W październiku szeroki indeks warszawskiego rynku zbliżył się na mniej niż 3% do historycznego szczytu z roku 2007. Mimo to na forach giełdowych, w dyskusjach inwestycyjnych i w komentarzach rynkowych trudno było znaleźć entuzjazm, którego należałoby oczekiwać w okresie gdy rynek przygotowuje się do poprawy historycznych maksimów.
Kilka dni temu opublikowano badanie potwierdzające istnienie efektu małych spółek, czyli uzyskiwania przez spółki o niewielkiej kapitalizacji rynkowej przeciętnie wyższych stóp zwrotu niż spółki o dużej kapitalizacji. Myślę, że inwestorzy mogą wyciągnąć kilka lekcji z przyjrzenia się wspomnianej analizie.
Kilka dni temu zwróciłem uwagę na wielkość i stabilność efektu małych spółek na amerykańskim rynku akcyjnym. Korzystałem z opracowania analityków banku Macquarie, którzy polemizowali z argumentami Kennetha Fishera, znanego doradcy inwestycyjnego, który w opublikowanym w Financial Times artykule skrytykował „mit efektu małych spółek”.
Kenneth Fisher wpływowy komentator rynkowy i doradca inwestycyjny, który przez założoną przez siebie firmę, zarządza ponad 50 mld USD aktywów opublikował w czerwcu w Financial Times artykuł, w którym skrytykował „mit efektu małych spółek”.
Joel Dickson z Vanguard Investment Strategy Group w błyskotliwy sposób pokazał, że historycznie wysokie stopy zwrotu strategii to nie wszystko na co powinni zwrócić uwagę inwestorzy.