Rynek finansowy, media, eksperci – perspektywa historyczna

Ubiegłotygodniowe rozważania o tym, że nie wszystkie dostępne w otoczeniu rynku finansowego informacje warte są tego by inwestorzy je zdobywali i analizowali przypomniały mi opis początków infrastruktury medialno-eksperckiej rynku finansowego, który znaleźć można w książce Forging Capitalism: Rogues, Swindlers, Frauds, and the Rise of Modern Finance.

Czytelnicy Blogów Bossy kojarzą tę pozycję z opisywanych tutaj przypadków manipulowania rynkiem i oszukiwania naiwnych inwestorów z początków XIX wieku. W ostatnich rozdziałach książki Ian Klaus przedstawia początki kompleksu medialno-eksperckiego, który powstał pod koniec XIX wieku w odpowiedzi na oczekiwania rosnącej rzeszy inwestorów operujących na coraz bardziej złożonym i różnorodnym rynku finansowym. Pod koniec XIX wieku inwestorzy w Londynie mogli już wybierać spośród kilku tysięcy aktywów: w różnych klasach, z różnych kontynentów i reprezentujących wiele sektorów. W tym najbardziej gorące segmenty tego okresu: spółki górnicze w epoce gorączek złota, spółki kolejowe w epoce kolejowych manii i spółki technologiczne. Na przykład spółki rowerowe albo produkujące rewolucyjny i innowacyjny materiał: gumę.

Z lektury książki Klausa wynika, że najbardziej prestiżowa gazeta finansowa świata została współzałożona przez promotora akcji, którego nie zawahalibyśmy się nazwać dziś oszustem. Financial Times powstał w 1888 roku jako London Financial Guide a jego współzałożycielem był Horatio Bottomley – promotor akcji, po I wojnie światowej skazany za spektakularne oszustwo finansowe. W 1945 roku Financial Times połączył się ze swoim największym konkurentem Financial News. Tę z kolei gazetę założył w 1884 roku Harry Marks – promotor akcji znany między innymi z afery Rae (Transvaal) Gold Mining Company. Nie ma dziś wątpliwości, że Marks wykorzystywał swoją gazetę finansową do naganiania inwestorów do kupna akcji spółek, których był współudziałowcem i których akcje promował. Współcześni inwestorzy narzekający na nieprzyjazne im otoczenie medialne powinni pamiętać, że obecna sytuacja jest olbrzymim postępem w stosunku do pełnej niebezpieczeństw dżungli, w której działali inwestorzy 150 lat temu.

Schemat działania promotorów akcji był prosty: kupowali prywatną spółkę o niewielkim kapitale i dokapitalizowali ją w ofercie publicznej. Taka spółka z reguły działała w gorącym sektorze: na przykład Rae Gold Mining Company miała wydobywać złoto w regionie znanym z wielkiej gorączki złota. Z pozyskanego kapitału albo wypłacali sobie dywidendy (przy czym oni nabywali akcje po cenie znacznie niższej niż inwestorzy w ofercie publicznej) albo defraudowali go płacąc zawyżone kwoty za nieruchomości czy usługi obce. Z reguły nikt nie dbał o rozwój podstawowego biznesu spółki i po jakimś czasie spółka upadała albo przechodziła restrukturyzację.

Z powyższego opisu wynika, że kluczem do sukcesu tego modelu biznesowego było dotarcie do relatywnie dużej grupy inwestorów i nakłonienie ich do kupowania akcji promowanych spółek. Kontrolowanie przez promotora wpływowej gazety finansowej było więc niezwykle przydatne. Wspomniałem już, że Financial Times i Financial News założone zostały przez promotorów akcji. Klaus podaje, że także inne wydawnictwa finansowe tamtego okresu (Statist, Echo, Financial Gazette) były w jakimś okresie kontrolowane przez promotorów akcji. Co ciekawe, wspomniane gazety regularnie ostrzegały przed promotorami akcji i wielokrotnie opisywały machinacje stojące za konkretnymi przypadkami promowanych ofert – można zakładać, że nie były to oferty spółek, w których właściciele gazet mieli udziały.

Inną strategią, z której korzystali promotorzy akcji pod koniec XIX wieku było odwoływanie się do autorytetu ekspertów. Po części taką funkcję pełniły kontrolowane przez nich media finansowe. Jeszcze ważniejsza była obecność ekspertów we władzach spółki i w prospektach emisyjnych. George Robb w książce White-Collar Crime in Modern England zauważył, że nazwiska szanowanych dyrektorów, bankierów, audytorów, prawników i brokerów w prospektach emisyjnych przyciągały do emisji inwestorów, którzy zakładali, że wspomniani eksperci w dobrej wierze zbadali ofertę i nigdy nie użyczyliby swojej reputacji podejrzanym biznesom. Klaus podkreśla, że poleganie na ekspertach było naturalnym wyjściem dla inwestorów w obliczu rosnącej złożoności rynku finansowego. Żaden londyński indywidualny inwestor nie mógł przecież samodzielnie zbadać perspektyw górniczego start-upu z Południowej Afryki.

Trzecią sztuczką promotorów akcji było wystawne życie, ostentacyjna konsumpcja – czyli nachalne tworzenie wizerunku skutecznych przedsiębiorców. Warto przy tym wspomnieć, że był to okres, w którym kultura konsumpcyjna dopiero się rodziła. O konsumpcji na pokaz klasy nowobogackich Thomas Veblen pisał w 1899 roku. To, że w 2017 roku na wielu stronach sprzedających systemy inwestycyjne do zakupu zachęcają zdjęcia autorów tych systemów na luksusowych wakacjach albo w luksusowych samochodach dowodzi tylko ponadczasowej skuteczności tej taktyki.

Wspomnianą wcześniej aferę Rae Gold Mining Company można uznać za klasyczny przykład działania promotorów akcji pod koniec XIX wieku. Harry Marks kupił ziemię w Południowej Afryce. Z pięciokrotną przebitką sprzedał ją nowo utworzonej spółce. Akcje spółki zaoferowano angielskim inwestorom. Spółka miała się zająć wydobyciem złota w regionie znanym z gigantycznych zasobów tego kruszcu. Ofertę spółki nachalnie promowano w najbardziej wpływowej gazecie finansowej tamtych czasów. Inwestorzy nie mieli pojęcia, że redaktor naczelny i właściciel gazety kontroluje niemal połowę udziałów w spółce przez podstawionych akcjonariuszy. Harry Marks wyszedł z akcji Rae Gold Mining Company zanim stało się jasne, że nie ma żadnych szans na rozpoczęcie wydobycia złota.

Harry Marks - karykatura z Vanity Fair (za Wikipedia)

Harry Marks – karykatura z Vanity Fair (za Wikipedia)

Trzy ciekawostki związane z tą aferą warte są uwagi. Po pierwsze, Marks nie poniósł żadnych prawnych konsekwencji bo wszystko to co robił leżało w granicach ówczesnego prawa (albo na jego granicy). Po drugie, sporo szczegółów tej afery ujrzało światło dzienne wskutek pozwu Marksa przeciwko przedsiębiorcy z USA, który wydał pamflet, w którym między innymi oskarżył Marksa o promowanie Rae Gold Mining Company. Marks zarzucał przedsiębiorcy zniesławienie. Sąd przyznał rację przedsiębiorcy. Swoją drogą, wspomniany człowiek wydał ten pamflet jako odwet za krytykowanie w gazecie Marksa oferty spółki górniczej z Kalifornii, którą promował w Londynie. Po trzecie, Financial News miał w tym okresie rubrykę, w której eksperci odpowiadali na anonimowe pytania czytelników, w której drukowano jednak tylko odpowiedź a pomijano pytanie. W styczniu 1887 czytelnicy mogli kilkakrotnie przeczytać w tej rubryce, że eksperci Financial News mają świetne zdanie na temat Rae Gold Mining Company. W tym samym miesiącu mogli też przeczytać we wspomnianej rubryce: Ten człowiek to oszust, który handluje pod wieloma nazwiskami i zdołał oszukać setki ludzi. Nic nie zyskasz pozywając go. Byłoby najlepiej gdybyś przekazał go policji. Nie wiadomo oczywiście o kogo chodziło bo nie drukowano pytań.

1 Komentarz

  1. GZalewski

    Z perspektywy czasu, wiele rzeczy opisywanych choćby we Wspomnieniach gracza giełdowego to były wałki. Wtedy nie do końca tak na nie patrzono. Z czasem docierały się zasady i przepisy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *