Reakcja rynku na wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce kolejny raz przypomina, jak bardzo oddaleni jesteśmy w Warszawie od standardu rynku rozwiniętego.
Możemy tylko zgadywać, co naprawdę tak bardzo ucieszyło inwestorów na GPW. Jednoznaczność rozstrzygnięcia? Możliwe, bo giełdy najbardziej nie lubią niepewności, czego dowodów w historii znajdziecie na pęczki. Wygrana opozycji postrzeganej jako bardziej prorynkowa? Prawdopodobne, bo odchodzący rząd nie zawsze chciał walczyć o sympatie inwestorów, a to wpływało na przychylność rynku. A może był to spadek ryzyka wyjścia Polski z Unii Europejskiej? Bez wątpienia i takie opinie docierały do inwestorów. Nie można też wykluczyć scenariusza, w którym wszystkie zmienne jakoś sumowały się w obawy, które nie musiały być prawdziwe, ale stały się prawdziwe, bo inwestorzy wierzyli chociaż w ułamek ich prawdopodobieństwa.
Naprawdę problemem jest to, iż reakcja była tak dynamiczna. To wskazuje, iż polski rynek giełdowy postrzegany jest jako mocno zależny od sytuacji na scenie politycznej, wyników wyborów i wreszcie tego, co klasa polityczna może zrobić i czego zrobić nie może. Zwyczajnie, tak mocne odbicie powyborcze świadczy o jakiejś fundamentalnej wadzie, w jakiej operujemy w Warszawie. Skala zwyżki była tak duża, jakbyśmy mieli rynek skrajnie zależny od polityków. Każdy oceni sam, czy to prawda, ale reakcja rynku podpowiada pole odpowiedzi. To nie jest dobre położenie dla inwestorów, którzy chcą operować na rynku w Warszawie w sposób inny niż zakłady spekulacyjne. Rynek ma bowiem w sobie wadę, w postaci zbyt dużej zależności od ryzyka politycznego, które zawsze domaga się wyceny.
Ostatni element nie zniknie po wyborach. Obecność Skarbu Państwa w akcjonariacie – bo do tego dziś głownie sprowadza się ryzyko polityczne na GPW – będzie obecne jeszcze przez lata. Oczywiście, okresowo może być większe lub mniejsze, ale zlikwidowanie tej wady wymaga masowej prywatyzacji, której nie będzie. Na polskiej scenie politycznej nie ma dziś siły, która postulowałaby skrajne urynkowienie gospodarki. Każdy oceni ten układ sił inaczej – jeden jako dobry, inny jako mniej dobry – ale wszyscy zgodzimy się, że takich działań zwyczajnie nie będzie. Szczytem marzeń wobec GPW może być idea wycofania z rynku spółek zależnych od Skarbu Państwa i zrobienia z nich podmiotów realizujących politykę rządu, ale na to też raczej liczyć nie można. W efekcie, ryzyko polityczne pozostanie na GPW elementem stałym. Inwestorom zostaje akceptacja faktów.

1 Komentarz
Dodaj komentarz
Klauzula informacyjna
Nie zgodzę się z takim tłumaczeniem. Owszem, gdyby po wyborach rósł cały Rynek to zgoda. Ale entuzjazm był tylko na WIG-20. Po drugie. Indeks dużych spółek rósł od początku października. Zatem ja dwa sesyjne dni po wyborach tłumaczę tak: Kapitał zagraniczny wywołał entuzjazm po wyborach (aby złapać trochę polskiego kapitału na optymizm) po czym nastąpiło odwrócenie pozycji i realizacja zysków. Klasyczna sprzedaż faktów.. Powyborczą euforię widać tylko na TVN. Na portalach społecznościowych tego optymizmu nie widać.