Odwołam się do klasyki: jeśli próbujemy coś zmieniać, ulepszać czy naprawiać, zawsze pierwsze w kolejności pojawia się pytanie:
Co dokładnie nie działa poprawnie i wymaga korekty?
______________________________________________________
W poprzednich częściach tego cyklu:
- czym jest ego i jak się przejawia w działaniu? -> część 1
- mechanizmy obronne ego: wyparcie i tłumienie -> część 2, racjonalizacja -> część 3 , inne mechanizmy chroniące ego -> część 4
- pozytywne aspekty działania ego w inwestowaniu -> część 5
_____________________________________________________
W kontekście ego problemem może stać się już sama próba odpowiedzi na to pytanie. Zakładam oczywiście, że coś idzie nie tak w inwestowaniu czy tradingu, więc jakieś zmiany stają się koniecznością i wymagają głębszych analiz, w tym samoanaliz. Czasami ego staje na drodze w tym momencie podszeptując bez słów: jesteś zwycięzcą, jesteś OK, to rynek się myli albo manipuluje. W takim razie to nie ze tobą jest problem tylko z rynkiem.
Jeśli jednak ktoś chciałby się dowiedzieć dlaczego problem trzeba odwrócić i stanąć przed lustrem, żeby poszukać słabych stron i je zlikwidować, to poniżej lista trików i negatywnych wpływów ego na nasze decyzje inwestycyjne.
NAPIĘCIA STWARZANE PRZEZ EGO
1. Racja czy pieniądze
Ta alternatywa ma swoją przemiłą nazwę w inwestowaniu wziętą z tytułu książki N.Daviesa: „Being right or making money”.
To odwieczny konflikt między chęcią potwierdzenia swoich prognoz i przekonań a faktycznym celem inwestycji, jakim jest osiągnięcie zysku. Ten dylemat prowadzi do szeregu błędów inwestycyjnych.
Jedną z fundamentalnych potrzeb ego jest utrzymanie poczucia naszej własnej wartości i kompetencji. Podejmowanie decyzji inwestycyjnych oparte na własnej analizie lub intuicji skutkuje jakiegoś rodzaju prognozą tego jak zachowa się rynek czy instrument, w który inwestujemy. Wyniki tych prognoz oraz decyzji o nich opartych w zderzeniu z realem stają się więc odzwierciedleniem naszych kompetencji i zdolności analitycznych. Rezultat tych konfrontacji znamy dość dobrze w krytycznych momentach: prognoza się nie sprawdziła, nasze ego cierpi i reaguje buntem.
W rezultacie często stajemy się bardziej zainteresowani potwierdzeniem swoich początkowych prognoz za wszelką cenę niż faktycznym osiągnięciem zysku. To prowadzi do ignorowania przeciwnych dowodów, utrzymywania stratnych pozycji, odrzucania informacji, które kwestionują przekonania, lekceważenia sygnałów ostrzegawczych, zbyt późnego zrealizowania zysków z rosnących inwestycji itd.
Tymczasem celem inwestowania jest osiągnięcie zysku, a nie udowadnianie swoich racji, co często wymaga elastyczności, adaptacji do zmieniających się warunków rynkowych, gotowości do zmiany swoich przekonań w świetle nowych danych. Inwestorzy skoncentrowani na zarabianiu pieniędzy bardziej niż na obronie własnego ego są skłonniejsi do szybkiego reagowania na rynkowe sygnały, zarówno pozytywne, jak i negatywne, nie wchodzą w proces umierania za własną iluzoryczną rację.
Im więcej prognoz i transakcji, tym częściej wpadamy na ścianę utkaną z tego dylematu. A że całe życie jesteśmy trenowani do nie mylenia się oraz do posiadania i twardej obrony własnych racji, więc z tym bagażem wchodzimy w niepewny, nieprzewidywalny, mocno ryzykowny biznes, oparty przecież w dużej mierze o celne predykcje. Im silniejsze ego, tym większy opór przed nietrafieniem, większe katusze wewnętrzne, więcej uporu, silniejszej chęci udowadniania własnej racji.
Sytuacja staje się dramatyczniejsza gdy prognozy nietrafionej musimy bronić publicznie- albo na jakimś forum albo w roli analityka. To stawia jeszcze więcej przeszkód i wymagań, a ego broniące naszego poczucia wartości i kompetencji potrafi wspinać się na wyżyny zaprzeczeń, tłumaczeń, rozwiązywania dylematów, dawania ripost i odporów, nawet gdy nie jesteśmy zaangażowani w to finansowo, a jedynie wizerunkowo i emocjonalnie.
Ego z roli potrzebnej często tarczy wchodzi więc w rolę cerbera czy najeźdźcy. Jeśli to kwestia publiczna – ego poczuje się publicznie obnażone i jest gotowe skoczyć do gardła każdemu krytykowi. Jeśli to kwestia nietrafionej transakcji – zaciskamy mimowolnie zęby i pięści w momencie gdy ego chce pokazać rynkowi, że źle poczyna i szykuje z nim totalną wojnę. Znajdziemy każdy argument na obronę nietrafionej prognozy i szereg „pomysłów” na utrzymanie nurkującej pozycji, czasem do samego dna rachunku. I to czasem wielokrotnie przecież, pomimo wcześniejszych złych doświadczeń i deklaracji, że nigdy więcej.
Konflikt ego z rynkiem w obronie racji zamiast pieniędzy nie zawsze kończy się stratą, więc ego przebiera się wówczas w glorię chwały. Zawsze jednak rodzi po drodze falę napięć, stresów, nieracjonalnych decyzji. A wynik smakuje szczególnie gorzko i rozdzierająco, gdy ani racji, ani pieniędzy nie uda się obronić.
I w zasadzie nie ma tu wielkiej filozofii, jeśli pytamy: jak sobie z tym sensownie radzić? Odpowiedź jest tylko jedna: trzeba nauczyć się zamykać ego w klatce, nic złego nam się przez to niestanie, ot jakieś ukłucie i tyle.
Oznacza to akceptację, że rynek jest z natury nieprzewidywalny i że nikt nie posiada pełnej wiedzy czy kontroli nad przyszłymi wydarzeniami rynkowymi. Wymaga to gotowości do przyznania się do błędu, szybkiego dostosowywania się do nowych informacji i rezygnacji z potrzeby posiadania zawsze racji na rzecz dążenia do osiągnięcia zysku.
Kluczem do tego jest rozwój świadomości własnego ego i jego wpływu na decyzje inwestycyjne. Przyjmowanie pokory, ciągłe uczenie się i dostosowywanie strategii inwestycyjnej, praktykowanie samodyscypliny i samokontroli. Ważne jest również rozwijanie zdolności do oddzielania swojej osobistej wartości od wyników inwestycyjnych, ze rozumieniem, że błędy i straty są nieodłącznym elementem procesu inwestycyjnego i źródłem cennych lekcji.
To da się zrobić, wymaga jedynie treningu. Wszyscy legendarni inwestorzy podkreślają to w swoich wspomnieniach.
CDN
–kat–
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.