Udało mi się namówić na krótki wywiad Krzysztofa Piróga, zwycięzcę tegorocznego rankingu Parkiet Challenge w kategorii kontrakty i zdobywcę 2 miejsca w zeszłorocznej edycji. Chwilę przed galą wręczenia nagród w Zakopanem ograł jeszcze przeciwników w turnieju pokera, zorganizowanego przez jednego ze współsponsorów konferencji WallStreet13.
Krzysztof, nick konkursowy „Dawca Prowizji”, zajął po trzymiesięcznej rywalizacji pierwsze miejsce z wynikiem 119 522 zł czyli z niemal 1100 % zyskiem (wymagana kwota startowa – 10 000 zł). Jego sympatia, nick „Giełdowa Ruletka”, wskoczyła na pudło jako wicemistrzyni w kwotą końcową 106 820. Oboje w nagrodę otrzymali od organizatorów samochody. Zainspirowany wcześniejszym wywiadem próbowałem się dowiedzieć co w jego przypadku zadecydowało o takiej serii sukcesów. Krzysiek zdradził mi kilka z tajemnic swojej turniejowej strategii i obiecał wpaść na forum bloga by odpowiedzieć na ewentualne pytania, które się pojawią ze strony czytelników.
Podziękowania Krzysztof za rozmowę i poświęcony nam czas!
——————————-
Witam i gratuluję wygranych! Chcielibyśmy w tym krótkim wywiadzie poznać twoją anatomię sukcesu. Zacznijmy ‚lajtowo’ – bierzesz udział w turniejach dla kasy, emocji, sławy czy może z jeszcze innych powodów?
Krzysztof Piróg: Wymieniłeś w zasadzie trzy podstawowe powody, w tym roku kasa trochę przeważyła, ponieważ prowizja w konkursie była dla mnie nieco wysoka. Ale struktura nagród wynagradzała to z nawiązką, nie był to już konkurs jednej nagrody jak totolotek. W zeszłym roku pierwsze miejsce dostawało auto o wartości prawie 200 tys. zł., a ja za drugie dostałem motor za około 28 tys. zł. W tym roku były solidne nagrody za trzy pierwsze miejsca. Natomiast emocje i sława są odskocznią od codziennego- co by nie powiedzieć- nudnego inwestowania. Chociaż pod koniec konkursu emocje zaczęły mi przeszkadzać, kiedy wysunąłem się na pierwsze miejsce czułem oddech konkurencji.
A jak sobie radzisz z emocjami, choćby podczas Parkietowych Challengów? Wielu inwestorów przy dużo mniejszych kwotach ma z tym problemy – masz jakiś dobry sposób na zmniejszenie stresu?
Jedyny sposób na zmniejszenie stresu jaki znam to znieczulenie się na kwoty jakimi się obraca, lub zmniejszenie lewarowania. W Parkietowych Challengach bardziej przeszkadza presja wyniku, szczególnie gdy ma się już realną szansę na wysoką pozycję.
Jak duże pozycje w stosunku do kapitału wystawiałeś w czasie Mistrzostw? Matematyka podpowiada, że aby wygrywać trzeba mocno się angażować kapitałowo gdyż spora część zawodników załadowuje się „po korek” – czy to nie jest właśnie głównym źródłem porażek i największych stresów?
Maksymalnie ryzykowałem utratę do ? kapitału w pojedynczej transakcji, co wiązało się z ładowaniem do ? dostępnych środków w depozyt. Najczęściej były to pozycje za połowę dostępnych środków, pod koniec konkursu zszedłem do śladowych ilości i czekałem na ruch konkurencji.
Jak wyglądała twoja turniejowa trafność wygranych transakcji? Czy dużo odbiega od tej poza startowej?
W kluczowym dla konkursu okresie trafiałem 7 na 10, do tego średni zysk był większy od średniej straty. W całym konkursie miałem trafność około 60%, statystyka zaczęła mi się już ?prostować’ w kwietniu, na szczęście stratne transakcje przyszły kiedy bezpiecznie prowadziłem i pozycje były bardzo małe. Na normalnym rachunku od początku 2008 roku (284 otwartych i zamkniętych pozycji) mam trafność na poziomie 57% i średni zysk równy około 1,4 średniej straty.
Pamiętasz jaki najwyższy procentowy zjazd na kapitale zdarzył ci się podczas tych i poprzednich zawodów?
W tym roku było to około 20%, w zeszłym 40%. Oczywiście w obu przypadkach liczyłem się z utratą całości środków. Nie chodziło przecież o zakończenie konkursu na plusie, ale o zajęcie co najmniej trzeciego miejsca. W tym roku moim celem było trzecie lub wyższe miejsce, w zeszłym pierwsze, stąd większe wahanie kapitału w poprzedniej edycji (grałem wtedy pod korek).
Wspominałeś w Parkiecie o 100 punktowej zmienności – czy to jest może twój limit docelowy w każdej transakcji czyli „take profit”?
Nie jest to limit docelowy ani take profit. Codziennie oceniam moją pozycję i mogę podjąć decyzję o jej całkowitym lub częściowym zamknięciu niezależnie od aktualnego zysku/straty. Zauważyłem po prostu, że jeżeli zmienność nie pozwala mi na osiąganie zysków powyżej 5% aktualnej wartości indeksu, to zazwyczaj mój sposób gry traci swoją skuteczność. Być może wynika to z tego, że trendom najczęściej towarzyszy ponadprzeciętna zmienność na poszczególnych sesjach.
Z tego co pamiętam miałeś do czynienia z systemami mechanicznymi. Ile w twoich obecnych decyzjach inwestycyjnych czy też które elementy transakcji opierają się na podejściu stricte mechanicznym a ile w tym wyczucia i intuicji bądź też może świadomych analiz (technicznej czy jakiejkolwiek innej)?
Kiedyś szukałem odpowiedniego dla siebie systemu, jednak stwierdziłem, że każdy system jest zbyt wielkim uogólnieniem w warunkach ciągle zmieniającej się charakterystyki rynku.
Aktualnie stosuje podejście, które można by nazwać analizą wskazań hipotetycznych systemów mechanicznych (głównie podążających za trendem, ale także szukających dywergencji). Ważnym elementem mojej strategii jest także szacowanie stosunku zysku/ryzyka oraz trafności decyzji w danej sytuacji. W ten sposób dobieram wielkość pozycji oraz moment wejścia na rynek, następnie monitoruję pozycję i ewentualnie podejmuję decyzję o wyjściu z rynku lub zmniejszeniu pozycji.
Na ile i w jakich momentach szacujesz element szczęścia w końcowym sukcesie turniejowym? Czy jest on istotnie różny od tego w codziennej grze z rynkiem?
Do zajęcia wysokiego miejsca ewidentnie potrzebne jest szczęście i trafienie w ponadprzeciętny okres i tak dobrych statystyk.
Mówiłeś dla Parkietu, że twoja strategia polegała na wchodzeniu w korekty trendu wzrostowego by jechać na fali jego kontynuacji. Czy tak właśnie czujesz swoje „edge’ czyli przewagę nad rynkiem? Wielu inwestorów indywidualnych szuka raczej oznak odwrócenia trendu.
Dokładnie, według mnie giełdowe szeregi czasowe są obciążone są czymś, co nazywa się trend i moim zdaniem to jedyny uczciwy sposób na pokonanie rynku w długim terminie. Wydaje mi się, że inwestorzy na początku swojej kariery nie potrafią prawidłowo rozpoznawać trendów i kończą z dużymi pojedynczymi stratami. Potem przychodzi okres grania z bliskimi stopami, żeby chronić kapitał. A bliskie poziomy oporu i wsparcia występują zazwyczaj w grze przeciwko trendowi. Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest prawidłowe rozpoznanie trendu i jednocześnie danie rynkowi trochę miejsca (bardziej odległe poziomy obrony) na rozwinięcie się ruchu w ‚naszym’ kierunku.
Czy poza zawodami twoja metoda i wyniki są podobne, jesteś w stanie kontynuować takie zarabianie w długim terminie?
To chyba pytanie retoryczne, oczywiście nie jestem w stanie kontynuować takiego zarabiania w długim terminie. Chyba nikt nie jest. Moje wyniki są podobne w tym sensie, że poza zawodami również jestem na solidnym plusie.
Czy masz takie odczucia , że twoja przewaga na parkiecie wynika może z rzadkiego daru, który posiadają najlepsi w każdej dziedzinie, czyli czegoś w rodzaju wrodzonych umiejętności? Czegoś co trudno się nauczyć i powoduje, że nie każdy ryzykując nadmiernie może wygrać z rynkiem tak regularnie jak ty?
Na razie udaje mi się utrzymywać dosyć bezpieczną przewagę nad rynkiem, tak żeby pokryć prowizje i osiągnąć satysfakcjonujący zysk. Nie zastanawiam się z czego dokładnie to wynika. Jednak nigdy nie wiadomo co czai się za rogiem, być może rynek zmieni się na tyle, że już nie będzie udawało mi się tak łatwo zarabiać. Dlatego nadmierne ryzyko nie jest wskazane nawet wtedy, kiedy posiada się wyraźny ‚edge’, a tym bardziej w przypadku, gdy nasza przewaga nad rynkiem jest niewielka lub nie ma jej wcale. Nie może być tak, że seria kilku pechowych transakcji pozbawi nas połowę lub więcej pieniędzy na inwestowanie. Racjonalne zarządzanie kapitałem to podstawa sukcesu w długim terminie.
Na ile istotne dla ostatecznego efektu wydają Ci się być prowizje od transakcji?
Moim zdaniem prowizje są bardzo niedoceniane przez inwestorów z rynku terminowego, którzy bardziej skupiają się na krótkoterminowych wahaniach kapitału niż na osiągnięciu przyzwoitej długoterminowej stopy zwrotu i uniknięciu bankructwa po drodze. Po kilku transakcjach nie ma znaczenia czy zapłacimy 5 czy 7 punktów prowizji. Ale po tysiącu transakcji ma znaczenie czy zapłacimy 1400 (prowizja 7zł za otwarcie i zamknięcie pozycji) czy 800 punktów (prowizja 4zł), bo takie 600 punktów daje na 10 kontraktach 60 tys a na 100 kontraktach 600 tys różnicy. A to może stanowić czy będziemy na plusie czy na minusie, jeżeli nie mamy jakieś znaczącej przewagi nad rynkiem.
Jesteś dziś na tyle silny emocjonalnie i metodologicznie by efektywnie zarządzać powierzonymi kapitałami? Np. gdyby zwróciła się o to jakaś instytucja?
Emocjonalnie na pewno tak. Metodologię posiadam na razie w kwestii zarządzania kapitałem i strategii na FW20, czyli w grę wchodziłby fundusz na rynek terminowy, ewentualnie jakiś produkt strukturyzowany z inwestowaniem w kontrakty na WIG20 zamiast kupna opcji. Nie zajmuję się na razie rynkiem akcji, ponieważ, moim zdaniem, na zweryfikowanie strategii akcyjnej, która jest siłą rzeczy długoterminowa (prowizje i spready uniemożliwiające branie kilkuprocentowych zysków), potrzebny jest okres kilkunastu – kilkudziesięciu lat.
Wspominałeś też, że na początku przygody z giełdą dałeś się ograć rynkowi do cna. Co zadecydowało, że przełamałeś tę złą tendencję?
Chyba zmiana nastawiania. Wydaje mi się, że większość niedoświadczonych osób zaczynających przygodę z giełdą (szczególnie na rynku terminowym) marzy o szybkim wzbogaceniu się. Wypracowanie wygrywającej strategii to nie wszystko, równie ważne jest zarządzanie kapitałem oraz zrozumienie takich pojęć jak wariancja i ryzyko bankructwa.
Nie pamiętam już ile razy za czasów studenckich w kilka miesięcy robiłem z kilku tysięcy złoty kilkadziesiąt, żeby po kilku nietrafionych transakcjach znowu zaczynać od zera.
Zmiana nastawienia przyszła w momencie, kiedy udało mi się zdobyć nieco większy kapitał poza giełdą i zaczęło mi bardziej zależeć na jego ochronie niż uzyskiwaniu gigantycznych stóp zwrotu. Do tego takie podejście pozwoliło także na zmniejszeniu stresu przy podejmowaniu decyzji, kiedy każda kolejna decyzja nie oznaczała już zysku lub straty 50% kapitału.
A jak to jest z twoją sympatią, która zajęła 2 miejsce – to zasługa twoich zabiegów edukacyjnych czy dostrzegasz w niej samorodny talent? Bardzo podobnie do ciebie inwestuje?
Ciężko powiedzieć, Karolina nie ma jeszcze zbyt wielkiego doświadczenia, giełdą zainteresowała się dzięki mnie. Na początku konkursu zawarła kilka transakcji, których ja nie zrealizowałem, pod koniec lutego miała nawet znacznie lepszy wynik niż mój rachunek. Kiedy kwota była już znacząca i pojawiła się realna szanse na punktowane miejsce podejmowaliśmy już raczej wspólne decyzje.
Być może po napisaniu pracy magisterskiej i zakończeniu studiów, wypracuje swój własny styl gry.
Poznaliśmy cię również jako wytrawnego gamblera – choćby wygrany turniej pokera w Zakopanym. To się przekłada na inwestycje giełdowe lub może odwrotnie – giełda na karty? Znajdujesz silne punkty wspólne dla sukcesu w obu dziedzinach?
Obie dziedziny opierają się na szukaniu przewagi nad przeciwnikiem i podejmowaniu trafnych decyzji. Wspólne jest także to, że w krótkim terminie duży wpływ na wynik ma czynnik losowy, który zanika wraz z rosnącą liczbą rozdań/inwestycji. I niestety zarówno w pokerze jak i na giełdzie zarabia głównie organizator gry (prowizja od zleceń oraz prowizja kasyna od każdej puli), dlatego odsetek graczy będących na plusie w długim terminie jest niestety mały. Ciężko powiedzieć która dziedzina bardziej przekłada na się na drugą i odwrotnie. Sama specyfika gier jest inna. Jednak na pewno jest kilka punktów wspólnych dla sukcesu jak zarządzanie kapitałem, cierpliwość, dyscyplina, umiejętność analitycznego myślenia, znajomość psychologii.
To na koniec jeszcze jakaś rada dla tych, którzy zamierzają wystąpić w kolejnymm Parkiet Challenge za realne pieniądze.
Pogodzić się z ewentualną utratą większości kapitału startowego już na początku zawodów, inwestować agresywnie, jednak nie za każdym razem „pod korek”.
Dzięki i życzę jeszcze wielu sukcesów i wygranych!
132 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Nanosekundy to przesada – ja nawet w najdzikszym skalpingu trzymałem nieraz dłużej 😉 -cale 5minut 😉 to chyba refleks szachisty jak na scalping ? 😉
@ TS
> ?większość musi tracić ?
no a z tych co kupili akcje w 2002 i czekali do 2004 to kto stracił, jaka większość ??
Eee, na co to jest dowód? Skąd wiesz, że większość która kupiła akcje w 2002 sprzedała je w 2004?
To pachnie mi strategią kup i trzymaj – „na pewno” kiedyś zarobisz.
jeśli wybierzesz odpowiednią skalę czasową, to można różne rzeczy „udowodnić”.
Poza tym pisałem o rynku futures 🙂
@ Yayechny
” Na rynku jest więcej niż dwóch inwestorów”
Na rynkut terminowym, o jakim traktuje ten wątek, jest 2, 4 , 6, 8, …., 2n licząc pozycje, a nie fizycznych inwestorów oczywiście, więc istota pozostaje ta sama, a chodzi o istotę, a nie pogaduszki.
Za demagogię się nie obrażam. Dość często jest mi ona przypisywana.
Na blogu ostatni raz kilka miesięcy temu, gdy zaproponowałem, by Ci, którzy wyceniali Lotosa na 0 złotych postawili na to pieniądze. Wtedy Lotos kosztował ok. 8 zł , dziś ponad 20. Ot taka demagogia.
@Jerzy Olszewski
Najpierw przeczytaj ze zrozumieniem wpisy moje i innych, a potem zastanów się co chcesz sam napisać.
Twój text: „Choćbyś nie wiem jak wyszkolił dwóch ludzi, którzy się ze sobą zakładają, to i tak tylko jeden wygra zakład, choćby nawet uszy , a nie tylko straty sobie poucinali.”
I następny: „Na rynku terminowym, o jakim traktuje ten wątek, jest 2, 4 , 6, 8, ?., 2n licząc pozycje, a nie fizycznych inwestorów oczywiście, więc istota pozostaje ta sama, a chodzi o istotę, a nie pogaduszki.”
Co z tego, że jest parzysta liczba otwartych pozycji? Poza tym, nie pisałem o rynku terminowym, tylko generalnie o inwestycjach na rynkach finansowych. Czy dwóch wyszkolonych inwestorów nie może pokonać dwóch innych bez treningu? Czy grupa osób wyszkolonych nie może regularnie mieć zysków kosztem pozostałych? Czy oni muszą inwestować tylko pomiędzy sobą?
„Za demagogię się nie obrażam. Dość często jest mi ona przypisywana.” I co z tego? To ma świadczyć, że idziesz pod prąd, widzisz dalej niż inni? Lepiej będzie jak zastanowisz się, dlaczego tak o Tobie mówią.
Lotos. Pokaż mi wycenę Lotosa na 0 zł. Analityk napisał, że NIE JEST W STANIE OKREŚLIĆ WARTOŚCI akcji, dlatego zostało wpisane 0. A nie, że akcja jest warta 0zł. Jak sam piszesz „Ot taka demagogia”.
@Jacek
Przeoczylem wczesniej Twoj komentarz:( Dzieki za informacje o COM w AFL – wyglada to co prawda na zaawansowane kwestie, ale poczytam, moze cos z tego sie urodzi! Narazie musze w koncu zaczac bawic sie samym jezykiem AFL, co by w ogole wiedziec na czym stoje;)
Pozdrawiam,
Jarek
Poczytaj sobie takze na forex nawigator bodajze temat „nigdy wiecej EA”
@Jarek
Generalnie, jesli ktos nie ma podstaw programowania, to zaczynanie z AFL jest kontrowersyjne 🙂 Ale nie martw sie, bo ja mam „spatrzony” poglad na sprawe. Jesli jednak masz czas, ochote i entuzjazm to proponuje nauke solidnego programowania krok po kroku: programowanie strukturalne, obiektowe, algorytmika (zeby nie wymieniac wiecej….), bez przywiazywania sie zbytnio do konkretnego jezyka (chociaz ciezko mowic o programowaniu stricte obiektowym w C++ na przyklad). Wtedy podejscie do AFL bedzie zupelnie inne — ot kolejny (w przypadku AFL bardzo prosty) jezyk programowania do nauczenia w tydzien.
Traktuj moj komentarz jednak jako skierowany do osoby, ktora na prawde chce mocno uprawiac algorithmic trading jako rasowy programista. Swietny system mechaniczny mozna w koncu rowniez i posiadac na kartce papieru, a programowanie to (tylko) narzedzie w tej zabawie 🙂
@ Yayechny
„NIE JEST W STANIE OKREŚLIĆ WARTOŚCI ”
Ja nie jestem w stanie określić, kto jutro wygra w totolotka. Nie widzę jednak żadnego powodu, by obwieszczać o tym całemu światu.
@Dawca Prowizji
(o ile jeszcze czytasz swoj watek 😉
Co myslisz o tzw. chart patterns?
Czesto sie lapie, ze mozna rysowac na kilka sposobow formacje na tym samym wykresie.
RGR-y, podwoje dna, itp. maja zastosowanie?
Dzieki!
P.S. W sumie chyba jeszcze nie gratulowalem, wiec gratuluje!
Czy Krzysiek Piróg to Dawca Prowizji?
www.sii.org.pl/interwencje/echa,rynku,-,podcast,sii/echa,rynku,nr,22,-,jak,grac,na,futuresach,cz,,2.html#ak2605
Proszę zwrócić uwagę na to, co mówi K. Piróg w 19minucie i 30 sekundzie wywiadu.
„jak ja trzymam pozycję tydzień lub półtorej i w ogóle nie zapłacę prowizji, a gdybym zamykał, bo nie wiadomo co stany zrobią, to bym zapłacił osiem razy prowizję”
Na futures.pl w wątku: „PARKIET CHALLENGE – wyniki prawdziwe?” odbyła się taka wymiana zdań:
„Teraz moj edge chyba troche wzrósł, prowizja spadła na 4zł i jakiś tam zysk czasem uda się wygenerować.”
„SORRY MOŻE UZNACIE ŻE TO GŁUPIE PYTANIE ALE U JAKIEGO BROKERA JEST MOŻLIWA PROWIZJA OD KONTRAKTU 4zł?!?!?!
ALBO ILE TRZEBA NAMŁÓCIĆ MIESIĘCZNIE ŻEBY TAKI BROKER ZSZEDŁ Z PROWIZJĄ DO TAKIEGO POZIOMU?!?!?”
„No własnie, 4 zł na prowizje to chyba po 300 koni dziennie trzepiesz. ;)”
„Trzepię około 2k koni miesięcznie czyli koło 100 dziennie średnio.”
Od tego trzepania, rachunki się mylą. Dobrze że w pobliżu jest Jarek Augustynowicz:)
MOJ adres : LOLA.FUT@WP.PL a zatem do czytaniopisania.
Lola — spamboty się ucieszą, – co to jest czytaniopisanie? 😉 coś jak wszystkomający czasoumilacz, łatwobralny kredyt?
Lucek – who cares? Takie konkursy to glownie promocja, wszystko moze byc.. przedstawione, podstawione 😉
Wiem, że to są „takie konkursy”.
Ale może organizatorzy i specjaliści od PR mogliby lepiej dobierać zwycięzców?:)
Żeby mnie nie łapał ktoś potem za słówka – napisałem, „MoŻE być” a nie, że jest.
Ja tam nikomu nie zaglądam na rachunek. Skoro wygrał, to się cieszy. Dawno powinien go jakiś fund zatrudnić. Choć wiadomo, ludzi z osiągnieciami w Polsce i nie tylko niezbyt się lubi. Zwykła ludzka zawiść. Gdzies na forex.nawigator ktoś z reszta pisał o tym, że najlepszych traderów trudno w instytucjach szukac… siedzą na swoim.
Ależ i ja nie zaglądam w rachunki, broń Boże!
Podejrzewam jedynie, że na futures.pl ktoś się podszył pod nicka zwycięzcy i naopowiadał głupstw o prowizji 4pln/kontrakt
oraz o tych setkach i tysiącach koni:)
Nagranie nie zostało chyba zmanipulowane?
Czy w reklamie „ekologicznego” samochodu na prąd umiescisz informacje o tym, ze jego produkcja spowodowala wieksze obciazenie srodowiska naturalnego niz fakt, ze jezdzisz starym gratem na benzyne? 😉
Czy Coca-cola zaprezentuje recepturę na blogu firmowym? 😉
Ale już dobrze,dobrze!
Żyjemy w świecie niedomówień, przeinaczeń i fałszywej rzeczywistości?
„I nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne”.
OK!
@ex
A nie wpadłeś na to, że gość może nie mieć ochoty pracować dla „jakiegoś fundu”?
Co do samego podcastu to zastanawia mnie obniżenie znaczenia metody przez uczestników. „Parę lat poczytasz książki, zrobisz trochę transakcji,
średnio inteligentny człowiek dojdzie do skutecznej metody”. Strasznie mało jest tych średnio inteligentnych ludzi na świecie.
PS. Dla równowagi powiem, że bardzo mi się podobała opowieść o studencie, który wracał do tych samych poziomów, bo nie zdawał sobie
sprawy z ryzyka jakie podejmuje.
@ex
A nie wpadłeś na to, że gość może nie mieć ochoty pracować dla ?jakiegoś fundu??
a owszem wpadlem, nie o wszysktim na co wpadlem piszę
z reszta jakie to ma znaczenie czy ma ochote czy nie… wazne czy inni maja ochote
@Lucek
2k koni miesiecznie umozliwia prowizje na poziomie 4.5zl w conajmniej trzech biurach maklerskich, ja mam 4zl za taki mniej wiecej obrot.
Mówię o tych 1,5 tygodnia poniewaz uwazam ze taka gra ma najwiekszy potencjal. A moj duzy obrot wynika z tego, ze czasami zagram tez na krotszy okres,
zmienię zdanie co do rynku, poza tym codziennie manipuluję nieznacznie wielkością pozycji w zaleznosci od oceny sytuacji i szacowanego ryzyka na nastepna sesje.
Ni stąd ni zowąd przypomniała mi się stara historyjka o super traderach/ ktora w polskiej wersji będzie brzmiała mniej wiecej tak :
Dziennikarz przeprowadzający wywiad z czempionami tradingu, którzy zajęli czołowe miejsca w konkursie na najlepszy wynik w handlu, pyta na czym uzyskali takie imponujące osiągi. .
Pierwszy mówi, że na ropie z Bliskiego Wschodu, drugi że na węglu z Ukrainy a trzeci że na cynku.
A na pytanie dziennikarza – ?A skąd ten cynk ?? padła odpowiedź ? ?Jak to skąd, od kolegów?.
A morał płynie z tego taki – podobno zwycięzców się nie sądzi.
„A morał płynie z tego taki – podobno zwycięzców się nie sądzi.”
Morał jest taki, że „człowiek pomoże – człowiekowi pomogą”.L
Mówią jeszcze, że jak Kuba Bogu tak pan Buk Kubie.
W dwóch konkursach 1sze i 2gie miejsce ? w przeciągu roku ?
BARDZO DOBRY WYNIK.
Jakbym zarządzał fundem zatrudniłbym takiego człowieka za WIELKĄ kasę.
Pod jednym wszakże warunkiem : że dałby się sprawdzić w ‚żywym’ tradingu z wyłączonym telefonem i innymi kanałami komunikacji.
Jeśliby uzyskał dobre wynki – posada zapewniona.
Pingback: Blogi bossa.pl » Blog Archive » Trading intuicyjny a MARKET FEEL
ale po co ma człowiek iśc do funduszu ?
po pierwsze nie rozwinie skrzydeł
po drugie będzie lżejszy na portfelu bo zostanie na pensji bez mozliwosci obracania własnym portfelem // niby oficjalnie zakazu nie ma ale w funduszach są coraz czesciej szlabany //
no i na koniec przyjmijcie do wiadomosci panowie ze scigajace sie fundusze mają inne miary ryzyka //konkurencja // niz portfel indywidualny wiec efekty nie musiałyby byc az tak spektakularne
Pingback: Blogi bossa.pl » Mam 2 latka…
Pingback: GARY
Pingback: Blogi bossa.pl » Gra o 27 700 złotych
Pingback: Grzegorz Zalewski - Blogbank.pl » Archiwum » Gra o 27 700 złotych
Pingback: Gra o 27 700 złotych | Tajemniczy świat finansów
To ckaeiwe, co piszesz. Wynika z tego, ze mozna sobie spokojnie najechac Niemcy, a potem przystapic z nimi do rozmow i ustalic wywazony kompromis. Nie pisz tego za czesto, bo jeszcze ktos sprobuje te wiedze wykorzystac 🙂