W poniedziałek spróbowałem spojrzeć na ubiegłotygodniowe zamieszanie na amerykańskim rynku finansowym oczami indywidualnego inwestora i wyciągnąć z reperkusji rynkowego tąpnięcia praktyczne wnioski.
Starałem się pokazać, że gdyby drobni inwestorzy, którzy posiadali produkty inwestycyjne „sprzedające indeks VIX” stosowali się do elementarnych reguł inwestycyjnych to oszczędziliby sobie stresu i strat finansowych. Wystarczyło pamiętać o trzech zasadach:
- unikania ślepego podążania za modami inwestycyjnymi
- inwestowania w to co się zna
- preferowania prostych rozwiązań
Przykład drobnych inwestorów złapanych w pułapkę trzycyfrowego, dziennego wzrostu indeksu VIX pokazuje znaczenie unikania prostych błędów inwestycyjnych. Nawiązuje w tym miejscu do idei Michaela Mauboussina, którą można zilustrować przykładem z tenisa: profesjonaliści wygrywają mecze finezyjnymi zagraniami, amatorzy wygrywają mecze unikaniem niewymuszonych błędów. Z punktu widzenia drobnych inwestorów to właśnie nacisk na unikanie prostych, niewymuszonych pomyłek może dać największe korzyści.
Inwestorzy mogą wyciągnąć jeszcze jedną lekcję z implozji inwestycyjnego segmentu oferującego krótką ekspozycję na zmienność (reprezentowaną przez indeks VIX). Wspomniałem w poniedziałek, że w długim terminie wehikuły ze wspomnianego wyżej segmentu zachowały się tak jak powinny się zachować: sprzedawały indeks VIX, indeks wystrzelił w górę ponad 100%, inwestorzy stracili większość pieniędzy.
Sytuacja była jednak bardziej skomplikowana w czasie ekstremum rynkowej paniki czyli tuż przed zamknięciem amerykańskiej sesji w poniedziałek 5 lutego i w czasie handlu posesyjnego tego dnia. Matt Levine podał przykład wehikułu o tickerze XIV – notowanego na giełdzie papieru dłużnego odwzorowującego krótką pozycję na indeksie VIX. Ten produkt jest w centrum kontrowersji po poniedziałkowym tąpnięciu. Na zamknięciu poniedziałkowej sesji wehikuł kosztował 99 USD po około 20% spadku choć indeks VIX niemal podwoił swoją wartość w stosunku do notowań z piątku.
Kurs XIV zanurkował w handlu posesyjnym ale nawet po 80% spadku nie zbliżył się do jego rzeczywistej wartości obliczonej i podanej przez jego emitenta czyli Credit Suisse, która na poniedziałkowe zamknięcie wyniosła 4,22 USD. Inwestorzy, którzy w tym czasie kupili XIV bo spodziewali się, że po gigantycznym skoku zmienności w poniedziałek zmienność spadnie we wtorek mieli rację (VIX rzeczywiście spadł we wtorek) ale stracili nawet kilkadziesiąt procent na tej pozycji.
Ostatnia godzina handlu i handel posesyjny na instrumentach opartych o indeks VIX w poniedziałek 5 lutego wzbudza wiele kontrowersji. Pojawiły się nawet oskarżenia o manipulację rynkiem. Z punktu widzenia indywidualnych inwestorów wydarzenia te przypominają, że w czasie gwałtownych ruchów na rynku mogą pojawić się rażące nieefektywności a wyceny instrumentów inwestycyjnych mogą się oderwać od ich rzeczywistej wartości. W okresie normalnego handlu inwestorzy zapominają o tym jak skrajnie nieracjonalny może być handel w czasie rynkowych przesileń.
Amerykańskie media finansowe poinformowały, że w czasie rynkowego tąpnięcia w poniedziałek serwisy transakcyjne kilku instytucji finansowych zanotowały awarie. Klienci między innymi takich firm jak Vanguard czy Betterment mieli problemy z logowaniem się do swoich rachunków i składaniem zleceń. Wspomniane trudności wystąpiły w serwisach i aplikacjach brokerów, robo-doradców i dostawców funduszy inwestycyjnych. Można spekulować, że przyczyny awarii było przeciążenie systemów spowodowane wzmożoną aktywnością. Problem opisał między innymi Wall Street Journal.
Wspomniane wydarzenia skłaniają do wyciągnięcia dwóch wniosków. Pierwszy dotyczy aktywnych inwestorów. Z ich punktu widzenia niezawodność serwisów i aplikacji transakcyjnych ma ważne znaczenie. Moim zdaniem stabilność serwisów transakcyjnych jest często ignorowana przez inwestorów skoncentrowanych na wysokości prowizji. Tymczasem awaryjny serwis transakcyjny i błędy w realizacji zleceń mogą kosztować inwestorów znacznie więcej niż zaoszczędzą na minimalnie niższych prowizjach. Tym bardziej, że ewentualne problemy ujawniają się z reguły w najbardziej niekorzystnych momentach: w okresach zamieszania na rynku.
Inaczej wygląda sytuacja z punktu widzenia zwykłych indywidualnych inwestorów (nie śledzących regularnie notowań). W ich przypadku ewentualna awaria serwisu transakcyjnego w czasie rynkowej paniki może im wyjść na dobre. Nie chcę w ten sposób bronić firm inwestycyjnych. Myślę raczej o tym, że podejmowanie ważnych decyzji inwestycyjnych pod wpływem krótkoterminowego ruchu na rynku może nie być najlepszym podejściem z punktu widzenia długoterminowych wyników. Wyobrażam sobie, że drobni inwestorzy z USA, którzy logowali się w ubiegły poniedziałek do swoich rachunków robili to w czasie przerwy na lunch albo w czasie pracy sprowokowani zapewne nagłówkami o gwałtownych spadkach. Nie sądzę by mieli czas na podjęcie przemyślanej decyzji zgodnej z ich długoterminową strategią inwestycyjną.
Tym bardziej, że media finansowe po raz kolejny pokazały swoją ekstremalną procykliczność. W mediach społecznościowych pojawił się zrzut z ekranu pokazujący program amerykańskiej stacji finansowej CNBC w czasie czwartkowego spadku:
W czasie rynkowych spadków to między innymi media kreują atmosferę, w której posiadanie akcji wydaje się ekstremalnie ryzykownym i nieodpowiedzialnym posunięciem. Należy wziąć to pod uwagę w czasie prognozowania własnych reakcji emocjonalnych na głęboką przecenę. Przetrwanie rynkowych spadków byłoby zapewne łatwiejsze gdyby inwestorzy zmagali się jedynie z obsunięciem na rachunku inwestycyjnym.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A jeśli prowizja jest o 66% niższa to chyba warto zmienić biuro maklerskie?