Wzorce inwestycyjne, część 14
Działanie losowości w inwestycyjnej praktyce – na tym się skupiała poprzednia części tego cyklu i odnosiła się do Analizy fundamentalnej. W tej części pokażę jak przejawia się to w Analizie technicznej.
Działanie losowości w inwestycyjnej praktyce – na tym się skupiała poprzednia części tego cyklu i odnosiła się do Analizy fundamentalnej. W tej części pokażę jak przejawia się to w Analizie technicznej.
Są rankingi, które dla zwycięzcy są powodem do dumy. Są też takie, w przypadku których miejsce w czołówce jest powodem do wstydu i zażenowania. Morningstar opublikował niedawno ten drugi rodzaj rankingu.
Losowość opisywana przeze mnie w poprzedniej części, która potrafi położyć skuteczność działania każdego wzorca w praktyce, trafiła na ścianę niepełnego zrozumienia. Takie głosy dostałem przez kilka kanałów.
Pewna rzadko dostrzegana i niedoceniana właściwość procesu inwestycyjnego potrafi z ogromną siłą wprowadzić wiele chaosu w działanie wzorców inwestycyjnych.
Jej nazwa to:
LOSOWOŚĆ
W poprzednim tygodniu zwróciłem uwagę na badanie, które wskazywało, że korzystanie przez tajwańskich inwestorów z alertów cenowych negatywnie wpłynęło na osiągane przez nich wyniki inwestycyjne. Badanie, oparte na rzeczywistych decyzjach inwestycyjnych zwykłych inwestorów, może zmotywować innych inwestorów by przemyśleli użyteczność narzędzi czy źródeł informacji, których używają w swoim procesie inwestycyjnym.
Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Mój sposób życia, mój sposób spekulacji można zawrzeć w jednym słowie – cierpliwość. Michael J. Clarke, Clarke Capital Management
Ominęła mnie ubiegłotygodniowa notka, którą miałem poświęcić analizie aktualnej sytuacji na wykresie indeksu WIG20 (ale równocześnie WIG-u). Zwykle na blogach nie zajmujemy się bieżącymi ocenami, poza sytuacjami, które są w jakiś sposób interesujące. Tym razem tak się właśnie stało. Fala wzrostowa, którą obserwowaliśmy na przełomie października i listopada mogła być rynkowym odpowiednikiem wydarzeń z 18 sierpnia 1913 roku, gdy koło ruletki w Le Grand Casino w Monte Carlo zatrzymało się na czarnym polu dwadzieścia sześć razy z rzędu (Złudzenie hazardzisty). Co prawda na rynku nastąpiło „zaledwie” piętnaście sesji wzrostowych z rzędu, niemniej zwolennicy hipotezy błądzenia losowego w takich sytuacjach muszą niezmiernie się natrudzić, by przekonywać siebie samych, oraz innych, że trendy na rynkach są dziełem przypadku. Burton Malkiel, autor książki Błądząc po Wall Street, który rozpropagował tę ideę, wyraźnie podkreślał, że chodzi o niezdolność do prognozowania krótkoterminowych ruchów cen (na podstawie historycznych notowań). Jednak w gruncie rzeczy wiele jego rozważań można by sprowadzić do założenia – „w długim terminie należy po prostu kupić”.
W filmie Pi, Darena Aronofsky’ego Max Cohen próbuje zrozumieć matematyczne zasady rządzące światem. A jeśli światem to również rynkami akcji, które jak sam mówi to żywa sieć, wielki organizm składający się z milionów uczestników.
Giełdę również da się opisać za pomocą wzorów matematycznych, są na wyciągnięcie ręki. Ukryte wśród cyfr.
Dla pewnej grupy inwestorów efekt „szczęścia początkującego” może trwać na giełdzie całe życie.
Fenomen „szczęścia początkującego”, czyli pierwszej wygranej niedoświadczonego gracza w sporcie, hazardzie czy inwestycjach, tak naprawdę nie istnieje według naukowych teorii.
Na początku lipca skontrastowałem dwie skrajne pod względem aktywności postawy inwestycyjne. Z jednej strony byli klienci Robinhooda, z których aż 47% korzysta z aplikacji codziennie i przeciętnie loguje się do niej siedem razy w ciągu dnia. Z drugiej strony byli uczestnicy programu PPK, z których tylko co dwunasty przynajmniej raz w miesiącu odwiedza serwis informacyjny i loguje się na swój rachunek.