Wall Street znów wygrała
Zanim rynki wpadną w powyborcze drgawki proponuję jeszcze raz spojrzeć na nasze wyliczenia kondycji rynku w czasach kadencji Donalda Trumpa i Joe Bidena.
Zanim rynki wpadną w powyborcze drgawki proponuję jeszcze raz spojrzeć na nasze wyliczenia kondycji rynku w czasach kadencji Donalda Trumpa i Joe Bidena.
Piątkowe dane z rynku pracy postawiły Fed i rynki przed trudnym zadaniem zinterpretowania odczytów w kontekście zaburzeń wywołanych huraganami na Florydzie.
W końcówce października rynki zdają się żyć wyborami prezydenckimi w USA i zbliżającym się listopadowym posiedzeniem FOMC, ale wszyscy wiemy, że dzisiejsze inwestycje naprawdę są już pozycjonowaniem się pod kolejne kwartały. Zrozumiałe jest zatem, że na rynku zaczynają pojawiać się pierwsze prognozy na kolejny rok. Spoglądamy na to, czego profesjonaliści na Wall Street oczekują w przyszłym roku.
W poniedziałek indeksy DAX i S&P500 solidarnie zameldowały się na historycznych maksimach. Indeks niemieckich blue chiów pierwszy raz w historii sięgnął psychologicznego poziomu 19500 pkt., co oznacza, iż znalazł się ledwie 2,5 procent od psychologicznej bariery 20000 pkt. W przypadku szerokiej średniej rynku amerykańskiego ATH zostało wyrysowane ledwie 2,2 procent od psychologicznego poziomu 6000 pkt.
W poniedziałek minie dwa lata od dołka bessy wyznaczonego przez WIG20. W szczycie obecnej hossy indeks znalazł się 94 procent od dołka w rejonie 1337,71 pkt., więc ostatnia korekta nie dziwi, ale ma jednocześnie kontekst, który zaczyna sprzyjać bykom – zredukowanie odchylenia od innych indeksów.
Patrząc na zeszłotygodniową obniżkę ceny kredytu przez Fed o 50 punktów bazowych można uznać temat za skończony. W innym ujęciu obniżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych była krokiem tak nietypowym, iż trudno też nie zadawać pytań o przyczyny działania, które w przeszłości było zarezerwowane dla okresów naprawdę wyjątkowych.
Zakończony właśnie tydzień kolejny raz pokazał, iż inwestorzy potrzebują czasami drugiego spojrzenia na decyzje FOMC, a pierwsze reakcje – które lubimy określać mianami dobrego lub złego przyjęcia decyzji czy danych – bywają zwykle błędne. Ciekawostką jest, iż okres prezesury J. Powella generalnie odchyla się od dobrych reakcji rynków na komunikaty i decyzje FOMC.
Wszystko wskazuje na to, że jutro wieczorem rynki znajdą się w położeniu, którym będzie początek nowego cyklu w polityce monetarnej w USA. Obniżka stóp procentowych przez amerykański bank centralny jawi się jako przesądzona, więc też wyceniona, co musi wywołać pytanie: Co dalej?
Jednym z najważniejszych pytań na rynku stało się ostatnio: Jak w bliskiej przyszłości zachowają się spółki technologiczne? Korekta w tym sektorze pozwoliła na rotację kapitałów w stronę szerokiego rynku, a wątpliwości wobec zasadności zwyżek budowanych między innymi na nadziejach związanych z generatywną SI, pozwoliły na spekulacje o pęknięciu bańki w tym segmencie rynku. W alternatywnym scenariuszu korekta jest już tak dynamiczna, iż musi wzbudzać inne pytanie: Czy to już czas na powrót do mocno skorygowanych spółek sektora technologicznego?
Zakończenie wakacji na Wall Street postawiło S&P500 w ciekawym położeniu. Na progu września indeks rośnie o 3,44 procent w III kwartale bieżącego roku. W efekcie, w jeden najgorszych miesięcy roku dla rynków akcji wchodzi z zapasem, który może przesądzić o wygranej byków o czwartym kwartale w serii. Zasadnym staje się zadawanie pytania, czy jeszcze w tym roku indeks S&P500 uderzy w poziom 6000 punktów?