Próba pisania o tym co dzieje się z akcjami PKN Orlen może być jak wkładanie głowy w paszczę lwa. Nie ma znaczenia rynek, wiedza, ekonomia, mechanizmy wpływające na ceny, bo w pierwszym rzędzie pojawia się ona – POLITYKA.
Postanowiłem jednak poruszyć kwestię, która chyba więcej mówi o wiedzy ekonomicznej części społeczeństwa (w tym polityków oraz – tak, tak – dziennikarzy). Kilka dni temu, wątek poruszył Adam Stańczak (O PKN oczywiście). Chodzi naturalnie o informację z ubiegłego tygodnia, dotyczącą pomysłu nałożenia specjalnej opłaty na koncern paliwowy. Według założeń miałaby ona pomóc w sfinansowaniu zamrożenia na jakiś czas cen energii i nie dopuszczenia, do skokowego wzrostu rachunków obywateli.
Nie będę się rozpisywał na temat samego pomysłu, zwłaszcza, że to dopiero propozycja. Bardziej interesuje mnie reakcja na to, co stało się z kursem PKN Orlen, w dniu gdy ta informacja ujrzała światło dzienne. Reakcja komentatorów, obserwatorów, zwykłych ludzi piszących w mediach społecznościowych oraz polityków. Przyzwyczailiśmy się do tego, że Polacy są specjalistami od piłki nożnej, skoków narciarskich, polityki, służby zdrowia i co tam jeszcze jest możliwe. Okazało się również, że są specjalistami od rynku giełdowego.
W środę, 29. listopada, w reakcji na plany wprowadzenia opłaty, która obciążyła by PKN w wysokości 15 mld złotych, kurs akcji zanurkował i spadł blisko 8% (w trakcie sesji było to nawet 10%). Och, cóż to nie działo się w komentarzach w mediach społecznościowych. Dowiedzieliśmy się między innymi, że:
- „Orlen stracił prawie 6 mld złotych na giełdzie”
- „doprowadzono do wyprowadzenia jednego dnia ze spółki ponad 5 mld zł i spadku notowań giełdowych”
- „skasowano 90% zysków z kwartałów 1-3”
- „Za rok wartość akcji PKN Orlen spadnie o połowę”
Sam prezes koncernu Daniel Obajtek powiedział, że spowodowało to spadek wartości Orlenu o 5,5 mld złotych.
Cytaty powyższe to wypowiedzi znanych polityków, które chętnie podchwytywali inni, i w ten oto sposób mogliśmy mieć przekonanie, że spadki cen akcji spółek na rynku wtórnym prowadzą do strat w tychże spółkach. Zaiste, martwimy się o poziom świadomości ekonomicznej obywateli, podczas gdy nasi przedstawiciele w Sejmie tak rozumieją rynek?
Przy okazji tych komentarzy oczywiście dowiedzieliśmy się, ile to „wyparowało” pieniędzy z Orlenu. Wyparowywanie pieniędzy z rynku to znany i chwytliwy temat (Parowanie pieniędzy). Mało kto zajmuje się ich „wparowywaniem” na rynek podczas hossy, czy momentów euforii. W przypadku spółki paliwowej sytuacja jest o tyle ciekawa, że ledwie miesiąc wcześniej, kurs akcji spółki (podobnie jak wielu innych) entuzjastycznie zareagował na wynik wyborów parlamentarnych. W ciągu jednej sesji akcje zyskały 8,5% (a w trakcie sesji zwyżki dochodziły do 10%). Sytuacja analogiczna. Ale nie było takiej euforii, jak to dobrze dla koncernu i że ten „zarobił” jakieś pieniądze.
Dzień przed wyborami, oraz dwa dni po informacji o możliwej opłacie kurs PKN Orlen wynosił ok. 60 zł. Co więcej w ciągu ostatniego roku kurs akcji poruszał się w obszarze 53 -72 złote. Transponując to na kapitalizację oraz ulubiony zwrot wielu komentatorów, można powiedzieć, że w ciągu roku z Orlenu potrafi wyparować, a później się skroplić około 18 miliardów złotych. Ot taka zabawa. Swoją drogą na tym wykresie widać moment, gdy z Orlenu naprawdę wyparowały pieniądze. Ciekawe, czy społecznościowi specjaliści wiedzieliby, w którym momencie.
Jeden z bardziej kreatywnych komentatorów pozwolił sobie policzyć, że za to, co „stracił na środowej sesji Orlen” można było sfinansować m.in. trzy przekopy Mierzei Wiślanej, albo 90 proc. Baltic Pipe, albo 40 procent wypłaty trzynastych emerytur, albo dziewięć budżetów Sejmu. Podawał wiele innych przykładów działających na wyobraźnie. Naprawdę kreatywne podejście do tego, co moglibyśmy robić z pieniędzmi, które spółki „tracą i zyskują” każdego dnia na giełdzie.
Oczywiście wszelkie te głosy zyskiwały aplauz i uznanie, oraz oburzenie na to, co zrobiono spółce. Trzydzieści dwa lata rynku finansowego i giełdy w Polsce. Możemy być naprawdę dumni z siebie, że rozumiemy te mechanizmy.
[Photo by Elimende Inagella on Unsplash ]
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
No tak, mamy w Polsce milion specjalistow, ktorzy nie wiedza, o czym pisza i tego jednego, ktory jest przekonany o tym, ze on jeden wie. Na jakiej podstawie – Bog jeden raczy wiedziec, bo zamiast przedstawic swoja wersje, woli ograniczyc sie do krytykowania innych tylko dlatego, ze na swoj sposob zareagowali na skandaliczne dzialania politykow. Bieda, jak tak ma wygladac merytoryczna dyskusja nad stanowieniem prawa w naszym kraju.
Żadne "skandaliczne działania". Jak Orlen przed wyborami zaniżał ceny na stacjach paliw (aż do wystąpienia braków), to było OK, prawda? Obecny ruch jest niczym innym jak próbą rozbrojenia miny pozostawionej przez PiS. To konieczność.
Dorota, pan Grzegorz slusznie zauwazyl, aby uwazac i nie dac sie wciagac w partyjne narracje.
W calej tej sprawie chodzi o znacznie wiecej, niz tylko partyjne przepychanki – chodzi o mentalnosc klasy politycznej i jakosc stanowionego prawa.
Odpowiadajac Ci, powiem tak – ani jedno, ani drugie nie bylo okej. Chociaz rozroznijmy: w pierwszym przypadku prezes firmy ma jednak prawo zadecydowac o cenie po jakiej sprzedaje produkt. Jesli kalkuluje mu sie sprzedawac taniej, to dlaczego nie? I chyba tak bylo, bo sama przyznajesz, ze pojawily sie braki na rynku, a wiec i zyski tez musialy byc spore, bo "straty" wynikle ze sprzedazy po nizszej cenie pokryto zapewne z nawiazka zyskiem wyniklym ze skali sprzedazy. A wiec dzialanie tylko pozornie glupie.
W tym drugim przypadku jest gorzej, bo prawem chca zmusic firme do wyskakiwania z kasy, by zaklajstrowac bledy politykow – i efekt bedzie taki, ze albo wzrosna ceny na stacjach, albo zahamowane inwestycje i rozwoj spolki. Innymi slowy, czysta glupota i dzialanie na szkode spolki SP – a podobno mialo byc madrzej po wyborach…
Ktos powie: sprywatyzowac. Niestety, to nie jest remedium, bo to, co dzisiaj dotyka wspomniana spolke Skarbu Panstwa, jutro moze dotknac firmy prywatne, bo skoro – jak sama powiedzialas – w imie wyzszej koniecznosci mozna dolozyc domiar na jednego, to mozna to zrobic i drugiemu, np. skonfiskowac forse w IKE, by – tu wpisz dowolne wygodne tlumaczonko, np. – "rozbroic mine" po poprzednich rzadach.
Nie dziwie sie tez, ze jakos glosniej o aferze z wiatrakami, a ciszej nad ta afera, wszak obie formacje rzadzace probowaly tego samego. I powtarzam: w obu przypadkach nie jest to okej. Jesli A czegos nie moze, bo to jest zle, to B takze nie powinno tego robic. Nie zas tak, ze B moze wiecej, bo A, to jadro ciemnosci, a B, to jasna strona mocy.
Dobrze, ze zrobilo sie o tym glosno i dobrze, ze zrobil sie huk – spoleczenstwo musi reagowac, bo to juz nie chodzi o kwestie zysku tej czy innej spolki, tylko o to, jak daleko politycy moga sie posunac i w jakiej rzeczywistosci prawnej chcemy zyc.
Drogi Korniku, uważasz, że w tych sformułowaniach był sens? Że z Orlenu wyciekły pieniadze, że stracił cokolwiek?
Jaką wersję chciałbyś, żebym przedstawił "w dniu wczorajszym akcje zareagowały na wypowiedź polityków. Akcje straciły na wartości. W długim terminie, ten szum nie będzie zupełnie zauważalny". Własnie tak piszę od lat. Nie tylko o interpretacjach na rynku polskim:
https://blogi.bossa.pl/2008/07/17/trudne-zycie-komentatora/
Mam wrażenie, że właśnie dałeś się skazić narracji "w przypadku Orlenu NALEŻY się opowiedzieć, po którejś ze stron" – bez względu na to, jak funkcjonuje rynek.
Tlumaczenie jak najbardziej sensowne – zwkaszcza z punktu widzenia doswiadczonego spekulanta, ktory ma wkalkulowane w ryzyko to, ze politycy – obojetnie z ktorej strony – moga zrobic mu kuku "w imie wyzszej koniecznosci".
Nie mniej nie zgodze sie, iz nic sie nie stalo – Polacy nic sie nie stalo. Stalo sie, bo znowu w swiat poszedl sygnal, ze od strony prawnej nie mozesz tu byc pewny dnia, ani godziny. Tak wiec negatywna reakcja rynku byla jak najbardziej zrozumiala. A pozytywna reakcja indeksu na wynik wyborow – ktory w ocenie inwestorow sygnalizowal zmiany na lepsze – szybko zostala zweryfikowana w dol, gdy okazalo sie, ze moze byc tak samo, a nawet gorzej.
Oczywiscie za dlugo zyje, by nie przyznac Panu racji – za rok nikt o tym nie bedzie pamietal. Rynek dostosuje sie do nowej – starej rzeczywistosci. A jednak cos gryzie, bo przeciez nie jestesmy tylko graczami.
ale o tym wielokrotnie pisze Adam – nasz rynek to wciąż ryzyko polityczne, charakterystyczne dla mniej rozwiniętych rynków.
Że ktoś coś powie, bez zastanowienia, bez przemyślenia (a może czasem z intencjami?) Dotyczy również spółek prywatnych, przykład z pandemii:
https://blogi.bossa.pl/2021/02/15/zrozumiec-swiat/
Trochę bym broniła dziennikarzy. Muszą coś napisać codziennie (wiele razy dziennie), co już samo w sobie generuje czysty szum informacyjny. Po drugie: działają w otoczeniu medialnym, gdzie preferowane są treści "mocne", klikalne. No to co z tego połączenia może wyniknąć?
zgadza się. Niestety często to pułapka. W tym wypadku jednak chodziło mi bardziej o dziennikarzy, nie zajmujacych się wcześniej rynkiem i "mających wrażenie", że rozumieją.
A mnie trochę dziwi ta skala oburzenia po "sprawie Orlenu" Dziwi dlatego, ze wcześniejsza, niedawna grabież pieniędzy z JSW jakoś przeszła bez echa, w atmosferze pełnego zrozumienia. Teraz przynajmniej powód grabieży nie jest wzięty z sufitu (z gazu produkuje się prąd) wtedy nikt nie oburzał się, że węgiel koksujący ma się nijak do produkcji energii elektrycznej. Sezam został otwarty zatem wcześniej. A każda władza postępuje podobnie gdy zabraknie jej pieniędzy.
Dziwisz sie, bo ja sie nie dziwie.
Po pierwsze, w Paryzu (gdziekolwiek on sie teraz znajduje), wegiel jest teraz passe (przynajmniej do czasu, az wroca zimy z metrem sniegu za oknem i dwudziestostopniowym mrozem, ktory utrzymuje sie przez wiele tygodni), wiec zaden nadwislanski inteligent nie stanie w jego obronie, aby na europejskich salonach nie zostac posadzonym o bycie kontrowersyjnym, albo – o zgrozo – niemodnym. Pod tym wzgledem nic sie nie zmienilo od czasow, kiedy zyl i tworzyl B. Prus.
Jesli zas chodzi o politykow, to wydaje sie, ze w tej sprawie mamy najwyrazniej cicha zgode ponad podzialami (o czym swiadcza glosne deklaracje jednych i zlozone podpisy pod umowami drugich), aby wygaszac polskie gornictwo – bez wzgledu na to, czy ma to sens z punktu widzenia szeroko, a nie wasko pojetej ekonomii, ekologii (tej prawdziwej, a nie biznesu robionego na modzie na eko) – i wreszcie bezpieczenstwa energetycznego panstwa.
Dziwic moze co najwyzej postawa gorniczej braci, bo nie wiem czy byla jakakolwiek reakcja z ich strony. Chociaz… to tez mnie nie dziwi, bo z tego, co pamietam, to dostali na przyslowiowa paczke fajek, wiec tez siedza cicho.
Jedynie Muslimy maja jeszcze na czym nosic spodnie, wiec sie nie boja i na forum XXX plenum Spoldzielni Zenum, ktory obecnie odbywa sie w Dubaju – wprost mowia, co o tym wszystkim mysla.
Zreszta trzeba uczciwie dodac, ze maja w tym konkretny interes, bo wiadomo, ze ich kraje spia na paliwach kopalnych. Potrafia jednak twardo go bronic, a nie godzic sie w zamian za obietnice szklanych paciorkow na rozwalenie krajowego przemyslu, ktory daje ludziom prace, a panstwu dochody i bezpieczenstwo.
W przypadki JSW popełniany jest podobnej kategorii błąd jak ten który wytyka Pan Zalewski. Spadek kapitalizacji spółki giełdowej ma się nijak do przepływów finansowych. I podobnie węgiel koksujący produkowany przez JSW ma niewielki związek z energetyką i paliwami kopalnymi. Podejrzewam, że ogromna większość polityków i dziennikarzy piszących o górnictwie czy klimacie nie rozróżnia typów węgli.
A kto by sie tam pochylal nad tym, do czego sluzy wegiel koksujacy? Wegiel, to wegiel. Wegiel jest "brudny" – taka jest narracja, wiec trzeba go opodatkowac, trzeba oblozyc domiarem, a najlepiej przestac wydobywac.
Dodajmy moze, aby trzymac sie istoty sprawy poruszonej we wpisie – blad gracza/inwestora, ktory wlozyl kapital w tego rodzaju ryzykowne aktywa i traci, lub stracil – polega na tym, ze nie uwzglednil ryzyka politycznego i regulacyjnego. Takie sa po prostu uroki tego systemu, ktory tworzy panstwo, Unia itd. – politycy do spolki z lobbystami i trzeba po prostu sie dostosowac. Powiem wiecej, jesli sie zakuma czacze, w co sie tu gra, to mozna nawet na tym niezle zarobic. Innymi slowy, rozumny gracz, ktory dysponuje – ze zacytuje klasyka – madrym i chlodnym spojrzeniem, oraz przewaga na 51%, na ogol zawsze sobie poradzi.