Rocznicowe porządki, czyli kiedy kończy się bessa, a zaczyna hossa
Celebrowanie 10 rocznicy obecnej hossy w USA powoduje nieco formalnego zamieszania z wyznaczaniem dokładnych okresów hossy i bessy.
Celebrowanie 10 rocznicy obecnej hossy w USA powoduje nieco formalnego zamieszania z wyznaczaniem dokładnych okresów hossy i bessy.
Oszustwa inwestycyjne przypominają mało ambitne gatunki filmowe. Na przykład filmy sensacyjne. Niemal w każdym filmie z tego gatunku odnaleźć można definiujące gatunek wątki jak końcowa walka dobrego bohatera z czarnym charakterem i ostateczne zwycięstwo tego pierwszego po przezwyciężeniu chwili słabości. W oszustwach inwestycyjnych także powtarzają się te same wątki. Można odnieść wrażenie, że czyta się tę samą historię z różnymi bohaterami w różnych miejscach.
Gdy spojrzymy na wykres indeksu małych spółek sWIG80 od początku roku mamy zachwycającą hossę. Formalnie rozpoczęła się ona trzy sesje wcześniej tuż po zakończeniu świąt bożonarodzeniowych, 27 grudnia 2018 roku. Od tamtego czasu indeks zwyżkował ponad 13 procent. Na tle pozostałych indeksów to zdecydowanie więcej. Czyż z takim wzrostem może się równać WIG20: +1,7%, mWIG40: +6,6%? Cały rynek reprezentowany przez WIG to 3,7%.
Howard Marks podkreślił w ostatnim wystąpieniu publicznym, że tym co różni inwestowanie od wielu innych branż jest fakt, że w przypadku inwestowania nie mamy do czynienia z prawami lecz co najwyżej z tendencjami.
Nie spodziewałem się, że ujawnienie wszystkich tajemnic skutecznej nauki inwestowania/tradingu zabierze aż tyle miejsca, ale moim celem jest dokładne ich wyjaśnienie, nie tylko wyliczenie wszystkich.
Dwadzieścia pięć lat temu, ósmego marca 1994 roku najważniejszy wówczas indeks rynku WIG osiągnął swoje historyczne maksimum – 20 760 pkt. Poziom ten wieńczył super hossę jaka miała miejsce w 1993 i 1994 roku. Hossę „szerokiego rynku”, choć wówczas oznaczało to, że na koniec 1993 roku notowanych było dwadzieścia jeden spółek. Ale to również oznaczało, że analiza i selekcja spółek nie musiała być zbyt wyrafinowana. Podczas hossy bywały sesje, gdy większość notowanych akcji rosła o maksymalne dopuszczalne minimum, czyli 10 procent. Obowiązywał wówczas mechanizm redukcji zapisów przy nadmiernym popycie, więc często chcąc kupić akcje nie było to możliwe.
Na początku marca ukazała się najnowsza edycja Global Investment Returns Yearbook publikowanego przez Credit Suisse. Raport umożliwia spojrzenie na rynki finansowe w długim, niemal studwudziestoletnim terminie.
Po wpisie Grzegorza przybliżającym kwestię nowych kroków notowań na GPW, dodałem na naszym profilu twitterowym mały dopisek:
Na rynku amerykańskim prawdopodobnie powstałaby przynajmniej jedna książka (i kilka mniejszych dziennikarskich tekstów) pokazująca kulisy tego rodzaju sprawy. Ponieważ jednak jesteśmy na rynku polskim, to za szczegółowe opisanie sprawy, dodatkowo z pewną swadą zabrał się nie dziennikarz czy reportażysta, tylko prawnik, były prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. Mowa o Andrzeju Nartowskim, który być może część czytelników kojarzy z felietonów publikowanych przez niego na łamach Gazety Giełdy PARKIET (dostępne również na stronie www.andrzejnartowski.pl), w których trafnie i z humorem opisuje wady naszego rynku. Należy jednak dodać, że A. Nartowski ma za sobą doświadczenie dziennikarskie i to w tym materiale czuć, choć jej tytuł mógłby potencjalnie zawierać prawniczą nowomowę.
Chodzi o aferę GetBacku, która kilka tysięcy inwestorów kosztowała łącznie około 4 miliardów złotych. Andrzej Nartowski opublikował ponad sześćdziesięciostronicowy raport, w który dokładnie opisuje historię zdarzeń, oraz próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie „co poszło nie tak”.
W skrócie – wszystko!
Firmy z dużym udziałem menadżerów w akcjonariacie są warte mniej a umieszczenie akcji firmy w indeksie podnosi cenę walorów o 6 proc. – to tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.