Sekrety stop-lossa, część 3

Zgodnie z tym, co sygnalizowałem w poprzedniej części tego cyklu, tym razem nieco o mechanice działania zleceń ograniczających straty i jej wpływie na odporność inwestorów.

 

Z moich prywatnych szacunków i kontaktów wynika, że nieproporcjonalnie znaczącą część czasu początkującym i średniozaawansowanym zajmuje praca nad wejściem na pozycję, zaawansowani natomiast zmieniają proporcje czasowe na korzyść cyzelowania stop-lossów i innych działań na ryzyku, ale nie dam głowy, że jest to reprezentatywna ocena. Nie mówiąc o tym, że zdecydowana część zaawansowanych nie kwestionuje konieczności użycia stop-lossów w tradingu, nie tylko przez przez szacunek dla samych siebie.

Na marginesie: w rzeczy samej stop-lossem w literaturze określa się nie tylko zlecenie, które realizuje stratę liczoną w odniesieniu do poziomu wejścia do gry. To w zasadzie wszystkie zlecenia stopujące pozycje po zejściu poniżej ostatniego szczytu zysku. Jeśli akcje kupione po np. 20 PLN osiągają załóżmy kurs maksymalny 60 PLN, to każda sprzedaż poniżej 60 PLN (a powyżej 20 PLN) jest pewnego rodzaju stratą, stąd stop-loss powstrzymujący przed dalszym zmniejszeniem owej „utraty części dotychczasowego zysku”. W takim razie zdecydowaną większość czasu nasze transakcje spędzają na „traceniu”, które fachowo określa się ‘obsunięciem kapitału’. W systemach mechanicznych widać to na wykresie tzw. Podwodnej krzywej kapitału (ang. Underwater equity curve), jednego z cennych narzędzi analitycznych. Domyślnie założyłem dla celów tego cyklu, że stop-loss zamyka tylko straty pomniejszające pierwotną wartość rachunku przed transakcją, zarządzanie nimi jest bowiem dużo trudniejszą dla wielu sztuką i dlatego tym razem tylko nimi się zajmiemy. Trzeba jednak mieć w głowie szerszy kontekst tego pojęcia.

Pewnie najbardziej rozczarowującym, ale nieodzownym i niestety brutalnie prawdziwym wyznaniem w tym temacie będzie takie oto: nie istnieje magiczna formuła, która pozwoli wyliczyć wszystkim zainteresowanym optymalny i najmniej bolący emocjonalnie poziom stop-lossa. Nie ma takiej jednej uniwersalnej podpowiedzi, próżno też spodziewać się łatwego, lub nawet trudnego wzoru, który dowiódłby wątpiącym, że gdzieś tam czeka nieodkryty, mityczny, ale jakże skuteczny stop-loss, który nadaje zyskowny sens każdego rodzaju tradingowi.

Z odpowiedzi na pytanie: „dlaczego?”, można by ułożyć wielowątkowy, kilometrowej długości tekst. Nie tym razem. Choćby dlatego, że każda z metod analityczno-decyzyjnych zbudowana jest na odrębnej logice, o czym wspominałem we wcześniejszych wpisach, trudno więc o uniwersalne konkrety. Problem leży jednak dużo głębiej, ponieważ zdecydowana większość inwestorów zlewa w jeden konglomerat wiele z tych metod, budując tym samym znacząco intuicyjne podejście. To utrudnia jeszcze bardziej konstrukcję optymalnego stop-lossa. Pewną wstępną podpowiedzią będzie jednak analiza mechaniki działania wszystkich tego rodzaju stopów, podparta psychologicznymi aspektami, na które z konieczności przesuwa się akcent w tradingu intuicyjnym. O tym właśnie krótko poniżej.

Trafność

Im mniej transakcji kończy się stratą tym łatwiej wytrzymać trudy podejmowanego ryzyka, stresy, niepewność, złe emocje. Szczególnie seria kolejnych nietrafień obniża mocno nastrój, poczucie własnej wartości, wyczerpuje ego (patrz poprzedni wpis), zmienia postrzeganie ryzyka, wpływa na większą ilość błędów popełnianych pod wpływem emocji. Naturalny instynkt oraz skłonność do unikania strat i ryzyka („loss aversion” oraz „risk aversion”) kierują więc inwestorów ku poszukiwaniu metod zapewniających jak najwyższy odsetek wejść na rynek zakończonych trafnie. Trafniejsze są te z użyciem zlecenia realizującego zyski (take profit), ale ogranicza ono udział w dłuższych trendach. Nieoczekiwanie jednak dużą popularnością i udowodnioną skutecznością wśród profesjonalnych traderów cieszą się metody o dość niskiej trafności, ale eksploatujące długie ruchy, czyli tzw. trend following (mamy tu przecież słynny „Turtle team” oraz ich naśladowców). Trafność jest niestety jak się okazuje silnym przywiązaniem do strefy komfortu, a niekoniecznie objawem końcowego sukcesu.

Szerokość stop-lossa

Zasada jest tu dość prosta: im węższy stop i/lub o mniejszej wartości tym łatwiejszy do mentalnego zaakceptowania i zrealizowania przez inwestującego. Mniejsza strata nie czyni nadmiernej wyrwy w psychice, szczególnie, gdy staje się pewnego rodzaju rutyną, którą możemy potem coraz bardziej cyzelować i uelastyczniać.

Trzeba jednak zrobić zastrzeżenie. Szerokość stop-lossa, czyli odległość zlecenia zamykającego stratną transakcję od poziomu wejścia na rynek ma 2 wymiary, które silnie zależą od wielkości pozycji:

Pierwszy wymiar to odległość liczona w tikach, punktach czy pipsach. Stop 20 tikowy z pewnością byłby łatwiejszy do przeżycia niż 100 tikowy dla pozycji o tej samej wielkości.

Drugi wymiar to wartość każdego tika, punktu czy pipsu wyrażona w PLN. Wówczas stop-loss o szerokości 20 tików może być wartościowo niższy niż 100 tikowy, wobec czego będzie miał zupełnie inne oddziaływanie na wartość kapitału i psychiczny odbiór u tradera.

Dla przykładu załóżmy, że kupujemy akcje po kursie 50 PLN, mając do dyspozycji 5000 PLN, z dwoma różnymi wariantami stop-lossa:

1/ Kupujemy za całość czyli 100 akcji, a stop ustawiamy 20 tików niżej (1 tik = 1 grosz) czyli na 49,80 PLN. Wówczas strata wyniesie  20 PLN czyli 0,4% kapitału.

2/ Kupujemy 10 akcji ze stopem 100 tików niżej, czyli na 49,00 PLN. Wówczas strata wyniesie w sumie 10 PLN, czyli 0,2% kapitału.

Szerszy stop przyniósł niższą stratę z powodu mniejszej wielkości pozycji. W takim razie ogromne znaczenie ma…

Kontekst

Jeśli komuś podpowiem, że używam z sukcesem stopa o szerokości 100 tików, tak naprawdę przekaz będzie ułomny, ktoś inny mógłby się wyłożyć ze stopem zaledwie 20-tikowym. Oczywiście nie wszystko zależeć będzie od wielkości pozycji, kontekst obejmuje również sposób realizacji zysków. Inaczej bowiem wygląda bowiem stop-loss 100 tików gdy średni zysk wyniesie 20 tików, a zupełnie inaczej gdy zysk ten sięgnie 100 tików.

Mózg popełnia szereg błędów poznawczych w szybkich ocenach, w tym takie, które niedoszacowują wagi zdarzenia. Inaczej więc oceni on 20 PLN, inaczej 0,4% kapitału a jeszcze inaczej 20 tikowy stop, pomimo tego, że wszystkie wielkości odnoszą się do jednego i tego samego stop-lossa, podobnie jak inaczej zniesie powyższe stopy 20 i 100 tikowe. Nominalne i relatywne wielkości różnie są kodowane przed podświadomość. Świetny wykład w tych tematach jak zwykle zawiera książka Kahnemana „Pułapki myślenia”.

Owe różnice w przetwarzaniu przez umysł świetnie było widać w materiale BOŚ z konferencji z Milionerami forexowymi, którzy odnosili się do swoich strat. Jakże bowiem inaczej mózg widza odbiera informację o 5 czy 10% stop-lossie (relatywnie niskie liczby) a jak 600 tysięcy jednorazowej straty nominalnej.

Wyuczenie pewnego standardu w odbiorze tych wielkości ma znaczenie dla amortyzacji psychicznej stop-lossa. Do tego potrzeba sporo praktyki oraz poznania swojego realnego a nie teoretycznego progu bólu. Deklaracje są nic nie warte, jeśli w kryzysowej sytuacji emocje paraliżują, nie pozwalając zrealizować nawet 1% straty. Stop-loss i wielkość pozycji to zapominana często, lecz KLUCZOWA ZALEŻNOŚĆ.

Dyscyplina i cierpliwość

Łamiącemu własne zasady i niweczącemu własne plany może nie pomóc żaden doskonały wzór na idealny stop-loss. Skupia się tutaj jak w soczewce cały bagaż negatywnych emocji, słabości charakteru, błędów poznawczych, przekonań, traum i niedostatku umiejętności. Trzeba albo wyrwać się z tego kręgu albo zająć pasywnymi metodami inwestycji, których nie brakuje. Idealny stop-loss powinien się komponować przede wszystkim z przyjętymi zasadami analizy rynku, czyli ustaniem przesłanek zawarcia transakcji, a nie z zasobami własnej cierpliwości. Osoby stateczne mają więcej predyspozycji do szerokich stopów i ujeżdżania długich trendów, osoby neurotyczne potrzebują raczej szybkich transakcji.

Kwestie stop-lossa są kluczowe w tym, że każdy z nas dysponuje inną wrażliwością na różne metody gry. W takim razie nie każdy poradzi sobie z dowolną techniką i analizą rynku ze względu na własną, odmienną psyche, nawet, jeśli owa technika dysponuje rzeczywistą rynkową przewagą. Trend-following zdecydowanie nie jest dla wszystkich. Wskazane są dlatego eksperymenty z różnymi metodami i z wieloma technikami stop-lossa. Chociaż punktem wyjścia należy uczynić jak najbardziej udokumentowaną skuteczność strategii a nie własne fobie.

Dyscyplina jest oczywiście w znacznej mierze pochodną własnej wrażliwości i osobowości, jednak bardzo mocno wiąże się z wyżej wymienionymi elementami mechaniki prowadzenia pozycji. Zbyt mała/duża wielkość pozycji, zbyt wąski/szeroki stop-loss pozwolą odkryć swój charakter, ale co najważniejsze pozwalają się modelować tak by nie zdemolować doszczętnie ego. Przepis na idealny stop-loss niekoniecznie siedzi w książkach, raczej w wielosetkrotnej praktyce. Dlatego zwykle nie odpowiadam wprost na pytania szkolonych o to gdzie najlepiej stawiać stopy. Można je jedynie poczuć na własnej skórze. Czasem jeszcze uprzednio solidnie potestować w systemach komputerowych dla wyrobienia w sobie wstępnej perspektywy.

CDN

—kat—

2 Komentarzy

  1. roro

    nie istnieje magiczna formuła, która pozwoli wyliczyć wszystkim zainteresowanym optymalny i najmniej bolący emocjonalnie poziom stop-lossa. Nie ma takiej jednej uniwersalnej podpowiedzi, próżno też spodziewać się łatwego, lub nawet trudnego wzoru, który dowiódłby wątpiącym, że gdzieś tam czeka nieodkryty, mityczny, ale jakże skuteczny stop-loss, który nadaje zyskowny sens każdego rodzaju tradingowi.”
    no, gdyby prelegent jeszcze napisał że to podejscie stosuje sie również do wejść i wyjsć z pozycji to myslę , ze byłoby to w miare uczciwe..ale prelegent tego nie napisze, dlatego dałem minusa

  2. xxx

    prawda jest taka ,że większość ma problemy ze stop lossem bo zle zarządza wielkością pozycji a to konsekwencja małego kapitału i dużej pazerności na wysokie stopy zwrotu:)..jak wytłumaczyć komuś posiadającemu 30 tyś zł ze powinien posiadać w portfelu 6-8 spólek przy założeniu ze , stop loss 10% max strata na jednej pozycji 1-2% całego kapitału… to cholernie trudne

Skomentuj roro Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.