Kupić tanio nie znaczy dobrze… część 7
Wojny w umysłach pomiędzy siłami kontynuacji trendu na wykresie a powrotem cen do średniej potrafią płatać różne figle, które pod znakiem zapytania stawiają racjonalność i analityczne myślenie.
Wojny w umysłach pomiędzy siłami kontynuacji trendu na wykresie a powrotem cen do średniej potrafią płatać różne figle, które pod znakiem zapytania stawiają racjonalność i analityczne myślenie.
Zjawisko braku zainteresowania kupnem taniejących akcji przyciągnęło oczywiście uwagę kół naukowych i akademickich. Mam nadzieję, że przybliżenie ich prac pomoże kilku Czytelnikom zrozumieć to co sami podejrzewali, ale nie potrafili tego nazwać.
Zrozumieć rynek można również poprzez zrozumienie motywacji i błędów jego uczestników. To pomaga jednocześnie dostrzec własne pomyłki i wyciągać prawidłowe wnioski w przyszłości.
W niektórych miejscach zależności kształtujące rynek giełdowy, czy ogólnie rzecz biorąc finanse, odbiegają od relacji i modeli znanych z klasycznej ekonomii, co powoduje, że ich przydatność w tym inwestycyjnym biznesie niemiłosiernie spada.
Kończymy ten cykl. Mam nadzieję, że pomógł zrozumieć Czytelnikom najistotniejsze słabe i silne strony mechanicznego, w tym przede wszystkim systemowego tradingu.
Problemów emocjonalności w inwestowaniu nie sposób rozwiązać w kilku wpisach blogowych, niemniej jednak po raz kolejny chciałbym zwrócić uwagę na pewne aspekty warte uwagi w pracy nad własną skutecznością.
Po krótkiej i celowej, bo odświeżającej, przerwie pora dokończyć w kilku krokach cykl o urokach i wadach mechanicznego podejścia do tradingu.
Pozwolę sobie jeszcze na moment wrócić do „przecieku” danych o PKB z wtorku 30 sierpnia.
Podany niżej pomysł określania wielkości „kapitału wystawianego na ryzyko” (KR) to tylko jedna z propozycji, o nieskończonej zresztą możliwości wprowadzania modyfikacji.
Wracamy do zasadniczego pytania tego cyklu wpisów: jak optymalnie określać wielkość kapitału inwestowanego na giełdach i funduszach?