W dyskusjach inwestycyjnych często przewija się termin przeciętnych stóp zwrotu. Większość inwestorów kojarzy na przykład, że w ostatnim stuleciu amerykański rynek akcyjny generował przeciętnie około 10% rocznie dla inwestorów. Po uwzględnieniu inflacji ta wartość spadłaby do 7%-8%.
Koncept przeciętnych stóp zwrotu jest użyteczny do kreowania realistycznych oczekiwać wobec tego czego w długim terminie można się spodziewać z inwestycji na rynku akcyjnym. Trzeba być jednak ostrożnym. Po pierwsze z przenoszeniem danych z jednego, bardzo szczęśliwego rynku, który nie doświadczył politycznych ani geopolitycznych katastrof, na rynki giełdowe państw z tendencją do bycia ofiarami takich katastrof. Po drugie z traktowaniem danych historycznych jako pewnej wskazówki co do tego co zdarzy się w przyszłości. Mimo oczywistych ograniczeń konceptu przeciętnych stóp zwrotu z rynku akcyjnego trudno sobie wyobrazić planowanie indywidualnego oszczędzania na emeryturę z kompletnym pominięciem tej wartości.
Tak więc koncept przeciętnych stóp zwrotu może być użyteczny na niektórych etapach szeroko rozumianego procesu inwestycyjnego. Z całą pewnością nie jest użyteczny w kreowaniu wyobrażenia tego jak wygląda inwestowanie na rynku akcyjnym. Dlaczego? Rynki akcyjne i generalnie rynki finansowe stosunkowo rzadko zachowują się w sposób przeciętny. Pokazuje to wykres dnia z bloga Independent Thought. Na wykresie pokazano roczne stopy zwrotu z amerykańskiego rynku akcji w latach 1926-2018:
W tym okresie przeciętna stopa zwrotu z amerykańskiego rynku akcji wyniosła 10,2% (to wartość nominalna, bez uwzględnienia inflacji). Rzecz w tym, że w tych 93 latach rynek akcyjny zachował się przeciętnie tylko sześciokrotnie. Przeciętnie znaczy w tym przypadku zanotował stopę zwrotu w przedziale 8% do 12% a więc w przedziale powstałym z rozszerzenia przeciętnej stopy zwrotu a dwa punkty procentowe do dołu i do góry.
Takie zestawienie możemy rozszerzyć o rynek obligacji. Zrobili to analitycy The Vanguard Group. Przeciętna stopa zwrotu z rynku obligacji wyniosła 5,4% w latach 1926-2014. W przedziale przeciętnych wartości (od 3% do 7%) rynek plasował w 27 latach na 89 objętych badaniem. Tylko dwa razy zdarzyło się, że obydwa rynki, akcji i obligacji, plasowały się jednocześnie w przeciętnym przedziale.
Sam fakt, że rynek akcyjny bardzo rzadko generuje przeciętne stopy zwrotu nie jest problemem. Największym zagrożeniem są lata, w których stopy zwrotu drastycznie odstają w dół od tego co oczekują inwestorzy. Dlatego bardzo ważne jest by pamiętać, że przeciętne stopy zwrotu z rynku akcyjnego fatalnie oddają przejażdżkę kolejką górską, którą inwestowanie na rynku akcyjnym przypomina dużo bardziej niż przypomina mozolne wchodzenie po długich schodach, z idealnie przyciętymi stopniami po 10,2 cm każdy.
Teoretycznie najlepszym rozwiązaniem powyższych problemów jest obranie relatywnie długiego, liczonego w dekadach, horyzontu inwestycyjnego. Długi horyzont izoluje przed niebezpiecznymi dla idei inwestowania okresami ujemnych stóp zwrotu oraz przed obserwowaną w rocznych stopach zwrotu zmiennością. Im dłuższy jest horyzont inwestycyjny tym mniejsze prawdopodobieństwo zanotowania negatywnych stóp zwrotu. Z horyzontem inwestycyjnym występuje jednak problem podobny do progu bólu. Moim zdaniem większość inwestorów przeszacowuje swój horyzont inwestycyjny. Ten rzeczywisty, pod kątem którego podejmują decyzje, jest znacznie krótszy niż ten deklarowany.
Świetny wykres! Cała esencja