Ile trzeba stracić by zyskać? część 2
Mam nadzieję, że w poprzednim wpisie udało mi się przekonać choć kilku podchodzących na serio do giełdy inwestorów do zarzucenia myśli o mentalnym spisywaniu na straty jakichkolwiek kapitałów.
Mam nadzieję, że w poprzednim wpisie udało mi się przekonać choć kilku podchodzących na serio do giełdy inwestorów do zarzucenia myśli o mentalnym spisywaniu na straty jakichkolwiek kapitałów.
Przed wielu laty, gdy jeszcze pracowałem w dzienniku finansowym, jeden z autorów przysyłał swoje komentarze rynkowe. Niemal każdy napisany był specyficzną nowomową. Taką niby potwornie poważną i specjalistyczną, ale w gruncie rzeczy to był językowy bełkot. Zwrot w stylu „akcjogram indeksu aprecjonował” jest przykładem tej próbki, zresztą często go używam, bo uwielbiłem go od pierwszej chwili po przeczytaniu. Redakcja jego tekstów to była żmudna orka przerabiania z języka polskawego na język polski. Nie rozumiem tej obawy, przed prostym napisaniem – indeks wzrósł, zamiast tworzenia potworków.
Chciałem zanudzić czytelników blogów bossy zbliżającym się wystąpieniem szefa Fed w Jackson Hole, ale gdzieś na dysku miałem zarys notki na temat Warrena Buffetta i jego portfela, w którym roi się od spółek związanych z sektorem finansowym. Dzisiejsze wejście do gry w miażdżony podażą i spadkiem zaufania Bank of America to dobry moment, żeby sięgnąć do archiwum tekstów nienapisanych.
Cieszę się jak dziecko po znalezieniu raportu tzw. Komisji Brady’ego z 1988 roku, dotyczącego krachu w 1987 roku.
Kiedy na giełdy wkrada się strach graniczący z lękiem i paniką, media wprowadzają dyżurne rubryki pod hasłami „jak przeżyć spadki?” czy „jak się zabezpieczyć?”.
W dobie powszechnego negatywizmu zdanie, które pokazuje, że można na rynku zachować umiar w ocenach. Fragment komentarza – za agencją DJ Newswire – „.… the best that one can say is that this process will end when it ends. We would like to be able to say something far more keenly insightful, and of greater definition and certainty, but there is nothing else that we can say„*.
W mediach finansowych nie było jakoś zbyt głośno o pojawieniu się nowych kontraktów na akcje spółek Petrolinvest (debiut przed tygodniem) oraz CD Project (debiut wczoraj). Eksperyment ciekawy, gdyż obie spółki charakteryzują się bardzo wysoką zmiennością (zarówno dzienną, jak i długoterminową) i nie należą do liderów kapitalizacji, co do tej pory było pewnym kluczem przy wprowadzaniu nowych kontraktów na akcje.
Bywają chwile, w których zazdroszczę części moich kolegów komentatorów odwagi w stawianiu tez tam, gdzie należałoby postawiać raczej pytania. Często na podstawie cząstkowych i sprzecznych danych potrafią zbudować prognozę, którą sięga 10 lat do przodu. Jedną z takich prognoz, która dominuje dziś w mediach, jest przekonanie, że świat czeka teraz stracona dekada. Wprawdzie w USA stawia się takie tezy ze znakiem zapytania, ale w Polsce funkcjonują właściwie już w kategoriach faktów.
Parkiety spływają krwią i to idealny moment żeby rozważyć kolejną obserwację z listy Arta Collinsa, speca od szybkostrzelnych mechanicznych systemów transakcyjnych.
Typowy obraz człowieka z autyzmem spopularyzowany w społeczeństwie to najczęściej postać grana przez Dustina Hoffmana w filmie Rain Man. Poza tym oczywiście mamy dzieci wpatrzone w wirujące przedmioty, uderzające głową w ściany i generalnie pozbawione kontaktu z otoczeniem. Próba wyobrażenia sobie tego rodzaju osób działających na rynku giełdowym może nie być najłatwiejsza. A jednak, autyzm to coś więcej niż właśnie takie pierwsze skojarzenia.