem, który przeprowadzili prezenterzy podcastu Odd Lots. Inwestor wspomniał w nim o okresach bólu, które towarzyszą sytuacjom, w których strategia spisuje się istotnie gorzej od rynku.
Jeden z moich ulubionych inwestorów – Cliff Asness – był gościem jednego z moich ulubionych podcastów finansowych, Odd Lots, a rozmowa dotyczyła tego, czy rynki finansowe stały się „głupsze” w ostatniej dekadzie.
„Głupsze” znaczy w tym kontekście mniej efektywne, ale z naciskiem na fakt, że mniejsza efektywność może wynikać z głupoty dużych grup inwestorów.
Rynek kryptowalut znów wystawia graczy na ciężką próbę. Na początku października doszło do krachu na rynku altcoin’ów, a dziś mamy przecenę, która trwa już kilka tygodni na rynku bitcoin’a i kilkanaście tygodniu na rynku ethereum.
ETFy to kolejny segment rynku, który w ostatnich latach zmienił dynamikę rynków pod wpływem masowych działań inwestorów indywidualnych.
Działam na rynku już od trzech dekad. Chodzi mi o rynek akcji. W tym czasie doświadczyłem trzech rynków niedźwiedzia. Pierwszy rozpoczął się w 1994 roku i trwał rok. Powrót do poziomów, z którego zaczęły się spadki zajął wówczas indeksowi WIG niemal trzy lata. W zasadzie trwałe pokonanie poziomów z 1994 roku zajęło od dołka pięć lat, ale w międzyczasie nastąpiła druga bessa. Ta, która zakończyła bańkę internetową. Trwała półtora roku. Trzy lata od dołka zajęło odbudowywanie rynku i pokonanie maksimum z 2000 roku. Trzecia to bessa, która zaczęła się w 2007 roku, po spektakularnych wzrostach, a którą wywołał krach na amerykańskim rynku nieruchomości. Ponownie spadki trwały półtora roku. Na pokonanie szczytów z 2007 roku czekaliśmy szesnaście lat.
Każdą bessę na rynku akcji można opisać wskaźnikiem bólu. Wskaźnik jest połączeniem dwóch wartości – głębokości obsunięcia oraz długości jego trwania.
Idea wskaźnika bólu rynków niedźwiedzia opiera się na przekonaniu, że inwestora stresuje nie tylko fakt, że wartość jego portfela znalazła się głęboko poniżej szczytów, ale także to, że długo nie notuje nowego historycznego maksimum. Obydwa czynniki mogą zdecydować, że inwestor podejmie decyzję o kapitulacji.
Detaliczni inwestorzy kupujący każdy dołek, co opisywałem w pierwszej części, to nie jest mimo wszystko największa siła dająca napęd cenom akcji z ich strony. Siła, która jeszcze kilka lat temu nie miała większego znaczenia.
Wczoraj pisałem o tym, że legendarny „short seller”, Jim Chanos, postawił na spadek premii w wycenie Strategy i wygrał. Premia polegała na tym, że rynek wyceniał spółkę, której modelem biznesowym jest „kupowanie i przechowywanie” bitcoinów, nawet kilka razy wyżej niż wynosiła rynkowa wartość posiadanych przez spółkę bitcoinów.
Nazwałem tę sytuację rynkową anomalią, która wręcz „prosiła się” o likwidację.
W ubiegłym tygodniu Jim Chanos poinformował na platformie X, że zamknął transakcję typu „pairs trade” na bitcoinie i akcjach Strategy.
Transakcja polegała na zajęciu długiej pozycji na kryptowalucie i krótkiej pozycji na akcjach Strategy.