Wskaźnik okładkowy pod lupą
Trudno sobie wyobrazić lepszy „timing” blogowych tekstów o wskaźniku okładkowym. Tydzień temu Polska „wylądowała” na okładce The Economist.
Trudno sobie wyobrazić lepszy „timing” blogowych tekstów o wskaźniku okładkowym. Tydzień temu Polska „wylądowała” na okładce The Economist.
Polski Fintwit zauważył dziś zabawną sytuację na warszawskiej giełdzie. W wypowiedzi przed posiedzeniem Rady Ministrów premier Donald Tusk poinformował między innymi o tym, że spółka Polskie Elektrownie Jądrowe wyłoniła sześć polskich firm, które mają dostarczać komponenty do budowy reaktorów. Kilkanaście minut później tę informację podała w depeszy Polska Agencja Prasowa.
Wczoraj pokazałęm, że kultowych okładek magazynów biznesowych, którym przypisuje się kontrariański charakter, czyli to, że pojawiły się w finalnej fazie omawianego na okładce trendu lub zjawiska, jest całkiem sporo.
W niedzielnym „wykresie dnia” żartobliwie wspomniałem, że polscy inwestorzy mieli szczęście, iż tekst „Poland: the ignored stock-market superstar” nie trafił na okładkę. Nawiązałem w ten sposób do „wskaźnika okładkowego” (magazine cover indicator).
Według zwolenników tego sygnału inwestycyjnego, pojawienie się jakiejś idei inwestycyjnej albo aktywa na okładce prestiżowego magazynu – np. The Economist, Fortune, Time, Barron’s – jest kontrariańskim sygnałem.
W środę autor kolumny Buttonwood w The Economist opisał transformację polskiego rynku akcyjnego — z ignorowanego marudera w gwiazdę świata finansowego. Przyznam, że moją pierwszą reakcją było udawane zaniepokojenie, bo pomyślałem, że polski rynek akcyjny trafił na okładkę tygodnika. „Na szczęście” to tylko Buttonwood.
Antybohaterem środowej sesji w Warszawie była notowana na NewConnect spółka Robs Group Logistic S.A. Kurs spółki runął o ponad 76% przy obrotach przekraczających milion złotych.
W czasie weekendowej lektury tekstów inwestycyjnych zapoznałem się z esejem Bena Carlsona, zawierającym zestawienie stóp zwrotu i intrarocznych obsunięć indeksu S&P 500 w latach 1950–2024.
Przyznaję, że gdy w poniedziałek zobaczyłem na X informację, że akcje Berkshire Hathaway spadają o 8% po ogłoszeniu przez Warrena Buffetta zamiaru rezygnacji z funkcji CEO spółki i rozpoczęciu procesu przekazania zarządu Gregowi Abelowi.
W sobotę, na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy, Warren Buffett ogłosił, że ustępuje z funkcji CEO firmy, którą – w parze z Charliem Mungerem – budował przez blisko sześćdziesiąt lat. W końcowym wystąpieniu Buffett powiedział, że uznał, iż przyszedł czas, by Greg Abel pokierował Berkshire Hathaway jako nowy prezes. Zaznaczył, że pozostanie dostępny jako doradca, lecz ostateczne decyzje będzie podejmował Abel. Formalnie Warren Buffett obejmie stanowisko przewodniczącego rady dyrektorów (non-executive chairman).W niedzielę zapowiedziane zmiany zatwierdziła rada dyrektorów; mają wejść w życie 1 stycznia 2026 roku.
Analityk DM BOŚ, Sobiesław Pająk, w rekomendacji dla Asseco Poland przypomniał inwestorom, że często dopiero pojawienie się wyraźnego bodźca sprawia, iż rynek dostrzega, że dana spółka jest przewartościowana lub niedowartościowana — i dopiero wtedy cena zaczyna podążać we właściwym kierunku.