Co robimy źle?

Gdyby ktoś przyszedł do mnie z propozycją inwestycji, w której mogę średnio zarobić 7 procent rocznie, ale w niektórych latach grozi mi spadek nawet o 40 procent, uznałbym, że to żart.

Przecież to wygląda absurdalnie: dlaczego miałbym ryzykować stratę sześć razy większą niż potencjalny zysk?

Jak ma sens inwestycja, która w najlepszych latach daje jednocyfrowe stopy zwrotu, a w najgorszych potrafi spaść o kilkadziesiąt procent?

Czytaj dalej >

Mądry Polak po wzroście

„Przełom. Rekordowe zakupy funduszy akcyjnych”.
„Październikowe napływy do funduszy akcji największe od siedemnastu miesięcy”.


Takie nagłówki czytam w ostatnich dniach i zastanawiam się, co to może oznaczać. Fundusze inwestycyjne nie są zbyt lubiane przez Polaków. Zwłaszcza te akcyjne, bo do dłużnych jakoś się przekonaliśmy. Możemy się zastanawiać, dlaczego tak jest. Być może chodzi o zbyt wysokie opłaty w stosunku do funduszy działających na rynkach zagranicznych oraz rosnącej konkurencji ETF-ów. Być może o złożoność pytań przy próbie otwarcia rachunku, zgodnie z wymogami MIFID, co w rezultacie sprawia, że wielu klientów może otrzymać informację „to nie jest inwestycja dla ciebie”. Być może o prostszy dostęp do innych form inwestowania, choćby kryptowalut.

Czytaj dalej >

Nie zgadzam się na degenów

Uwielbiam odkrywanie w historii świata sytuacji, wydarzeń i ludzkich zachowań, analogii do czasów współczesnych. Mnóstwo jest takich przede wszystkim na rynkach finansowych czy wszędzie tam, gdzie pojawiają się pieniądze, ryzyko, nowe (dla danych czasów) technologie. We „Wspomnieniach gracza giełdowego”, fabularyzowanej biografii Jesse Livermoore’a, giełdowego spekulanta działającego na przełomie XIX i XX wieku, padają znamienne słowa:

Na Wall Street nie ma nic nowego. I nie może być, gdyż spekulacja jest stara jak świat. Cokolwiek dzieje się dziś na rynku, zdarzyło się już wcześniej i zdarzy się znowu za jakiś czas.

Czytaj dalej >

Nowe ryzyko na Wall Street

Piątkowa przecena banków w Warszawie przypomniała inwestorom na rynku polskim o ryzyku regulacyjnym, które zwykle jest większe na rynkach wschodzących. Patrząc jednak na zachowania prezydenta USA trudno nie zadać pytania, czy nawet największy rynek – relatywnie bezpieczniejszy na tym polu – nie popadł właśnie w układ, w którym staje się… rynkiem wschodzącym.

Czytaj dalej >

Dematerializacja aktywów

Główną zaletą dematerializacji akcji będzie wyeliminowanie ryzyka ich zgubienia, zniszczenia lub utracenia. W niepamięć odejdzie także długotrwała procedura unieważnienia dokumentów akcji i ich ponownego wydawania.

To tylko jeden z wielu losowych fragmentów znalezionych w sieci po wpisaniu frazy „zalety dematerializacji akcji”. W tym wypadku fragment pochodzi ze stron EY. Nasz rynek kapitałowy  (ten istniejący od 1991 roku) dość szybko przeszedł do handlu w formie elektronicznej. Każda spółka publiczna musiała mieć akcje w formie zdematerializowanej/cyfrowej. Byliśmy dumni z tego, że przeskakujemy pewien archaiczny okres rynku kapitałowego (podobnie, jak miało miejsce z czekami w bankowości). Choć oczywiście istniały wciąż papiery wartościowe w formie fizycznej – obligacje Skarbu Państwa (którymi można było płacić za akcje spółek sprzedawanych w publicznej ofercie) czy Powszechne Świadectwa Udziałowe.

Czytaj dalej >

Wyznacz sobie cel (i giń)

Wyznacz sobie cel! Pamiętaj, że musi być realistyczny!

Myślę, że wielu czytelników niejednokrotnie spotkało się z tymi frazami lub ich różnego rodzaju wariantami. Cele są ważne – motywują nas do działania (podobno).

Stawiają przed nami jakąś perspektywę realizacji, do której dążymy: „zamierzam zarobić milion przed trzydziestką”. Poradniki motywacyjne, rozwoju osobistego przepełnione są radami dotyczącymi tego, jak ważne są w życiu, biznesie, karierze cele. Guru samorozwoju Brian Tracy mnóstwo energii przeznaczył na to, żeby motywować ludzi do stawiania i osiągania celów. Odwołał się przy tym do eksperymentu przeprowadzonego na Uniwersytecie Yale w 1953 roku.

Czytaj dalej >