Pomarańczowy łabędź i pingwiny

Część świata właśnie się zastanawia nad geniuszem działań administracji Trumpa, prawdziwymi szachami 5D, które są tak złożone i dalekosiężne, że maluczkie umysły nie są w stanie tego pojąć. Druga część z kolei rozważa, czym zawiniły Trumpowi biedne pingwiny z Wysp Heard i McDonalda, niezamieszkałego przez ludzi skrawka lądu na Oceanie Indyjskim, które również zostały obłożone odwetowymi cłami.

W każdym razie Donald Trump wstrząsnął światem, polityką i rynkami, choć mam przekonanie, że mimo wszystko pingwiny bardzo się tym wszystkim nie przejęły. Zaryzykuję, że mamy do czynienia z nowym rodzajem ryzyka. W odróżnieniu od talebowskiego „czarnego łabędzia”, który oznacza zaskakujące i nieoczekiwane przez nikogo zdarzenie, w tym wypadku mamy zdarzenie zaskakujące ale mieszczące się w kategorii „no chyba do tego się nie posunie; O rany. A jednak!”.

Chaos, niepewność związana z tym, że za dotychczasowymi działaniami nie stoi żaden sens, tylko próba wywierania siłowego nacisku, i szybkie wycofywanie gdy tylko, któryś z przeciwników (dotychczasowych partnerów) się postawi. Nie przekonują mnie argumenty zachwyconych działaniami Trumpa, że to część strategii negocjacyjnej. Żądać dużo, żeby później odpuścić to nie jest strategia na dłuższą metę skuteczna. Trump pokazuje się nie jako wybitny negocjator, tylko niszczyciel relacji, sojuszy, przyjaźni, a przede wszystkim roli USA w świecie.

Czytam analizy (choć częściej są to opinie), jak to teraz Ameryka będzie rosła, bo nagle produkcja przeniesie się ze świata do Stanów Zjednoczonych, robotnicy będą wreszcie mieli mnóstwo pracy i wszyscy, ale to wszyscy będą się bogacić, bo to teraz jest dopiero okazja.

Gdy Donald Trump ogłaszał, że ceremonia zaprzysiężenia na stanowisko prezydenta odbędzie się nie przed Kapitolem tylko wewnątrz budynku odwołał się do Ronalda Reagana, który zrobił to samo w 1985 roku. Powodem w obu przypadkach była niekorzystna pogoda. W sumie szkoda. Wygląd magnatów technologicznych stojących na wietrze i mrozie dodałoby ceremonii jeszcze więcej charakteru.

Reagan – republikanin, dwa lata po objęciu urzędu, 25 kwietnia 1987 roku wygłosił w Camp David przemówienie do narodu na temat wolnego i uczciwego handlu. Tematem były napięcia handlowe między USA i Japonią, które doprowadziły do tego, że rząd amerykański podjął pewne działania w związku z rosnącym deficytem handlowym z Japonią. Nałożono cła na niektóre japońskie produkty. W przemówieniu mimo wszystko nie było grożenia, straszenia czy pokazywania, że wszystko musi się zmienić, czyli tego co znamy z wystąpień aktualnego prezydenta.

Jak zapewne słyszeliście, w zeszłym tygodniu nałożyłem nowe cła na niektóre japońskie produkty w odpowiedzi na niezdolność Japonii do wyegzekwowania umowy handlowej z nami dotyczącej urządzeń elektronicznych zwanych półprzewodnikami. Nakładanie takich taryf lub barier handlowych i ograniczeń jakiegokolwiek rodzaju to kroki, których nie chcę podejmować. A za chwilę wspomnę o rozsądnych ekonomicznych powodach tego, że w dłuższej perspektywie takie bariery handlowe szkodzą każdemu amerykańskiemu pracownikowi i konsumentowi. Ale japońskie półprzewodniki były szczególnym przypadkiem. Mieliśmy jasne dowody na to, że japońskie firmy stosowały nieuczciwe praktyki handlowe, które naruszały umowę między Japonią a Stanami Zjednoczonymi. Oczekujemy, że nasi partnerzy handlowi będą dotrzymywać swoich umów. Jak często mówiłem: nasze zaangażowanie na rzecz wolnego handlu jest również zaangażowaniem na rzecz uczciwego handlu. […]

Nakładając te cła, próbowaliśmy po prostu uporać się z konkretnym problemem, a nie zaczynać wojny handlowej. Więc w przyszłym tygodniu przekażę premierowi Nakasone tę samą wiadomość: Chcemy nadal współpracować nad problemami handlowymi i bardzo chcemy znieść te ograniczenia handlowe, gdy tylko dowody na to pozwolą. Chcemy to zrobić, ponieważ uważamy, że zarówno Japonia, jak i Stany Zjednoczone mają obowiązek promowania dobrobytu i rozwoju gospodarczego, które może przynieść tylko wolny handel. […]

Gdy ktoś mówi: „Nałóżmy cła na import zagraniczny”, wygląda to tak, jakby postępował patriotycznie, chroniąc amerykańskie produkty i miejsca pracy. I czasami działa to przez krótki czas — ale tylko przez krótki czas. W końcu dzieje się tak: Najpierw rodzime przedsiębiorstwa zaczynają polegać na ochronie rządowej w postaci wysokich ceł. Przestają konkurować i przestają wprowadzać innowacyjne zmiany w zarządzaniu i technologiach, których potrzebują, aby odnieść sukces na rynkach światowych. A potem, podczas gdy to wszystko się dzieje, dzieje się coś jeszcze gorszego. Wysokie cła nieuchronnie prowadzą do odwetu ze strony krajów zagranicznych i wywoływania zaciekłych wojen handlowych. Rezultatem jest coraz więcej ceł, coraz wyższe bariery handlowe i coraz mniejsza konkurencja. Więc wkrótce, z powodu sztucznie zawyżonych cen przez cła, które dofinansowują nieefektywność i złe zarządzanie, ludzie przestają kupować. Wtedy dzieje się najgorsze: rynki kurczą się i upadają; firmy i gałęzie przemysłu zamykają się; a miliony ludzi tracą pracę.

Całe przemówienie Reagana dostępne jest na stronach Biblioteki i Muzeum Ronalda Reagana. Widać jednak, że styl tego przemówienia jest bardzo daleki od stylu Donalda Trumpa. Ówczesny prezydent podkreśla dbałość o dobrobyt świata, wolny handel, troskę o obywateli (nie tylko własnych), a nie wygraża całemu światu, że wykorzystuje Amerykę, ale teraz już dosyć. Zapłacicie za to wszyscy! Nawet pingwiny!

Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” – powiedzenie przypisywane Albertowi Einsteinowi  może mieć zastosowanie do tego, co postanowił (w większej skali) zrobić Donald Trump rozpętując ogólnoświatową wojnę celną podczas ogłoszonego przez siebie Dnia Wyzwolenia. Choć oczywiście w jego narracji jest to reakcja wzajemna (reciprocal) na to, co wcześniej zrobili inni. Interpretacji decyzji Trumpa jest bez liku. Wszyscy szukają sensu i logiki. Pewnie chce osłabić dolara, a może czeka na odrodzenie przemysłu amerykańskiego (czy to możliwe w tydzień? A może w rok?), na pewno chce zarobić dla Amerykanów MNÓSTWO PIENIĘDZY. Bo przecież to są najlepsze działania!

W 2019 roku trójka ekonomistów opublikowała w Journal of Economic Perspectives analizę wpływu ceł nałożonych w 2018 roku w okresie  pierwszych rządów Donalda Trumpa (The Impact of the 2018 Tariffs on Prices and Welfare). Mary Amiti pełni funkcję dyrektora departamentu pracy i produktów w Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku. Wcześniej pracowała między innymi Banku Światowym i Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Stephen Redding to  ekonomista specjalizujący się w handlu międzynarodowym i geografii ekonomicznej, wykłada na Uniwersytecie w Princeton, David E. Weinstein to ekonomista wykładający na Uniwersytecie Columbia, w przeszłości zasiadał w prezydenckiej Radzie Doradców Ekonomicznych (Council of Economic Advisers). Można chyba uznać, że autorzy analizy znają się na swojej robocie. Z ich analizy wynika, że cła nałożone w 2018 roku miały jednoznacznie negatywny efekt dla gospodarki USA. Nie doprowadziły ani do przesunięcia produkcji do Stanów Zjednoczonych, ani nie poprawiły pozycji negocjacyjnej z zagranicznymi partnerami. Nie wpłynęły również na zmianę kursu dolara, która mogłaby zrównoważyć wpływ ceł.

Główne koszty działań ponieśli – cóż za zaskoczenie – amerykańscy przedsiębiorcy i konsumenci. Stało się to o czym mówił w swoim przemówieniu z 1987 roku R. Reagan. Z analizy wynika, że miesięczne straty (utracony dobrobyt ekonomiczny) wynosiły około 1,4 miliarda dolarów. Eksporterzy zagraniczni nie obniżyli cen, ani nie zmniejszyli swoich marż, zaś ceny towarów objętych cłami wzrosły dokładnie tyle ile wynosiła wysokość cła. Krótko mówiąc koszt cła został w pełni przeniesiony na importerów, którzy zrobili to samo w stosunku do konsumentów końcowych oraz firm wykorzystujących importowane produkty do produkcji.

No cóż. Być może tym razem będzie inaczej. W końcu to tylko analiza jajogłowych ekonomistów, którzy, co prawda pracują w amerykańskich instytucjach, ale Mary Amit to Australijka, zaś  Stephen Redding ma pochodzenie brytyjskie. Przy obecnej narracji trumpowskiej administracji można uznać autorów raportu za element mocno podejrzany.

Co innego Peter Navarro, amerykański ekonomista, który w trakcie pierwszej kampanii prezydenckiej Trumpa pełnił rolę doradcy ds. ekonomicznych i handlowych, później zaś był dyrektorem Krajowej Rady Handlu. Navarro znów zasiada u boku Trumpa, jako starszy doradca ds. handlu i produkcji. Wiele pomysłów dotyczących polityki celnej oraz bardzo mocnej krytyki Chin to pomysły Navarro. Część z nich zawarł w książce Death by China, opublikowanej w 2011 roku. Navarro cytuje w niej oraz innych swoich książkach eksperta do spraw handlu i inwestycji Rona Varę. Ron Vara jest również autorem notatki popierającej wprowadzenie ceł na Chiny, która krążyła wśród amerykańskich dyplomatów przed rozmową między oboma rządami w grudniu 2019 roku.

Vara jest weteranem wojskowym i ekonomistą wykształconym na Harvardzie, który na giełdzie miliony, inwestując w firmy, które dobrze sobie radzą w czasie międzynarodowych kryzysów. Jego nonszalancka inteligencja przyniosła mu złowrogo brzmiący przydomek: Mroczny Książę Katastrofy (Dark Prince of Disaster)”.

Problem polega na tym, że Ron Vara nie istnieje. Kilka miesięcy wcześniej, w październiku 2019 dziennikarze ujawnili, że (źródło). Ron Vara to anagram Navarro.

Navarro początkowo zbywał dociekliwych dziennikarzy, w końcu zaczął się tłumaczyć, że to taki żart, „fantazyjny chwyt i pseudonim, którego używałem przez lata w celu wyrażania opinii i w celach rozrywkowych, a nie jako źródła faktów”.

Mamy więc w naszych szachach 5D dodatkowy wymiar fantazyjno rozrywkowy. Ale być może ekonomiści nie mają o niczym pojęcia, a za ostatnimi decyzjami stoi ten rodzaj geniuszu, którego szaraczki nie powinny próbować nawet zrozumieć. Choć jeśli geniuszy jest wiele, może dojść do starć między nimi. Z ostatniej chwili – Elon Musk zaatakował Navarro i skrytykował jego politykę celną.

My tymczasem bądźmy jak pingwiny i beznamiętnie patrzmy jak swoimi skrzydłami pomarańczowy łabędź wywraca kolejne rynki.

[Foto: po decyzjach Trumpa sieć zalały memy z pingwinami. Cudownie kreatywne]

2 Komentarzy

  1. NS

    Lubię sarkazm w Pana tekstach. Do pełni brakuje tylko podanie pochodzenia David E. Weinstein…

    1. GZalewski

      Amerykanin 🙂 ale pewnie liberał

Skomentuj GZalewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.