Mechaniczny trading: emocje c.d.

Problemów emocjonalności w inwestowaniu nie sposób rozwiązać w kilku wpisach blogowych, niemniej jednak po raz kolejny chciałbym zwrócić uwagę na pewne aspekty warte uwagi w pracy nad własną skutecznością.

W przypadku mechanicznych strategii w miarę łatwo zidentyfikować powody dręczących emocji, to bardzo istotny punkt zaczepienia dla studiów nad ulepszeniem własnej inteligencji emocjonalnej. Wskazywałem we wcześniejszych wpisach 3 zasadnicze źródła, pobudzające nasze strefy stresogenne: przewaga strategii na rynku, jej realizacja oraz ogólna wrażliwość na straty. Oczywiście nieustanna optymalizacja wszystkich tych trzech elementów łagodzi negatywne emocje, nie zwalnia jednak z przepracowania tych ostatnich samych w sobie (niezależnie od jakości własnych metod), opanowania ich, przekierowania czy świadomego złagodzenia. Nawet bowiem w najskuteczniejszej i najtrafniejszej strategii zawsze pojawią się okresowe obsunięcia kapitału, które trzeba nauczyć się akceptować mentalnie.

Gorzej z punktu identyfikowania źródeł lęków i niepewności sprawa ma się w przypadku tradingowych sposobów nie korzystających z mechanicznych rozwiązań lub tylko częściowo z nich czerpiących. Trudno ustalić wówczas z góry przewagę rynkową a co za tym idzie trudno ocenić prawidłowość podejmowanych decyzji i ich realizację ponieważ za każdym razem zmienia się ich charakter i powtarzalność. W takim wypadku najoptymalniejszym rozwiązaniem jest zasadniczo praca nad samą odpornością na straty i, podobnie jak wyżej, nad samymi emocjami.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny element, który daje znaczną przewagę strategiom mechanicznym nad resztą metod. Chodzi mianowicie o niemal całą galerię behawioralnych błędów i efektów, zaburzających inwestorską racjonalność, w sposób często nieświadomy – po prostu znakomita większość inwestorów nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia, wobec czego trudno o wyrobienie w sobie choćby minimalnego poziomu psychologicznej odporności na nie. Coraz więcej literatury pojawia się na ich temat (w Polsce książki i prace Zaleśkiewicza, Zielonki, Szyszko), regularnie sięgamy po nie również na naszych blogach więc poszukanie personalnej na nie szczepionki staje się coraz łatwiejsze.

Posłużę się tylko krótkimi przykładami aby zasygnalizować temat. ‘Efekt myślenia wstecznego’ zaburza ocenę prawdopodobieństwa zaistnienia zdarzeń już po ich zajściu. Systemy mechaniczne z definicji redukują ów problem ponieważ algorytmy obiektywnie oceniają przeszłość. ,Efekt dyspozycji’, czyli hodowanie strat i ucinanie zbyt szybkie zysków, zostaje w systemach poddane komputerowej kontroli (i ma umocowanie w przewadze) a więc ulega zneutralizowaniu. „Nadmierna pewność własnej wiedzy i umiejętności” zostaje szybko i brutalnie zweryfikowana oraz zobojętniona w procesie testowania strategii w programach do budowy systemów. ,Pułapka potwierdzenia’, czyli takie szukanie i interpretowanie faktów by jedynie potwierdzały nasze tezy, nie ma nawet zastosowania w przypadku mechanicznych systemów gdyż wszelkie subiektywne interpretacje zostały z nich usunięte. Tak można by mnożyć przez wiele stron w szczegółach ze wskazaniem na konkretne emocje. Zapewne znajdę na to czas w przyszłości, dziś jedynie podrzucam problem do rozważenia wszystkim chętnym.

Skoro mówimy o emocjach to nie sposób dotknąć problemu znanego jako: dlaczego-tracę-w-realu-skoro-na-demo-szło-mi-znakomicie? I tutaj bez względu na to, czy trading demo odbywał się za pomocą systemu czy pozamechanicznej wiedzy i intuicji, to właśnie emocjonalność przesądza o skuteczność kiedy angażujemy własne pieniądze. Rozwiązanie jest tylko jedno – doświadczenie i praktyka plus praca nad samymi emocjami. Przy czym przy strategiach mechanicznych wyciąganie wniosków, ocena błędów i przystosowanie mentalne jest nie tyle prostsze co łatwiejsze w kontroli i weryfikacji.

P.S. Wspomniana przeze mnie wcześniej książka o emocjach na rynkach finansowych to:

“Emotions in Finance. Distrust and Uncertainty in Global Markets” Jocelyn Pixley

 

// p.s.2 @Lesserwiser – skontaktuj się ze mną na kathay(at)bossa.pl to porozmawiamy o niej jako nagrodzie za sporą aktywność na forach blogowych 🙂 //

—Kat—

 

129 Komentarzy

  1. blackswan

    @autor

    czytam juz ktorys odcinek z tego cyklu i kilka razy padalo haslo ‚przewaga strategii na rynku’ i przyznam sie kompletnie tego nie rozumiem. Domyslam sie ze jest to pojecie stricte jakosciowe i niekwantyfikowalne w zaden sposob, wobec czego kompletnie rozmyte znaczeniowo, ale nie rozumiem nawet na czym mialaby taka przewaga polegac.

    1. astanczak

      To jest tłumaczenie Tomka idei zawartej w słowie edge – na polski nie daje się przetłumaczyć jednym słowem. Tomek uczynił je pomnikowym 😉

      Opisowo: edge może być wszystko – od systemu mechanicznego po zdolności indywidualne lub np. informacje poufne, ale akurat tego ostatniego chyba Tomek do edge nie wlicza. Generalnie rzecz mówiąc chodzi o to, żeby mieć jakiś atut, który pozwala pokonywać rynek – a ściślej przyjęty benchmark – w założonej jednostce czasu.

  2. blackswan

    domyslam sie ze to jest tlumaczenie slowa ‚edge’ – problem jest taki, ze gra na rynkach jest gra w ktorej nie ma scisle zdefiniowanej klasy zdarzen (jak na przyklad w pokerze, gdzie gracz moze siebie sklasyfikowac jako osobe posiadajace edge na danych stawkach i edge polega na byciu ev+ w dlugim terminie), natomiast w przypadku rynkow mamy do czynienia z zupelnie inna klasa prawdopodobienstwa, wobec czego mowienie o jakimkolwiek edge strategii jest moim zdaniem bledem.
    Przewaga na rynku moglaby moim zdaniem wynikac przede wszystkim z wykorzystywanej technologii (np. w moim biznesie byly firmy o zdecydowanym edge na rynku wlasnie ze wzgledu na szybkosc polaczenia z gielda co umozliwialo im arbitrazowanie cen zanim w ogole zobaczylem ze dane ceny sie przehandlowaly). W przypadku systemow mechanicznych ‚edge’ wynika tylko i wylacznie z wlasnego ‚widzimisie’ i przekonania ze system w long runie bedzie zarabial. Tutaj wchodzi magiczne slowo: wariancja wynikow. ITD ITP

  3. blackswan

    ps. uprzedzajac fakty – bo juz czuje ze w ramach odpowiedzi przedstawiony bedzie tytul jakiejs ksiazki/publikacji/wypowiedzi w ktorej jest mowa o owej przewadze na rynku. Z punktu widzenia strategii tradingowych jak dla mnie takie pojecie mogloby byc wylacznie uzywane do porownywania dwoch oddzielnych strategii i to tez w dluuuuugim horyzoncie czasowym. Edge ma sie nad kims, ale nie nad wszystkimi…

  4. Pink Floyd

    @blackswan
    Edge polegajacy na tym, ze dana instytucja posiada w danym momencie sprzet+sofware pozwalajacy zarabiac na arbitrazu jest w gruncie rzeczy podobny do systemu mechanicznego, ktory ma w danym momencie innego edge’a nad rynkiem. W obu przypadkach edge moze zniknac. W przypadku cudownie szybkiego sprzetu, super szybkiego polaczenia, super bliskiego dostepu do serwera gieldowego, super szybkiego algorytmu arbitrazowego — ten edge rowniez moze zaniknac. Bo do gry wkroczy inny konkurent, jeszcze bardziej super 🙂 Tak samo jak edge na rynku moze zaniknac, bo motoryka rynku zmieni sie nie po jego mysli 🙂

    Co do publikacji, ktore przeczuwasz, ze beda Ci zapodane 🙂 Otoz nie trzeba wielkich publikacji 🙂 Ot, system mechaniczny ma generowac dodatnia wartosc oczekiwana, ktora to optymalnie bedzie wykorzystana poprzez strategie zarzadzania pozycji (np. optimal f, ktore jest optymalne w sensie matematycznym). Problem tu polega na tym, ze te procesy prawdopodobienstwa nie sa stacjonarne jak np. przy rzucie moneta.

    Dlatego tez nie bardzo widze powodu osobiscie, zeby filozofowac nad tym, czy stosowanie „edge” jest poprawne czy nie. Przynajmniej ja jako praktykujacy trader nie czuje takiej potrzeby.

  5. blackswan

    @PinkFloyd

    niezle, chcesz powiedziec ze potrafisz wyliczyc wartosc oczekiwana P&L systemu mechanicznego?

    „procesy prawdopodobienstwa” nie tylko nie sa stacjonarne, ale sa wrecz niekwantyfikowalne – bo niby co ma stanowic klase zdarzen?

    to nie jest filozofowanie, ot po prostu zadalem pytanie, bo juz kilkukrotnie rzucilo mi sie to haslo w oczy i nigdy nie bylem w stanie zrozumiec o co tak naprawde chodzi…

  6. blackswan

    @Pink Floyd

    Co do jednego niewatpliwie masz racje – nalezy sie adaptowac do rynku i caly czas poprawiac swoja gre…eh…analogii pokerowych cala masa… 😀

  7. Pink Floyd

    Jestem w stanie wyliczyc ile srednio zarabiam na kazdym postawionym dolarze. Na tym zalozeniu jest chocby oparte optimal f. A to, ze te prawdopodobienstwa ulegaja zmianom w czasie, to inna sprawa. Stad zachodzi potrzeba aktualizowania tych prawdopodobienstw.

    Edge to po prostu „cos” co pozwala Ci zarabiac na rynku.

    Nie chce byc zlosliwy, ale czy inwestujesz z powodzeniem sam na rynku? Czy tez moze pracujesz w korporacji, ktora to robi? Innymi slowy nie bardzo rozumiem co mamy Ci jeszcze wytlumaczyc 🙂 A te pytania dla mnie jako praktyka w tym momencie nie maja kompletnie zadnego znaczenia, by moc zarabiac.

    A moze jestes quantem? No ale wtedy to po co Ci w ogole sie zadawac z takimi plotkami jak my? 🙂

  8. blackswan

    @Pinkfloyd

    ok, przepraszam i dzieki za tlumaczenia…rynkami zajmuje sie hobbystycznie i poza tradingiem na rachunku demo niewiele o tym wiem, ale to chyba nic nie znaczy, prawda? czy bylyby jakas roznica gdybym byl profesjonalnym trejderem czy tez szewcem w oklicznej wsi – z punktu widzenia mojego pytania chyba zadnej roznicy by nie bylo…

  9. Pink Floyd

    @blackswan
    Spoko, nie obrazilm sie 🙂 Sorry za sarkazm i malo wysublimowane odpowiedzi.

    Tomek od ponad 3 lat opisuje tutaj co to jest edge. Na polskich forach nie znalazlem nigdzie lepiej tego wylozonego. W prosty i praktyczny sposob.

    Serdecznie pozdrawiam.

  10. lesserwisser

    Ale się rozkręca temat, ho ho i hu hu!

    „Edge ma sie nad kimś, ale nie nad wszystkimi.”

    Właśnie, chodzi o to by ten „edge” miało się nad sobą samym (nad własnymi słabościami i ułomnościami naszej natury w procesie inwestowania) ale też nad rynkiem, jako swoistym zbiorowym podmiotem -wyrażonym przez wartość indeksu.

    Nasz edge – bierze się z umiejetności przezwycieżenia chciwości i strachu oraz świadomości by nie byc nadgorliwym (overtrading). To jest edge nad samym sobą.

    Ale też bierze się z naszej wiedzy, doświadczenia, właściwego zarzadzania kapitałem, umiejętności czytania rynku i wykorzystwywania dostepnego instrumentarium, co może przełozyc sie na edge nad rynkiem, to jest równiez i nad innymi graczami.

    ten edge nad rynkiem to jest nasz wynik lepszy niż pasywne inwestowanie w indeks, bo przeciez inaczej nasza aktywnośc rynkowa nie miala by sensu. No chyba, że traktuje się to jako rozrywkę.

    I to chwilowo tyle w temacie.

    PS

    Wątpliwości wyrażone blackswana mają swoje podstawy.

    To trochę tak jak z rozwikływaniem zagadki skąd się biora dzieci. Jedni nam mówią, że bocian je przynosi, inni że znajduje się je w kapuście a koledzy na podwórku twierdzą, że jest inaczej.

    Edge bierze się równiez z posiadania pozytywnej (dodatniej)wartrości oczekiwanej nazych poczynań wyrazoonej przez tzw win expectancy.

    Kiedyś Kathay pisał o tym podając też wzór na jej liczenie. Poniewaz my sami ustawiamy sobie parametry, to jest poziomy wejścia/wyjścia oraz kwoty jak też wielkości stopów, dopasowując je ddo naszego stylu gry i osobowości, to w znacznym stopniu mamy kontrolę nad prawdopodobieństwem realizacji założonych celów.

  11. Pink Floyd

    @less
    Bo ja wlasnie cwicze emocje live 😀 Na razie nie znalazlem edge’a 🙂

    A tak na serio. Mozemy zaprzegnac do omawiania edge’a nawet i procesy stochastyczne. Ale audytorium tego bloga, a przynajmniej tego watku, wydatnie sie zawezi.

  12. lesserwisser

    @ Pink Floyd

    Ćwicz te emocje ale ni popadaj w przesadę i nie zaniedbuj money management i pracy na metodą i systemem.

    Poczytaj jutro mój wpis na ten temat, może się przyda.

    No i od czasu do czasu coś dla odprężenia i zdrowia psychicznego nie zawadzi. 🙂

  13. blackswan

    „Skoro mówimy o emocjach to nie sposób dotknąć problemu znanego jako: dlaczego-tracę-w-realu-skoro-na-demo-szło-mi-znakomicie? I tutaj bez względu na to, czy trading demo odbywał się za pomocą systemu czy pozamechanicznej wiedzy i intuicji, to właśnie emocjonalność przesądza o skuteczność kiedy angażujemy własne pieniądze. Rozwiązanie jest tylko jedno – doświadczenie i praktyka plus praca nad samymi emocjami.”

    Amen!

    „Przy czym przy strategiach mechanicznych wyciąganie wniosków, ocena błędów i przystosowanie mentalne jest nie tyle prostsze co łatwiejsze w kontroli i weryfikacji.”

    nice1…. 🙂

  14. lesserwisser

    @ blackswan

    W rozwiązniu dylematu – „dlaczego-tracę-w-realu-„, nie mogę Ci niestety pomóc, bo ja tracę forsę nie w Realu ale w Auchan i Lidlu. 🙂

  15. Lucek

    „Rozwiązanie jest tylko jedno – doświadczenie i praktyka plus praca nad samymi emocjami.”

    I jeszcze tylko jedno: nie przejmować się uwagami tzw. autorytetów (teoretyków), że o ignorantach nie wspominając. Po prostu – robić swoje.

  16. lesserwisser

    „Rozwiązanie jest tylko jedno – doświadczenie i praktyka plus praca nad samymi emocjami.

    Przy czym przy strategiach mechanicznych wyciąganie wniosków, ocena błędów i przystosowanie mentalne jest nie tyle prostsze co łatwiejsze w kontroli i weryfikacji.”

    Wcale nie jestem taki pewny czy przy strategiach mechanicznych wyciąganie wniosków i ocena błędów a zatem i przystosowanie mentalne są łatwiejsze w kontroli i weryfikacji.

    Aby kontrolować i weryfikować błędy trzeba wiedzieć co i po co się kontroluje i weryfikuje i mieć świadomość jakie są fatyczne przyczyny błędów i czy ich wyeliminowanie zadziała w przyszłości.

    Do tego potrzebne są wszechstronna wiedza i spore doświadczenie, nie jest to więc rozwiązanie dla graczy początkujących i mało doświadczonych.

    Tymczasem często wmawia się im, że system mechaniczny rozwiąże wszystkie ich problemy i zneutralizuje braki, bo ten system „myśli” i działa za nich bezemocjonalnie ( trzyma emocje w ryzach).\

    Tymczasem jest to zwodnicza droga na skróty, wręcz wpuszczanie w maliny, gdyż moim zdaniem bez niezłego opanowania podstaw umożliwiającego zrozumienie rynku oraz odpowiedniego treningu ( w którym zahartuje się stal) nie ma co się brać za systemy mechaniczne.

    Przywołam tu analogie do gry w brydża. Początkujący gracze mający problemy z licytacja i właściwą oceną karty często idą na skróty i zabierają się za opanowanie sztucznych systemów licytacyjnych, które automatycznie prowadza gracza od odzywki do odzywki.

    Wbrew oczekiwaniom ich wyniki wcale nie są lepsze a zazwyczaj gorsze. Problem polega bowiem na tym, że za systemy sztuczne mogą brać się gracze, którzy opanowali i zrozumieli zasady licytacji naturalnej oraz posiedli umiejętność tzw czytania rąk.

    Podobnie jest z grą na giełdzie, bez wyrobienia sobie umiejętności czytania rynku i interpretowania zachowania cen, czyli wprawek o charakterze dyskrecjonalnych nie ma co się brać za mechanikę. Na to zawsze przyjdzie czas a wiedząc swoje łatwiej będzie zweryfikować i skorygować błędy systemów automatycznych.

    Dlatego też rozwiązanie jest tylko jedno – edukacja własna, doświadczenie i praktyka plus praca nad samymi emocjami. A na systemy mechaniczne przyjdzie czas.

  17. blackswan

    @lesserwisser

    hehe, kiedy zaczalem grac w brydza na dzien dobry nauczylem sie WJ2000 i nigdy wczesniej nie licytowalem naturalnie. Wcale mi to w osiaganiu rozsadnych wynikow nie przeszkodzilo 🙂

  18. lesserwisser

    @ blackswan

    hehe, Wspólny Język nie jest wcale systemem sztucznym, gdyż oparty jest na bazie naturalnej licytacji, i jednak wymaga myślenia przy wyborze adekwatnej odzywki. To prawda, że z czasem obrósł w konwencje i różne usprawnienia ale jednak jego naturalna baza/szkielet pozostały. Oczywiście poza wieloznacznym treflem, który jest jednak logicznym elementem systemu. Zresztą nie ma obecnie systemów czysto naturalnych.

    By utrzymać się w temacie podam poglądowo analogię do tradingu, czyli gry rynkowej. Często na tym forum mówiło się o tzw price action, a ściślej mówiąc o tradingu opartym o PA. Większość osób nie ma pełnej świadomości, że klasyczne PAT oparte jest na czystej analizie zachowanie się samych cen bez stosowania pomocniczo żadnych indykatorów. Czyli, w tym wydaniu, można ją porównać do w pełni naturalnego systemu licytacyjnego.

    W realu natomiast price actionarjuszy nie uprawia wariantu naked trading lecz wspomaga się różnymi wskaźnikami typu MA, RSI, VA itp. To tak jak by stosowali konwencje wspomagające licytację. Jednak wielu ortodoksów twierdzi, ze wtedy to nie jest już wcale PAT (price action trading).

    Myślę, że w miarę jasno to wyłożyłem. 🙂

  19. lesserwisser

    No właśnie, Benek drukarz zapowiedział, że zatańczy twista, a ludzi o słabych nerwach już poniosły emocje i rzucili się panicznie na duuuże SS.

    No bo co, miny im zrzędły i czują się nieprzygotowani, czy też strach ich obleciał? Czyżby nie znali słów starego przeboju Heleny Majdaniec – „Wesoły twist”?

    „Już przecież wiecie, że dziś na świecie
    Króluje wszędzie twist
    Gdy grają twista to oczywista
    Entuzjastyczny się rozlega gwizd”.

    No i fragment refrenu jeszcze:

    „Do twista zbyteczne są lakierki
    Do twista nie musisz mieć partnerki
    Ni Hani, ani Ani, ani Hani, ani mnie
    Bo twista i solo tańczy się.”

    No i co najważniejsze:

    „Tańczyć twista jak artysta to nie łatwa rzecz
    Bo prócz ruchu rytmu słuchu trzeba giętkość mieć aha”.

    Właśnie, acha, bo może czują (podobnie jak ja), że Benio chyba jednak nie ma drygu do tańca i w jego wydaniu walc bardziej przypomina walec, który może nas zmiażdzyć.

    Tak więc nie jest pewne czy:

    „Przy twiście wesoło będzie nam” ????

    No to emocje biorą górę, a jak jest duuuże SS (od wczoraj) to jest i spokojna głowa! 🙂

    A ja nie mogłem wczoraj zrobić duuużego SS , bo miałem niespokojna głowę, a wszystko przez kłótnię z połowicą! 🙁

    PS

    A może powinien to być komentarz pod wpisem „Dolar (NIE)doceniony (raz jeszcze) ??? 🙂

  20. blackswan

    „No właśnie, Benek drukarz zapowiedział, że zatańczy twista, a ludzi o słabych nerwach już poniosły emocje i rzucili się panicznie na duuuże SS.”

    dzisiaj nawet nie ma sladu paniki, po prostu spadek 5% i to wszystko;
    znajomy rzucil dzis dobre haslo ‚5% to nowe 0,5%’ – tak w zasadzie rynki obecnie sie zachowuja…

    1. gzalewski

      „znajomy rzucil dzis dobre haslo ’5% to nowe 0,5%’ – tak w zasadzie rynki obecnie sie zachowuja”
      Racja, tego czego mi cały czas brakuje to strachu, przez wielkie S.
      Ludzie sie przyzwyczaili do spakdów i zmiennosci, ale jeszcze nie znalezli sie na etapie zwątpienia

  21. lesserwisser

    „Racja, tego czego mi cały czas brakuje to strachu, przez wielkie S”.

    Uchowaj Panie Boże, wystarczy, że strach ma wielkie O(czy)!

    PS

    Czy zauważyliście moją nadzwyczajną aktywność dzisiaj? Bo chcę zapracować na obiecaną nagrodę! A co, może nie należy się? 🙂

    A jeszcze będzie więcej, bo less potrafi!

  22. lesserwisser

    Czyżby mnie zwrok zmylił, bo nie widzę wyjściowego komentarza z „duuużym SS”.

    No to co ja komentowałem? Czyżby złudzenie apteczne czy może mnie psyche siada? Ja to mówią Terpsy(jest)chora! 🙂

    No ale ostatecznie jest na temat, bo mój wpis dotyczył twista, a Terpsychora to w końcu grecka muza tańca i pieśni.

    Czyli w naszym wydaniu Wieś(iek) tańczy i śpiewa, krzesanego tak aż iskry lecom.

  23. GZalewski

    coś z Toba nie tak 🙂 – wszystko widać tak jak trzeba

  24. lesserwisser

    Kto widzi to widzi, ja tam widzę, że vinc był ale się zmył.

    To znaczy widzę, że nic nie widzę. 🙂

    Chyba coś ze mną nietakt!

  25. dawid

    Co do gry na DEMO to gracze początkujący nie rozumieją fundamentów macro i jak grają na demo to im nie przeszkadza bez wiedzy co się dzieje w gospodarce ale jak grają na poważnie to oczekują potwierdzenia decyzji w macro i tu przechodzi się do szukania informacji pod własne oczekiwania i heurystyki tak jak G.Zalewski powiedział ludzie jeszcze nie zwątpili oczekiwania przesuwają się powoli i są spuznione za cenami nowy trend potrzebuje konfliktu bez nowych utwardzonych przekonań nie powstanie nowy trend. rynek wyszedł z konsolidacji dopiero po PMI dla Usług przy 53.0 tak wysokie były oczekiwania . Potrzeba zwątpienia sam Ben nie zadziałał wie że jest dobrze na giełdach

  26. lesserwisser

    Ponieważ, nieopatrznie, obiecałem przedstawić swoje zdanie ( jak zwykle odrębne ) odnośnie aspektów psychologicznych i emocjonalnych w inwestowaniu i tradingu, więc niniejszym zamieszczam swoje przemyślenia w tym ciekawym temacie (ot takie moje myśli przyczesane).

    Wszelkie dyskusje o emocjach w inwestowaniu rozbudzają niestety również i moje emocje. Rozbudzają z całkiem przyziemnych powodów. Uważam bowiem, że to generalnie przerost formy nad treścią, zaciemniający i wypaczający istotę rzeczy (samo sedno), to jest dociekanie faktycznej podstawy skuteczności w inwestowaniu i tradingu. W wielu przypadkach jest to również odwracanie kota ogonem.

    No bo co mają powiedzieć autorzy książek o tradingu, metod których nie bardzo da się zastosować w praktyce albo też bo nie działają tak jak gracze oczekiwali. Co mają rzec sprzedawcy, rzekomo rewelacyjnych, systemów do tradingu, które jakoś nie chcą generowac tych reklamowanych super zysków.

    No co mają powiedzieć? Mają się przyznać, że sprzedali nam chłam, kit, jakieś niedoróbki. A może mają powiedzie, że ich metody i systemy są cacy i OK. ale to my ( ty czytelniku/nabywco) jesteśmy sami sobie winni swoich strat, bo jesteśmy przygłupy, mało lotne jełopy, które nie potrafią zastosować tych cudów w praktyce.

    Wiadomo przecież, że tak powiedzieć nie mogą, bo nie sprzedadzą nam nigdy więcej swoich nowych książek i jeszcze lepszych systemów, nie zostaną zaproszeni na prelekcję i szkolenia i nie zarobią oczekiwanej kasy. A przecież FJN ( forsa jest najwazniejsza, nie mylić z Frontem Jedności Narodu). 🙂

    Tak więc musieli coś wymyślić, coś co ma ręce i nogi, coś co lud głupi gładko kupi. No i wymyślili znaleźli. Te cwane niuńki wykoncypowały sobie taką oto sprawczynię wpadek i strat – psychologię, czynniki emocjonalne i ułomności natury ludzkiej.

    Oni mówią przewrotnie, to nie tyle ty Traderze jesteś winny, to zawiodła cię psychika, poniosły cię emocje. Ale to przecież to takie ludzkie jest, takie zrozumiałe, gdyż wszyscy jesteśmy ułomni, w mniejszym lub większym stopniu. Jest w tym sporo prawdy więc trudno prosto z mostu odpowiedzieć im pitolicie Hipolicie, bo a nóż widelec.

    Jakie jeszcze przesłanie niesą te teorie, ano takie, nie martwcie się drodzy inwestorzy i gracze, na szczeście jest na to rada, trzeba tylko kupić nasze książki poświęcone psychologicznej stronie tradingu i wziąć udział w szkoleniach. Pozwoli to wam zrozumieć gdzie dokładnie leży przyczyna waszych słabości no i okiełznać te szkodliwe emocje. No a wtedy poprawa wyników przyjdzie sama w sprinterskim tempie.

    A jeśli poprawa nie przyjdzie to znaczy, że za mało było tych wizyt na kozetce u psychiatry, za pobieżnie czytaliście nasze zalecenia, za płytko wejrzeliście w głąb waszej psyche ( w podtekście wy głąby jedne). Doszło wręcz do takiego zafiksowania się na temacie psych-emo, że w fachowym piśmie Stocks and Commodities czytałem artykuł zalecający traderom zatrudnienie speca od treningu mentalnego a nawet spotkania z jakimś guru, który wyciszy klienta (czytaj – frajera) i go nastroi na sukces.

    Ci macherzy mówią nie wprost (nawet wprost) – musicie więc jeszcze bardziej popracować nad sobą, a jak to skutecznie zrobić to dowiecie się z naszego nowego kursu o – NLP, inteligencji emocjonalnej w tradingu oraz o behawioralnej stronie inwestowania. Jeśli zaś nie możecie wziąć udziału w kursie to za 500 dolców prześlemy wam chętnie materiały naszego kursu wraz z płytka demo abyście mogli w zaciszu domowym popracować nad sobą, a wariat zaawansowany za 1.500 jest skuteczniejszy. Jeśli zaś zamówicie od razu trzy stopniowe kursy, to dostaniecie aż 30 % zniżki.

    Nic więc chyba dziwnego, że w literaturze i na blogach wciąż pieje się, wręcz unisosono – czyli jednym głosem – o przemożnym wpływie czynników psychologicznych i emocjonalnych na proces tradingu i jego wyniki. Pisze się w te i we te, aż do przesady. Powtarza się te same slogany, jak mantrę, więc idą one w giełdowy lud i zapadają głęboko w pamięć. No i gra muzyka, a raczej fałszuje, bo przecież tyle w nas, inwestorach, tej słabości jest, że hej .

    Moim zdaniem takie postawienie sprawy wypacza , niestety, rzeczywisty obraz sytuacji i przykrywa faktyczne powody słabej passy graczy. Co gorsze jednak , skrzywia to postrzeganie właściwej roli czynników psycho-emo, przez uczestników rynków finansowych ufających bezkrytycznie słowu pisanemu.

    Jeden z poczytnych autorów napisał, że na sukces w trading składają się w 60 % czynniki psychologiczne, w 30 % zarządzanie kapitałem oraz w 10 % stosowana metoda tradingu.

    Mało Wam z tymi 60%, no to przeczytajcie to:

    „You’ve heard it all before… mastering your psychology is the most important aspect of trading. Trading is 20% method and 80% mind, blah blah blah blah.

    I say “show me the strategies to improve my psychology and trading!”

    A ja mówię picu, picu przy księżycu, z tymi 80%, znaj proporcium mocium panie .

    I choć inni trochę inaczej mogą rozłożyć te proporcje, to jednak w niewielkim stopniu zmienia to utrwalony obraz. No bo, jeśli nawet, podciągniemy metodologie do 20 % , kosztem psycho-emo, to i tak wydaja się ona dalekie od prawdy. Powiedziałbym, że bliższa jej proporcja wynosi gdzieś ok. 50 % MM, 30 % Metoda i 20% Psyche ( +/- 5 %).

    Absolutnie nie twierdzę, że psychologia i emocje są nieistotne, że nie odgrywają roli w procesie decyzji inwestycyjnych no i samej gry z rynkiem. Nie twierdzę też, że nie powinno się o nich wspominać ani studiować tych zagadnień. Wprost przeciwnie, ale przesadyzm nie jest tu wskazany, a wręcz powinien być zakazany.

    Trzeba wreszcie jakoś racjonalniej wyważyć te proporcje i zwrócic uwagę na inne ważne aspekty trading, które składają się na skuteczność i sukces w zabawie w rynek, w tym przede wszystkim na money management.

    No ale co z tego, że ja tak mówię, kiedy mój cienki głosik, jest głosem wołającego na puszczy, gdyż ”wszyscy inni” (a przynajmniej zdecydowani przeważająca większość ekspertów) – a najczęściej psychologowie piszący o tradingu – jak też wielu praktyków rynku wciąż kładzie przesadny nacisk na czynniki psycho-emo.

    Na (moje) szczęście są jednak chlubne wyjątki, przemawiające głosem rozsądku (podobnie jak ja). Wyjątki, które zasadniczo podzielają te moje, nie-mainstreamowe, poglądy. Są to zresztą całkiem kumaci ludzie, którzy z realnym inwestowaniem i tradingiem mają kontakt na co dzień. I nie są to jakieś akademickie rozprawy teoretyzujące ale pragmatyczne opracowania zakotwiczone w rzeczywistości rynkowej i oparte na własnych doświadczeniach.

    Ich głos pozwala mi zachować równowagę psychiczną i stwierdzić, że wcale nie ocipiałem i jednak nie pieprzę bez sensu. Warto więc chyba by i inni usłyszeli ich głos i zorientowali się, że prawda nie ma jednego oblicza i może coś jednak jest na rzeczy.

    W celach ilustracyjnych, chciałbym tu zacytować obszerne fragmenty ze świetnej książki (którą gorąco polecam) – „The Universal Principles of Successful Trading; Essential Knowledge for All Traders in All Markets.”
    Autor to Brent Penfold, zawodowy trader, z ponad 20 letnią praktyką, specjalizujący się w forexie i indeksach. To wybitny praktyk, autor kilku książek i licznych artykułów,uznany edukator, sylwetka którego zamieszona została w ksiązce “Market wizards of Australia:”. Warto się zadumać nad tym co on twierdzo, bo chyba akurat ten gościu dobrze wie co mówi, bo stąpa on twardo po ziemi a nie buja w obłokach ( to jest buja nas i przy okazji samego siebie).

    Cytuję (w wolnym tłumaczeniu):

    “ Jeśli tracicie (na rynku) to posłuchajcie uważnie tego co zamierzam powiedzieć. Istotnym powodem tego, że przegrywacie jest to, że wasza metoda/metodologia tradingu nie działa jak należy. To wcale nie coś w twojej głowie cię wstrzymuje.

    Pomimo usilnych wysiłków różnych edukatorów rynkowych, którzy, w przytłaczającej większości, starają się przekonać cię ( że winna jest psychologia) , to wcale nie psychologia jest karzącą cię ręką sprawiedliwości (Nemezis).

    Z pewnością i ona może stanowić dla ciebie wyzwanie, ale nie ona jest główną sprawczynią klęsk. Jest nią twoją metodologia (tradingu), która nie sprawuje się tak jak należy.

    Psychologię często wymienia się jako główną wymówkę/wytłumaczenie braku sukcesów w tradingu. Wprawdzie może ona przyczynić się do strat, to jednak kwestie psychologiczne nie są tu jedynym powodem, jak sugeruje wielu komentatorów .

    Aby odnosić sukcesy w trading potrzeba ogarnąć trzy ważne jego obszary: metodologię, zarządzanie kapitałem i psychologię. Są one niemal równie ważne.

    Metodologia to analiza i plan tradingu, w oparciu o które _kupujesz i sprzedajesz, zarządzanie kapitałem określa wielkość stawki z jaką wchodzisz natomiast psychologia sprowadza się do dyscypliny w realizacji twojego planu tradingowego.

    Na pytanie jaka jest najważniejsza podstawa sukcesów w tradingu zazwyczaj pada odpowiedź, że to psychologia. Nic w tym dziwnego, ponieważ takie przesłanie płynie z większości materiałów o tradingu, utrzymujących że psychologia jest jego najtrudniejszą częścią no i kluczem do sukcesu.

    Zwykle przekaz brzmi tak – tym co oddziela zwycięzców od przegranych jest psychologia, nic więcej tylko ona, traderzy odnoszący sukcesy nie posiedli wcale jakichś wyjątkowych umiejętności, ani specjalnych sekretów tradingowych, żadnych tajemniczych formuł umożliwiających wygrywanie. To co odzieli ich od graczy tracących na rynku to jedynie psychologia (czynniki psychologiczne).

    Nie zgadzam się z tymi stwierdzeniami, gdyż uważam, że tym co powstrzymuje „spadkowiczów” przed wygrywaniem jest ich ignorancja, nieświadomość tego co działa (na danym ) rynku i (słaba) weryfikacja tego w praktyce. Choć psychologia też jest ważna to jednak uważam, że zarządzaniem kapitałem i metodologia są ważniejsze.

    Powtarzam, że brak wiedzy, naiwność i lenistwo są głównymi przyczynami 90 % strat w tradingu.”

    Chyba wystarczy, bo jest to wystarczająco jasno i dobitnie powiedziane.

    Od siebie dodam, że brak niezbędnej wiedzy to niedouczenie, naiwność to przyjmowanie bezkrytycznie wszystkiego co różni „mądrzy” napiszą i powiedzą ( a która wynika właśnie z niedostatków edukacji) a lenistwo to niechęć do nauki i pracy na sobą.

    Penfold uważa, że najistotniejsze w tradingu jest odpowiednie zarządzanie kapitałem, a na pytanie co jest najważniejszym elementem w tradingu, odpowiada dodatnia wartość oczekiwana (positive expectancy).

    I zaznacza jeszcze, że dotyczy to bez wyjątku wszystkich traderów , niezależnie od tego czy stosują metody mechaniczne czy też dyskrecjonalne.

    Positive expectancy stosowanej metody tradingowej definiuje zaś tak – “ile forsy, przeciętnie biorąc, możemy spodziewać się, że zarobimy na każdym zaangażowanym dolarze/ złotówce etc. Zarobku, który stosowana przez nas metoda/metodologia (czy to Fale Elliota, świece japońskie, czy też z mechaniczny systemy tradingowe bądź astrologia) wygenerują na długą metę.

    Ma to swoje logiczne uzasadnienie, bowiem sama trafność wybranej metody tradingu nie musi automatycznie przekładać się na pozytywne wyniki końcowe. Sama skuteczność trafiania w ceny nie wystarczy jeśli zawodzi zarządzanie pozycją i kapitałem.

    Dobra Money management pomoże zwiększyć zarówno szanse na zarobek jak i same zarobki, a w przypadku „skuchy” zminimalizować straty. Kiepskie natomiast PM i MM (position i Money management) mogą zaprzepaścić trafne wejścia w rynek albo zmniejszyć je do niesatysfakcjonującego poziomu.To zaś spowoduje frustracje, niezadowolenie i chęć odegrania się a czasem dołek psychiczny.

    Tak więc zły stan psychiczno-emocjonalny, negatywnie odbijający się na wynikach, może być skutkiem a nie przyczyną złych wyników!

    Czy to jedynie mój pogląd? Ano nie, no to posłuchajmy bowiem kolejnego eksperta od tradingu, Australijczyka , Normana Halletta, tradera i trejdingowego trenera mentalnego (widocznie na tym się lepiej zarabia!).

    ” Na a jak przezwyciężamy emocjonalny component ryzyka? Ano zaczniemy rozwiązywać ten problem stosując ważną/licząca się strategię zwaną Money Management”.

    Trzeźwe spojrzenie na kwestie emocji w trading rzuca też, w niedawno wydanej pozycji ”Market Mind Games: Radical New Psychology of Uncertainty” Denise Shull. Jest ona ekspertem od psychologii ryzyka, tzw neuroekonomi i finansów behawioralnych oraz praktykującym traderem.

    Uważa ona, na podstawie badań naukowych i własnych doświadczeń, że nie da się wyeliminować emocji przy tradingu, bo tak już jest skonstruowany człowiek. Należy jednak zdać sobie sprawę z tego, że emocje przy podejmowaniu decyzji to coś odrębnego od samego działania. To jest od finalnej „akcji” – czyli wciśnięcia klawisza na komputerze, którym wydajemy określoną dyspozycję.

    Zaś nad tą kończyną, która ostatecznie wciska ten klawisz mamy przecież pełną kontrolę. No chyba że nam się ręce trzesą z nadmiaru (?) a nogi drżą ze strachu. 🙂

    Warto też zapoznać się z jej prelekcją na ten temat zatytułowaną ”Why traders dont have to control their emotions”, pod poniższym linkiem.

    http://wn.com/Why_Traders_Don%27t_Have_to_Control_Their_Emotions_by_Denise_Shull

    Parę podobnych przykładów, idących po tej linii rozumowania, da się jeszcze znaleźć, ale uważam, że te podane zupełnie wystarcza na dobry początek.

    Tak się jakoś dziwnie złożyło, że praktycznie wszystkie dzisiejsze odwołania oparte są na tekstach i wypowiedziach traderów z Australii, widocznie tam myślą trochę inaczej. Tylko proszę mi nie mówić, że u nich tam, Down Under, wszystko jest postawione na głowie. 🙂

    Mimo, że aspekty psycho-emo tez są istotne, to jednak chciałbym zwrócić uwagę na inne, bardzo istotne aspekty poza-emocjonalne, warte wzięcia pod uwagę w pracy nad własną skutecznością w tradingu.
    Szczególnie zaś na edukację i trening-praktyczny, to jest sprawdzenie w praktyce metody tradingu czy systemu, które nam pasują, to jest odpowiadają naszej konstrukcji psychicznej i stylowi życia .

    Nie każdemu bowiem po drodze z ze skalpowaniem czy nawet day tradingiem. Ja, przykładowo, czuję się lepiej w podążaniu za trendem i w ogóle w grze na dłuższe okresy.

    No i nie dajmy się zwariować różnym specjalistom od problemów wewnętrznej głębi, zanim sami nie sfiksujemy. Oni mogą sobie chodzić do psychiatrów i słuchać porad życiowych guru, to ich wybór.

    My starajmy się chodzić po ziemi, krytycznym okiem czytać różne mądre porady, no i sumiennie podchodzić do rynkowej samoedukacji.

  27. GZalewski

    „Tak więc musieli coś wymyślić, coś co ma ręce i nogi, coś co lud głupi gładko kupi. No i wymyślili znaleźli. Te cwane niuńki wykoncypowały sobie taką oto sprawczynię wpadek i strat – psychologię, czynniki emocjonalne i ułomności natury ludzkiej.”
    To nie tak, to raczej padło na podatny grunt, dzięki któremu przed sobą samym możemy wyjaśnić, że „to nie ja, to moje emocje”.
    A co do procentów, to tak już jest, że się nimi łatwo szafuje. Łatwo powiedzieć 50, 60, może być i 80. Ba nawet jesli sie okaze ze 99 proc to emocje, to twardziel bez techniki, metody i planu (tego 1 proc) tez moze polec.
    Więc krytycyzm o który nawołujesz, jest słuszny i nader mi bliski

  28. lesserwisser

    @ GZalewski

    Dokładnie tak jak piszesz „to padło na podatny grunt”, dlatego napisałem „te cwane niuńki”, gdyż dobrze wiedzieli w jaką strunę uderzyć, by to „rozgrzeszenie” inwestorów nie zabrzmiało zbyt fałszywie.

    Aspekt ten rozwinąłem w wersji roboczej tekstu, ale był przydługawy więc go usunąłem.

    O psychologi i emocjach w inwestowaniu i tradingu trzeba oczywiście mówić i pisać ale też starać się właściwie wyważyć proporcję.

  29. Lucek

    …psychologia…psychika…psychiatria…choroba psychiczna…myśli samobójcze…ot, żywot tradera poczciwego.

  30. lesserwisser

    @ Lucek

    „psychologia…psychika…psychiatria…choroba psychiczna…myśli samobójcze…ot, żywot tradera poczciwego”

    Jest na to remedium – bo „Każdy jest luzak i kozak jak łyknie Prozac”
    🙂

  31. Pink Floyd

    @less
    Ciekawy wpis.

    Co do procentow 🙂 Wszystkie trzy apsekty sa rownie wazne IMO, tj. system (pozytywna wartosc oczekiwana), MM i psycha. Bez tych trzech aspektow ciezko generowac zyski. Wystarczy ze zabraknie jedno i klapa.

    Na tym wlasnie polga chyba trudnosc tradowania. Sukces na rynku to wypadkowa wielu czynnikow, ktore musza wystapic razem. To jak katastrofa samolotowa…

    Vince, jako matematyk, idzie w skrajnosc 🙂 Oby system mial pozytywne expectancy…

  32. blackswan

    mam pytanie.

    czy wszyscy wypowiadajacy sie w tym watku to znajomi z jakiego portalu/forum dyskusyjnego, ktorzy zaczynali przygode w trading na GPW jeszcze w latach 90tych (zapewne) i przeczytali te same ksiazki (zgaduje) i uzywaja tych samych pojec, ktorych nikt inny nie rozumie???

    dla mnie haslo „pozytywne expectancy” systemu tradingowego to jakis mega zart, ale widze ze wszyscy zgodnie i jednym chorem tego hasla uzywaja…no coz, do zobaczenia na ekranie

  33. blackswan

    ps. niezla jazda w tym tygodniu 🙂 me likey

  34. Pink Floyd

    @blackswan
    No coz, wartosc oczekiwana nazywana byla podobno „nadzieja matematyczna” 🙂 Mathematical expectation to przeciez podstawowe okreslenie z rachunku prawdopodobienstwa.

    O co wiec chodzi, ze nazywasz to mega zartem? Moze popelnisz jakis wiekszy wpis w tym zakresie, bardzo chetnie przeczytam — zapewne nie tylko ja.

    Ralph Vince pisze kompletne bzdury?

    A moze zaiste jestes quantem? 🙂

  35. blackswan

    @lesserwisser
    wow, niezly wpis, w ogole go przegapilem – chyba jednak w ciagu dnia niewiele trejdujesz 😛
    dla mnie system (w ogole co to jest wciaz nie wiem) jest kompletnie bez znaczenia, najwazniejsze rzeczy to wiedza (zeby potrafic np wyliczyc cene teoretyczna rolla; wiedziec kiedy wykonac opcje a kiedy je sprzedac, wiedziec kiedy kupowac koszyki a kiedy futa, znac teorie pochodnych, wiedziec co to prawa poboru, wiedziec na czym polega rebalansing indeksu itd itp) i mindset. Bez mindsetu daleko nie pojedziemy; prawde powiedziawszy bez odpowiedniego mindsetu wywrotka jest tylko kwestia czasu. Dlatego psyche to absolutna podstawa.

  36. blackswan

    @PinkFloyd

    rozumiem ze Ralph Vince to jakas wyrocznia, wyguglowalem czlowieka i widze ze zajmuje sie czyms takim jak ‚portfolio mathematics’. Hm, ciekawe jakim portfelem teraz zarzadza i jak bardzo dostal w ryj… 🙂

  37. Pink Floyd

    less ratuj!

  38. blackswan

    ok, to polece 4 ksiazki – przeczytanie ich dobrze uzmyslowi dlaczego pojecie ev w tradingu to NONSENS

    1. Blackswan – aut. Taleb
    2. Fooled by randomness – aut. Taleb
    3. Misbehavior of Markets – aut. Mandelbrot

    a dla praktyktow i ludzi ktorzy sa w stanie zrozumiec 4ty moment ceny opcji polecam

    Dynami Hedging – Taleb

    wszystkie powyzsze wychodza z bardzo podobnego zalozenia
    od siebie moge dodac tyle, ze wszystkie powyzsze, uratowaly moj tylek nie raz i umozliwyly odnalezienie sie na rynkach z implied vols na poziomie 60% if you know what i mean

  39. Pink Floyd

    @blackswan
    A tak na powaznie, to polecam te pozycje:

    http://www.amazon.com/Handbook-Portfolio-Mathematics-Formulas-Allocation/dp/0471757683/ref=sr_1_2?ie=UTF8&qid=1316777218&sr=8-2

    Oczywiscie trzeba miec swoj rozum przede wszystki, bo z guru to jak z Yeti…

    Natomiast chetnie poznam Twoje podejscie do zarzadzania ryzykiem i wielkoscia pozycji.

  40. Pink Floyd

    Po nicku mozna bylo zalozyc skad byla inspiracja 😉 No ale wciaz nie rozumiem o co come on z tymi zartami 🙂

  41. lesserwisser

    @ Pink Floyd

    Oczywiście wszystkie trzy s a ważne, ale czy równie ważne to już kwestia dyskusji i wyznawanej filozofii.

    Elder obrazowo ujął to tak, w swojej komcepcji 3M (Mind, Method, Money). Gdy pytaja mnie (jego znaczy się), które M jest najważzniejsze, no to odpowiadam tak – wyobraźcie sobie, że macie taboret z trzema nogami i odejmujecie którąś z nich. Da sie wtedy zachować równowagę podczas siedzenia? Nie bo wystarczy chwila zapomnienia i klapa.

    Ano nie, ani fizycznej ani psychicznej. One (te 3M) są jak „trzej przyjaciele z boiska, skrzydłowy bramkarz i łaczni, (co) żyć bez siebie nie moga dziarscy i nierozłączni”.

    I tak jak skrzydłowy, bramkarz i łączni sa w swich rolach niezbedni i się powinni uzupełniać. Ale to napastnik (tu nie wymieniony) strzela bramki. Tak więc, któras z nich jest chyba ważniejsza w ogólnym rchunku. Myślę, ze jednak money management, co starałam się może nieudolnie dowieść.

    Oczywiście w przypadku jakiegoś zreurotyzowanego, rozedrganego inteligenciaka strona psychiczna może okazać się najważniejsza, zaś w przypadku twardziela (zimnokrwistego drania) może okazać się, że zawiedzie brak podstaw matematycznych i statystycznych niezbednych dla oceny ryzyka i właściwego zarzadzania kapitałem.

    „Vince, jako matematyk, idzie w skrajność”.

    Tu moge byc troche nieobiektywny, gdyż lubię „dziada poczytać” dla przyjemości (mam wszystkie jego książki od dawna). Jego zasługi dla inwestoirskiego świata są spore bo to właściwie od jego oierwszej książki kwestie MM i PM zaczęły wchodzić na tapetę. No i on rozpropagował Kelly betting rule, choc i przed tem była ona czasem opisywana.

    Przed tem kwestie te raczej były traktowane po macoszemu, głównie w artykułach specjalistycznej prasie i bardzo rzadko w książkach, do jego czasu w 2-3 pozycjach, głównie dla traderów futuresów.

    Trudno może w to uwierzyć, ale cytowany przeze mnie Brent Penfold przynał w jednym z wywiadów, że dopiero podczas wykładów Russel Sandsa (z grupy Żółwi) zwrócił uwagę na istotność money management. A mówi zawodowy trader, który zaczynał jako forexiarz w banku, po gdzieś prawie 20 latach praktyki jako trader. Czy nie jest to wielce wymowne?

  42. blackswan

    @rozowyflojd

    przejrzalem spis tresci i zakres materialu – poza tym ze niestety (a moze to i dobrze) konczylem studia na kierunku dot. wlasnie portfolio mathematics, to moje dotychczasowe doswiadczenie (a nie jestem szewcem od dzis) uwiadomilo mi ze z taka ksiazka mozna zrobic tylko jedna rzecz – wywalic do kosza, wykorzystac jako tapeta badz po prostu spalic.

    Cala polska szkola zarzadzajacych fundami uczyla sie takich rzeczy, pamietam jak jeszcze w czasie studiow mialem rozmowe z jednym z szefow pewnego duze OFE w Polsce gdzie dopytywal mnie o teorie efektywnosci rynkow i inne bzdury w tym temacie…

    Chcesz znac moje podejscie do zarzadzania ryzykiem – zwlaszcza w przypakdu derywatow nieliniowych – to przeczytaj sobie Dynamic Hedging i bedziesz doskonale wiedzial dlaczego jestem sceptycznie (delikatnie powiedziane) nastawiony do wypocin w stylu tej przedstawionej w linku przez Ciebie. No offence, ale zarzadzanie ryzykiem portfela to nie jest nauka i nigdy nauka to nie bylo. To jest sztuka.

  43. lesserwisser

    @ Pink Floyd

    „less ratuj!”

    Już sie robi! 🙂

    @ black swan

    „dla mnie hasło „pozytywne expectancy” systemu tradingowego to jakis mega żart”

    Positive expectancy – to mniej więcej – bycie na plusie, dodatnia wartość oczekiwana, danej metody (oczywiście kalkulacyjna na wejściu faktyczna na wyjścu).

    Expectancy to inaczej expected value – wartość oczekiwana, naczej wartość przeciętna, wartość średnia, nadzieja matematyczna albo esperanza, bo i tak ja się kiedyś u nas nazywało (mam takie książki statystyczne). A teraz króluje głównie wartośc oczekiwana z angielskiego.

    Expectancy – to właśnie nadzieja czyli esperanza.

    „wow, niezły wpis, w ogole go przegapilem – chyba jednak w ciagu dnia niewiele trejdujesz”.

    Pisałem to po nocy (dwa dni) i to z bólem okostnej.

  44. Pink Floyd

    Osoba Taleba jest mi znana oczywiscie. Ale nie chce sie wypowiadac, gdyz ksiazki nie czytalem. Dodam tylko, ze samo okreslenie blackswan mimo wszystko nie jest zadna nowina w swiecie statystyki.

    Tyle, ze pan Taleb umie na tym zarabiac 🙂

    No to jeszcze o Talibach pogadajmy 🙂

  45. Pink Floyd

    A ksiazke i owszem przeczytam, jest zakolejkowana 🙂 Wlasnie testuje Kindle DX…

  46. blackswan

    @less

    pytanie

    wig jest dzis na poziomie 2100
    przychodzi do ciebie wrozka i mowi tak: jutro wig 20 zamknie sie albo 2050 albo 2150, zadna inna mozliwosc nie wchodzi w gre
    Wrozka, mowi ci rowniez ze szansa ze zamknie sie na poziomie 2150 wynosi 90% a na poziomie 2050 10%.
    Masz teraz opcje call o strike 2100 i wygasajaca jutro na zamkniecie.
    Jaka jest cena tej opcji?

  47. lesserwisser

    @ black swan

    „moje dotychczasowe doswiadczenie (a nie jestem szewcem od dziś) uwiadomilo mi ze z taka ksiazka mozna zrobic tylko jedna rzecz – wywalić do kosza, wykorzystać jako tapeta badż po prostu spalic.”

    Byli juz tacy w historii, którzy palili książki, zaczeło sie dawno temu w starozytnych Chinach a skończyło całkiem niedawno w Europie.

    To Vincowe bajania, to nie są wcale takie wypociny, ale to osobny.
    temat.

    BlackS ponieważ kończyłeś studia w zakresie matematyki portfela, kumasz nawet derywaty nieliniowe, no i nie jesteś szwcem od dziś to myślę, że nie będziesz miał problemów z odpowiedzia na moje pytanie.

    Załóżmy, że zastanawiasz się nad inwestycją w akcje jednej ze spółek wydobywających (złoto, miedź, ropa, etc) bo wpadł Ci w rekę poważny i poufnu raport mówiący, że cena tego surowca powinna mocno pojść w góre w przeciagu najpożniej 6 miesiecy. Przewidywany wzrost średnio do poziomu 3000 jednostek, choc nie jest wykluczone że ceny siegna nawet 4000 jednostek. Zmiennośc cen może zaś wzrosnąć z 10% do 20%.

    Masz do wyboru spółkę ABC o niskich kosztach produkcji (1000 jednostek) i spółkę XYZ o wysokich kosztach produkcji (2000 jednostek). Aktualna cena rynkowa spot, tego umownego towaru giełdowego, jest na poziomie powiedzmy 2200 jednostek.

    Pytanie moje jest takie, akcje której spółki kupisz, czy może wejdzieśz w futures na towar ( ceny terminowe 3m- 2250, 6m -2300, 12m – 2400 jednostek)?.

    Odpowiedź jest chyba oczywista (wystarczą podstawy matematyki, podstawy ekonomii i troche pomyślunku, a jednak wielu z tym sobie ni radzi).

    Takie buty. 🙂

  48. blackswan

    kurde, nie wiem, jaka jest odpowiedz?

  49. blackswan

    chodzcie sie sprzegniemy i dobijemy 100 komentarzy w tym watku jeszcze dzisiaj

  50. krzycho

    @blackswan

    Czy dobrze kojarzę, że prowadziłeś kiedyś bloga (na stronce quant.org.pl). Jeśli tak, to co się stało, że go już nie ma?

Komentarze są zamknięte.

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.