Lepsza niż NVIDIA i prawie nikt jej nie zna

Firma, która pomnożyła w ciągu 15 lat majątek inwestorów 585 razy, prawie dwa razy więcej niż NVIDIA Corporation w tym samym okresie, nie ma nawet strony w Wikipedii.
Firma, która pomnożyła w ciągu 15 lat majątek inwestorów 585 razy, prawie dwa razy więcej niż NVIDIA Corporation w tym samym okresie, nie ma nawet strony w Wikipedii.
Wyznacz sobie cel! Pamiętaj, że musi być realistyczny!
Myślę, że wielu czytelników niejednokrotnie spotkało się z tymi frazami lub ich różnego rodzaju wariantami. Cele są ważne – motywują nas do działania (podobno).
Stawiają przed nami jakąś perspektywę realizacji, do której dążymy: „zamierzam zarobić milion przed trzydziestką”. Poradniki motywacyjne, rozwoju osobistego przepełnione są radami dotyczącymi tego, jak ważne są w życiu, biznesie, karierze cele. Guru samorozwoju Brian Tracy mnóstwo energii przeznaczył na to, żeby motywować ludzi do stawiania i osiągania celów. Odwołał się przy tym do eksperymentu przeprowadzonego na Uniwersytecie Yale w 1953 roku.
Ostatnie tygodnie na rynkach akcji przyniosły nieco zaskakujący wzrost ryzyka politycznego. W Europie impulsem stały się wybory do Parlamentu Europejskiego, które zaowocowały rozwiązaniem parlamentu we Francji i upadkiem rządu w Belgii. Na radarze są również wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, a w ostatnim tygodniu na scenę wrócił Donald Trump. Gracze zadają sobie pytania o konsekwencje, więc proponuję spojrzeć na dwa wykresy indeksu S&P500, które powinny zadziałać uspokajająco.
W części pierwszej pokazywałem statystyki ilości szczytów wszech czasów (ATH) na indeksie WIG, w tej trochę informacji o ich znaczeniu i następstwach.
Inwestorzy lubią rynkowe narracje. Część narracji pełni funkcje rozbudowanych tez inwestycyjnych. Część pełni rolę idei, których celem jest mobilizowanie i dyscyplinowanie inwestorów.
Jakiś czas temu OEC (The Observatory of Economic Complexity) stworzyło internetową grę, wzorowaną na Wordle, w której uczestnicy mieli za zadanie odgadnąć jakie państwo ma przedstawioną na wykresie strukturę eksportu.
Kiedy indeksy pokonują szczyty wszech czasów (ATH) swoich notowań, to przynajmniej wiemy, że trwa hossa z solidnym impetem.
Nasi blogerzy byli jednymi z pierwszych w Polsce, którzy pisali o inwestowaniu w ETF-y. Chyba nawet prominentni dziś popularyzatorzy ETF-ów na naszym rynku przyznają, że pierwszy raz przeczytali o ETF-ach na naszych blogach. Nic się nie zmieniło – cały czas jesteśmy warunkowymi zwolennikami indeksowania – ale czasami mam wrażenie, że wyścig w branży robi się śmieszny.
Problem nie polega na tym, że świat stał się bardziej nieprzewidywalny – jak mógłby, skoro niezależnie od przyjętego punktu wyjścia przyszłość zawsze pozostaje nieznana? – lecz raczej na tym, że bankierzy centralni ulegli złudzeniu, iż funkcjonują w bardziej przewidywalnym świecie, któremu kształt nadała opracowana przez nich architektura monetarna. Na ich korzyść przemawiała trwale niska inflacja, a wraz z nią trwale niskie stopy procentowe, ale ich niezmienność od wielu lat wcale nie gwarantowała utrzymania tego stanu rzeczy w ( niepewnej) przyszłości.
Jestem w trakcie lektury książki Stephena D. Kinga Porozmawiajmy o inflacji. Autorem nie jest mistrz powieści grozy lecz brytyjski ekonomista przed laty związany z bankiem HSBC. Notkę na temat książki zamieszczę później na speculatio.pl, na razie jednak chciałbym przychylić się nad fenomenem, na który zwrócił autor. W jego monografii dotyczącej inflacji bardzo często przewija się wątek tego, że na początku XXI wieku, wielu ekonomistów, przedstawicieli banków centralnych, a nawet rządów, uznało, że inflacja nie jest już problemem współczesnego świata. Po prostu „teraz jest już inaczej” i należy się raczej obawiać deflacji, niż powrotu trendów i wartości inflacyjnych z lat 70. czy 80. XX wieku. To był taki makroekonomiczny odpowiednik „końca historii” Fukuyamy w polityce, czy „tym razem jest inaczej” wśród inwestorów giełdowych. S. King sygnalizuje, że decydenci zbyt przywiązali się do idei, że ich działania monetarne lub fiskalne mają niemal natychmiastowy wpływ, między innymi na inflację. Dlatego, gdy w ciągu ostatnich dwóch lat wydarzył się ów gwałtowny wzrost cen, łatwo było próbować szukać „winnego” na zewnątrz. Pandemia była pierwszym kozłem ofiarnym, zaś inwazja Rosji na Ukrainę, pozwoliła już ewidentnie zrzucić odpowiedzialność z siebie, bo przecież „to było zdarzenie bezprecedensowe”
Jak do tej pory wszystkie wskaźniki, które w USA mogły uprzedzać recesję z bardzo dużym prawdopodobieństwem, w tym cyklu zawiodły.