O grze i spekulacji raz jeszcze

Uparcie walcząc z niezrozumiałą tendencją, by w stosunku do aktywności giełdowej unikać słów: „gra na giełdzie, spekulacja” (ostatnio kilka dni temu Jacek Socha w Radio Tok FM – „gra sie na instrumentach”) dziś soczysty fragment dotyczący giełdy, pochodzący z „Ateneum – pisma naukowego i literackiego” z 1898 roku. Tekst autorstwa St.Piotrowskiego jest o tyle interesujący, że wykorzystuje pojęcia gra i spekulacja, ale jest wobec tego rodzaju aktywności dość krytyczny. Zanim więc zaistniał B. Graham, W. Buffett mieliśmy naszych obrońców długoterminowych inwestycji, a nie szybkich spekulacji w wydaniu „przejezdnych akcjonariuszy”.

Podkreślenia w tekście są moje

„Pesymiści ekonomiczni z historyą w ręku dowodzą, że od czasów Law’a ogół niczego się nie nauczył; że żadne nauki, ostrzeżenia i argumenty, mające za sobą pewność matematycznych dowodzeń, nie są w stanie powstrzymać ludzi od gry, w której tylko przegrać mogą. Dowodem totalizator, dowodem miliony zysków z domu gry w Monte Carlo. Chęć zysków bez pracy, wiara we własne szczęście, albo w rozum i umiejętność, mające szanse wygranej poprawić, jednym słowem — optymizm, w pewnej dozie każdemu człowiekowi wrodzony, oto, co pędzi ludzi do rulety, totalizatora i na giełdę. […]

Najczęściej, mówiąc o giełdzie i akcyach, ma się na myśli grę akcyami na giełdzie; — i zapomina się, że gra ta stanowi małą cząstkę funkcyi giełdy i że nie wszystkie też akcye przemysłowe są przedmiotem gry giełdowej. Usługi, jakie oddaje giełda w sferze operacyi kredytu państwowego, prowincyonalnego i gminnego,—kredytu długoterminowego hypotecznego i wekslowego osobistego, w sferze handlu wierzytelnościami w walutach obcych i towarami, są wielekroć większe niż szkody, jakie przynosi przez grę giełdową; — tamte są stałe, codzienne, dotyczą całego społeczeństwa; te mają charakter epidemiczny, chwilowy i odnoszą się do garstki chciwych, a nieostrożnych; — o tamtych nie wspomina się i mało się je rozumie, te od czasu do czasu wywołują w społeczeństwie wrzawę, hałas, okrzyki zgrozy i oburzenia, wśród których głos rozsądku ginie i dla ogółu, znającego giełdę tylko z opowieści, wydaje się ona instytucyą ustanowioną w celu ułatwienia zręcznym — złupienia niemądrych.

W gruncie rzeczy, ani ci niemądrzy są tak niemądrzy, jak się wydaje, ani ci zręczni tak zręcznymi, jak o nich sądzą. Gra na giełdzie ma zwykle charakter epidemii, rozwija się z pewną elementarną koniecznością i kończy epoką pesymizmu, w której wali się cały gmach, budowany z kart; rujnują się efemeryczne egzystencye, znikają bogactwa—papierowe. Straty na giełdzie poniesione po tak zwanych „krachach” obliczano na miliardy florenów czy marek; — na istotny zapas dóbr w kraju, na to bogactwo społeczne, które się mierzy ilością produktów i środków produkcyi pozostały one bez wpływu. Pękły tylko bańki mydlane—bubhles — jak je przed 150 laty ochrzcili Anglicy. Jeśli giełda nie po to istnieje, aby w niej grano akcyami przemysłowemi,—to i akcye przemysłowe nie po to istnieją, aby niemi grano na giełdzie. Istnieje też w każdym kraju szereg poważnych przedsiębiorstw przemysłowych, o których na giełdzie się nie mówi, dlatego że akcye ich nie są odpowiednim do gry materyałem.

Im bardziej są zmienne zyski przedsiębiorstwa, im bardziej sama gałąź produkcyi jest w kraju nieznana, im więcej charakteru aleatoryjnego ma przedsiębiorstwo, tern bardziej akcye jego są do gry giełdowej odpowiednim materyałem i tem łatwiej przestają być tem, czem być powinny: dowodem udziału w przedsiębiorstwie i prawa pobierania pewnej części czystego dochodu, a stają się czemś w rodzaju biletu na loteryę, dowodem mającym przynieść właścicielowi nie dochód od kapitału, ale wygraną w grze na giełdzie. Wygrana ta obliczona w stosunku do czasu, w którym gra trwała, przenosi znacznie wszelkie możliwe dochody od kapitałów, z przedsiębiorstw przemysłowych płynące.

Zwyżka na kursie 5% w ciągu tygodnia, reprezentuje 260% rocznie, a ma tę główną wadę, że nie może się co tydzień stale powtarzać. Dla ogółu jednak, nabywającego akcye dla gry, motywem pobudzającym do kupienia najczęściej nie jest obliczenie wartości kapitalnej akcyi na podstawie prawdopodobnego od niej dochodu (brak im do tego wszelkiej umiejętności i wszelkich danych), ale, motywem tym jest to tylko, że akcya idzie w górę, że ma tendencyę do zwyżki, że na niej zarobić można. W ten sposób sama tendencya do zwyżki robi zwyżkę — a motywem podnoszenia się kursu jest to, że się podnosi. Nowonabywca jest najmocniej przekonany, że i on zarobić musi, bo inni już zarobili. Ta bezrozumna i pozbawiona realnych podstaw zwyżka musi się jednak raz skończyć, rozczarowanie musi nastąpić najpóźniej przy pierwszym podziale rocznym zysków przedsiębiorstwa; przyczem staje się widocznem, że przedsiębiorstwo nie jest w stanie oprocentować odpowiednio kapitału włożonego w akcye po nadmiernym kursie. A wtedy rozpoczyna się odwrót—zniżka; przyczem bardzo łatwo tendencya pesymistyczna opanowywa ludzi z taką samą siłą, z jaką przedtem ulegali przekonaniom optymistycznym; obawa dalszego spadku każe sprzedawać akcye poniżej wartości realnej, tak że czasem obawa spadku sama spadek wywołuje i to aż do punktu, w którym znów ci, którzy liczyć umieją, na interesach się znają i ani optymizmowi, ani pesymizmowi porwać się nie dają, znajdują łatwy i pewny zarobek, kupując akcye po stosunkowo za niskiej cenie.

[…]

Okolicznością wpływającą silnie na obniżenie kursów akcyi na giełdzie w chwilach giełdowego pesymizmu jest to, że ten nieświadomy rzeczy ogól, gotów zarabiać tam, gdzie inni już zarobili, i niezdający sobie sprawy, że tam, gdzie inni już zarobili, tam dla spóźnionych mało jest szansy zarobku, — ten ogół najchciwszy, a najmniej kompetentny, grający na giełdzie rolę owiec Panurga, — ma zwykle mniej gotówki niż zapału do gry, i jeśli z początku jeszcze trafił na epokę zwyżkową i zarobił coś na giełdzie, gotów jest ciągle rozszerzać swą grę ponad posiadane środki pieniężne; — zastawia kupione akcye, aby za pieniądze na zastaw ich otrzymane nowe akcye nabywać, a posiadając w wartości tych akcyi może 10% na własność — przy pierwszej zniżce zmuszony do likwidacyi, daje początek panice i sam kopie rów, w który wpaść musi.

Kto gra na giełdzie, anie rozumie mechanizmu tej gry, nie ma prawa narzekać, tak samo jak ten, co gra na loteryi, lub w totalizatora. Że z tej gry wychodzi zawsze wygranym specyalista, rozporządzający większemi środkami, to tak pewne, jak to, że z gry w karty wychodzi wygranym, z biegiem czasu zawsze ten, co ma zapas gotówki, wystarczający na powstrzymanie złej szansy, więcej umiejętności i więcej zimnej krwi. Ograny akcyonaryusz—akcyonaryusz, który po epoce optymistycznej zwyżki pozostał się z przepłaconą w rękach akcyą, tem mniej zasługuje na współczucie, że stanowi on żywioł najczęściej dla zdrowego rozwoju przemysłu szkodliwy, że najczęściej zamiast przeboleć stratę, zgodzić się z faktem dokonanym i pobierać spokojnie mały dochód od zbyt wielkiego kapitału, stara się on pokryć swą stratę, oddziaływając na zarząd towarzystwa, zmuszając go do powiększenia dywidend choćby z narażeniem istnienia towarzystwa, aby tą drogą jeszcze raz wyśrubować kurs akcyi w górę i sprzedawszy ją, umyć ostatecznie ręce.

[…]

Nieprawdą więc jest, aby spekulacya akcyami przemysłowemi na giełdzie była dla rozwoju przemysłu elementem pomyślnym, aby zapewniając przemysłowcowi nowe pole zysków, miała go zachęcać do rozwijania przemysłu przez zakładanie nowych towarzystw akcyjnych. A jednak z tą opinią spotkać się u nas można. Obrońcy jej zapisują na rzecz gry giełdowej korzyści, jakie forma towarzystw akcyjnych daje przedsiębiorcom przemysłowym. Ograniczenie formalności hypotecznych, usunięcie formalności przepisanych dla własności dóbr nieru- ehomych w czasie małoletności, łatwa zbywalność i podzielność udziałów spółkowych w formie akcyi, — to są niezawodne korzyści, które, w miarę jak przemysł centralizuje się ze względów technicznych, coraz częściej zmuszają przemysłowca nietylko do zakładania nowych przedsiębiorstw w formie towarzystw akcyjnych, ale do przejścia od spółek handlowych i cywilnych już istniejących do spółek akcyjnych.

Ale spekulacya akcyami przedsiębiorstwa na giełdzie wcale tych korzyści nie powiększa; istnieją one dla każdego przedsiębiorstwa założonego w formie spółki akcyjnej, bez względu na to, czy spekulacya giełdowa akcyami temi raczyła się zająć, czy nie. Przeciwnie, dla normalnego biegu i rozwoju przedsiębiorstwa akcyjnego fakt, że akcye jego są przedmiotem gry giełdowej jest wprost klęską, której skutkom — gdy raz nastąpi — zapobiedz trudno. Pojawienie się na ogólnem zebraniu typu „przejezdnego akcyonaryusza”, dążącego do wyśrubowania dywidendy i kursu akcyi, jest wtedy koniecznością, a konsekwencye tej konieczności zawsze są szkodliwe. „W interesie naszego przemysłu krajowego leży niezawodnie, i rozszerzenie się formy towarzystw akcyjnych i ograniczenie gry akcyami—wybrnąć z tej pewnej sprzeczności może społeczeństwo tylko o tyle, o ile zrozumie, że akcye przemysłowe nie są biletami loteryjnemi, a giełda nie jest totalizatorem i że na giełdzie musi zawsze wygrać ten, kto w gotówkę zasobniejszy i z warunkami finansowo-ekonomicznemi kraju lepiej obeznany.”

źródło: e-biblioteka UW (oai:ebuw.uw.edu.pl:6486)

6 Komentarzy

  1. robbo2k

    O przepraszam ale futy to czysta GRA w durnia, podobnie jak na akcjach krotkoterminowo. Nazywa sie ta gra gdyz owa gra nie daje wartosci dodanej. To zadna inwestycja ta dotyczy tylko IPO, celem gry jest ogranie kogos innego jak w pokera. I mozesz sobie tupac ze zlosci ale spekulacja i gra jest najlepszym okresleniem dla handlarzy na GPW.

  2. Lucek

    „O przepraszam ale futy to czysta GRA w durnia”.

    Nawet w durnisa można grać na najwyższym poziomie intelektualnym:

    – Scena 12 –

    FILOZOF
    Malarze holenderscy malowali ludzi starych i pokurczonych. Nie ukrywali brzydoty swoich modeli, ale pokazywali ich piekno, bo mieli dystans do swego tworzywa. W naszej piramidzie jestesmy zarazem tworzywem i twórcami. Otóz gdyby ktos byl niedoskonaly fizycznie nie wiedzialby gdzie konczy sie i gdzie zaczyna sie jego brzydota. I nie sposób zeby mial wlasciwy dystans do samego siebie. To jest powód, dla którego sadze, ze osobiscie, nie moge juz dluzej brac udzialu w tej gimnastyce. Nie umiem znalezc dystansu.
    INSTRUKTOR KO
    Dlaczego?
    FILOZOF
    Nie moge byc równoczesnie twórca i tworzywem. Mam chyba prawo wyboru.
    INSTRUKTOR KO
    Oczywiscie. Prosze.
    [KLAPS]
    Pan.
    FILOZOF
    Tak.
    INSTRUKTOR KO
    Prosze.
    [KLAPS]
    FILOZOF
    Pan.
    INSTRUKTOR KO
    Nie. Prosze.
    [KLAPS]
    FILOZOF
    Ja.
    INSTRUKTOR KO
    Slucham?
    FILOZOF
    Nie pan, wiec ja.
    INSTRUKTOR KO
    Skad. Prosze.
    [!! KLAPS!!]
    FILOZOF
    Eee..

  3. pak

    Żadyn przyzwoityj mąż niegodzien w nijakij innyj sposób jak długoterminowo akcyje nabywać i cieszyć się z rozwoju naywabej spółki nie inaczyj jakże z rozkwitu własnej żonki. Nadmierna wyprzedaż akcyj, ponad tęże ilość którę ów mąż w posiadanie uprzednio podjął, co zwane też krótszą sprzedażą bywa, niegodne męża prawdziwego.

  4. Byłasiła

    Moim zdaniem należy po prostu rozróżniać handel od inwestycji. Handel czy też trading to coś co jak wiemy polega na tym, żeby tanio kupić i drogo sprzedać. Tutaj liczy się odpowiedni moment czasowy. Na wykresach mamy skalę czasową, która pomaga zobaczyć jak kiedyś tam handlowano. Tutaj rodzą się wszelkie przesłanki dla koncepcji Analizy Technicznej i nie tylko. Ludzie doszukują się formacji itd. Ale przeciez można używać różnych narzędzi dla próby oszacowania właściwych momentów i poziomów cen. Stąd i podejścia od astrologii po ilościowe.
    Jest to oczywiście spekulacja, która dostarcza plynnosci dla calej reszty (a ta reszta to też znaczny ułamek wolumenu – hedge, normalnie transakcje korporacji (vide FX)).

    Inwestycje mamy wtedy gdy jestemy w stanie wplywac na kierunek, w ktorymi idzie firma i siedzimy na akcjach w oczekiwaniu na wzrost wartosci. Przy czym jak widac horyzont czasowy jest zupelnie inny.

    Oczywiscie pewnie wiele ksiazek o tym napisano. Potrzeba jest jedna – odpowiedziec sobie – jak traktuję giełdę? Jak kasyno, czy jak sposób na dorobienie sobie poprzez spekulację opartą na przetestowanej metodzie, a wiec czerpanie korzysci z doswiadczenia , wiedzy o motywach inwestorów i sposobach handlu – tradingu, czy tez mam ogromne kapitaly, wchodze do zarzadu i steruje, wspoluczestniczę w zarządzaniu.

    Sprawa prosta.

  5. Pingback: Blogi bossa.pl » Ryzyko-fobia

  6. leo

    jesli ktos mysli o inwestowaniu pieniedzy w akcje dlugoterminowo,nie sposob jest(i wedlug mnie to powazny blad)przejsc przez faze spekulacji,ktora ja rozumie jako zdobywaniu wiedzy o pozostalych aktywnych uczestnikach handlu na danym papierze.Analizy techniczne i fundamentalne jak najbardziej,ale wiele zalezy w jakiej fazie jest caly rynek,jak dlugo notowany jest papier,no i jaka plynnosc.Zachecam do DT.To nauka strategi,psychologi,swoiste dochodzenie do wiedzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *