Gdy ETFy zajmują coraz więcej miejsca w opisach i analizach, naturalnym odruchem części inwestorów może być sceptycyzm.
Zdrowy sceptycyzm może być twórczy i inspirujący oraz skłaniać do ciekawych dyskusji. Tak też się stało po moich wpisach o:
20 czynników przewagi ETFów nad akcjami > część 1 i część 2
10 czynników przewagi ETF-ów nad funduszami inwestycyjnymi > wpis
Pasywna rewolucja > wpis
Po tym ostatnim starłem się w kameralnym gronie przeciwników ETF-izacji przestrzeni finansowej. Domagali się pewnej równowagi w prezentacjach i opiniach. Wyszła w sumie z tego debata oksfordzka, czyli każda ze stron przedstawiła argumenty i rozeszliśmy się w pokoju.
Uznałem jednak, że faktycznie może za mało mówi się może o przewadze innego rodzaju inwestycji nad ETFami, co miałoby higieniczny wydźwięk dla całego środowiska.
Dokonałem skondensowanego podsumowania argumentów obu naszych stron poniżej (grubą czcionką moich oponentów). Mam nadzieję, że w ten sposób uda się poszerzyć zasoby wiedzy publicznej w tym temacie.
***
-> Pojedyncze akcje spółek mają większą zmienność, a przez to znacząco wyższą zyskowność długoterminowej inwestycji niż ETF-y
Nie kwestionuję samej przewagi w wielkości zmienności, jakkolwiek by jej nie liczyć (zwrotami w jednostce czasu czy odchyleniem standardowym). Problem w tym jak to praktycznie wykorzystać?
Czyli:
Jak wybrać spółkę lub portfel spółek, których długoterminowy zwrot przekroczy zyski z ETFa?
I tu nie ma dobrych odpowiedzi, choć istnieje tysiące pomysłów w literaturze tematu. Nie znajdują ich również profesjonalni zarządzający, skoro fundusze w większości zarabiają mniej niż benchmark w postaci indeksu.
Z założenia ETF likwiduje te dylematy, zakładając właśnie pasywne podejście bez próbowania timingu czy stock selection.
Przewaga zmienności jest więc w dużej mierze złudna i tylko dla wybranych, doświadczonych inwestorów.
-> Akcje łatwiej analizować fundamentalnie i dzięki temu prognozować.
Czy łatwiej analizować? Z pewnością dla pojedynczych spółek mamy do dyspozycji obszerniejszy zasób danych do analizy, dużo narzędzi, konkretniejsze odniesienia do rzeczywistości, ale czy przez to staje się to łatwiejsze, a przez to prognozy trafniejsze? Ponownie można to zweryfikować przez wyniki profesjonalnych zarządzających i analityków.
-> Akcje mają znacząco większe pokrycie analityczne i pulę rekomendacji.
Bezsprzecznie. Pytanie znów o wymiar praktyczny tego bogactwa: czy przekłada się ono na taki wybór spółek do portfela, że pokonuje on zwrotami ETF-y w długim terminie? Nie mówiąc o tym, że do tych analiz i przekładania ich na optymalne decyzje potrzeba umiejętności, których przeciętny inwestor nie posiada.
-> ETFy mają zbyt sztywne proporcje w portfelu akcji, przez to ociężale reagują na zmiany sektorowe, czy w pojedynczych spółkach.
Można się ograniczyć do ETFów sektorowych lub ETFów aktywnych, które reagują szybciej na zmiany, ale ponownie wracamy do punktów wyżej: jak efektywnie korzystać z tych możliwości reakcji na zmiany? To wymaga strategii podejmowania decyzji, z której zwalnia ETF. Być może zysk będzie mniejszy z pasywnego podejścia, ale odrzucamy dzięki temu ryzyko pomyłki w reakcji na zmiany.
-> Istnieje wiele inwestycji o lepszych zwrotach niż ETFy.
Rynek dość szybko zareagowałby na takie możliwości. Na początek należałoby ustalić listę tych inwestycji, których jeszcze nie pokryto ETFami i zdaje się byłaby ona bardzo krótka.
Kryptowaluty? NFT? Już mamy ETFy i będzie ich więcej.
Jakieś Asset Management (AM)? Private Equity? Można pomówić o dostępie w pierwszej kolejności. Ale z ich istnienia i być może lepszych wyników nie wynika wcale przekreślenie opcji wyboru ETFów. Nie wygląda na to, by strumień pieniądza detalicznych inwestorów kierował się właśnie w AM i PE a nie w ETFy i powodów może być wiele – od dostępu, przez wyniki długoterminowe, po wygodę.
Jeśli są takie inwestycje o lepszych zwrotach będę pierwszy, który opisze je tu na blogu!
-> ETFy to opłaty za zarządzanie, niższe niż w funduszach, ale nadal trzeba płacić, w przeciwieństwie do akcji czy innych instrumentów na forexie.
Wszystko sprowadza się do kwestii: co dostajemy w zamian za niższe opłaty za handel akcjami czy na forexie? Jeśli istnieją niskoenergetyczne, wysokozyskowne rodzaje inwestycji w oba te rodzaje, które biją zyskami ETFy to inwestorzy pewnie natychmiast dokonaliby arbitrażu i pieniądze z ETFów przesunęli do akcji i na forex.
Rzeczywistość jest jednak taka, że 90% inwestujących traci na aktywnym inwestowaniu w akcje czy forex, a pasywne inwestowanie na własną rękę będzie zyskowniejsze od EFTów tylko dzięki losowości. Czy warto dla tych ułamków procent za zarządzanie rocznie?
-> ETFy to abstrakcyjne byty, trudne do rozumienia, zaakceptowania mentalnego przez wielu inwestorów.
Moim zdaniem nie ma się czego bać. Bardziej od abstrakcji inwestorzy powinni obawiać się raczej braku wiedzy. A kwestie psychologii rozwiązuje… odrobina praktyki.
-> Bardzo mały wybór ETF-ów na polskim rynku, inwestowanie za granicą przedraża przedsięwzięcie i nie każdy ma odwagę by po nie sięgnąć.
Jedno to możliwości, inna kwestia to przewaga jednego rynku nad drugim. Nasz rynek ETF jest pewnie mały w skali świata, ale to, co już mamy wystarczy na skonstruowanie podstawowego portfela, który nie będzie gorszy niż wybór samych akcji (ETFy na nasze indeksy + ETF na DAX, NASDAQ100, S&P500). A skoro o zagranicy, to akcje zagraniczne będą równie niedostępne dla kogoś, kto boi się kosztów czy w ogóle sięgnięcia po nie.
-> Pasywne inwestowanie ogłupia, znieczula, nudzi, nie rozwija.
Jeśli nawet tak jest, to zapewne zdecydowana większość inwestujących w ETFy nawet tego nie zauważa lub po prostu ignoruje, inwestowanie to nie wesołe miasteczko. A jeśli ktoś chciałby rozwoju dzięki ETFom to chętnie stworzę długą listę aktywności wokół nich, które zaprzeczą powyższej tezie (poznanie wszystkich rodzajów, monitorowanie nowych, taktyczna i strategiczna alokacja, poznawanie nowości na rynku, tworzenie własnych strategii komponowania, uśredniania itd).
-> ETFy akcyjne to pseudo dywersyfikacja.
Zależy jak na to spojrzeć. Posiadanie tylko ETFa na akcje powoduje, że zbiera się wszystkie obsunięcia, korekty, bessy na rachunku. Ale czy same akcje dają jakąś ochronę przed tym systemowym ryzykiem? W obu przypadkach można tak samo się zabezpieczać (hedging) albo dywersyfikować ryzyko. Przy czym dywersyfikacja innego rodzaju ETFami daje możliwości niespotykane do tej pory w historii świata.
-> Mała płynność z powodu braku instytucji.
Amerykańskie ETFy to najpłynniejsze instrumenty na rynku. Jeśli patrzeć tylko z perspektywy naszego rynku, to pewnie obroty czy spready nie są idealne, ale dla długoterminowej pasywnej inwestycji wystarczające.
***
Gdyby ktoś chciał się podzielić innymi argumentami, z przyjemnością podyskutuję.
—kat—
4 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Spośród wszystkich argumentów przeciwko ETF tylko pierwszy (dotyczący zmienności) wydaje się być w specyficznych sytuacjach zasadny. Można sobie wyobrazić długoterminowego inwestora, który regularnie inwestuje znaczące kwoty stosując strategię uśredniania (DCA lub VCA). Dla takiego inwestora kupno akcji indeksu może być bardziej opłacalne niż ETF na indeks ze względu na większe korzyści z uśredniania (poszczególne akcje mogą znacząco zmieniać ceny dając dodatkowe zyski, indeks natomiast jako całość będzie stał w miejscu). Jest to jednak raczej wyjątek potwierdzający regułę, że ETF są bardziej efektywne niż stock picking.
Obawiam się, że nawet uśrednianie może być złudne z tych samych powodów – trzeba bowiem wybrać te spółki, których zmienność będzie faktycznie większa od indeksu a do tego nie zbankrutują czy nie zmienią się w śmieciowe. Indeks to w końcu średnia zmienności jego komponentów
Osmiele sie polemizowac 🙂 Jesli zmiennosc traktujemy w kategoriach bezwzglednych to zmiennosc indeksu bedzie zawsze nie wieksza niz srednia zmiennosci spolek. Przyklad – indeks tworza dwie spolki l, A i B. Jedna rosnie 50%, druga tyle samo spada. Zmiennosc spolek to 50%. Zmiennosc indeksu to 0%. Dlatego wybierajac usrednianie na wszystkich spolkach indeksu zgodnie z wagami, ktore w nim maja powinnismy odniesc dodatkowe korzysci z ich zmiennosci wiekszej niz zmiennosc indeksu. Oczywiscie efekty beda w dlugim terminie, kwoty tez powinny byc na tyle duze aby prowizje za zakup akcji i indeksu byly zblizone. Inaczej strategia nie ma przewagi.
Pod pewnymi warunkami da się to obronić. Problem może być z kosztami prowizji, choć w modelu Robinhooda robi się to realniejsze.