Strategia gry pod Fed
Wszystkie rynki cechuje spora zmienność podczas ogłaszania zmian w poziomie stóp procentowych przez amerykański Fed, czy da się na tym zarobić?
Wszystkie rynki cechuje spora zmienność podczas ogłaszania zmian w poziomie stóp procentowych przez amerykański Fed, czy da się na tym zarobić?
Taktyka prezydenta USA nie polega na tym, by cłami ograniczyć import i w ten sposób zmniejszyć deficyt handlowy Ameryki. Jemu chodzi o to, by za pomocą groźby wojny handlowej zmusić szefów zagranicznych banków do poniesienia wartości ich walut w stosunku do dolara. Tak twierdzi profesor ekonomii i były minister finansów Grecji Yanis Varufakis. A ewentualne dalsze osłabienie dolara może zaniepokoić tych z polskich inwestorów, którzy trzymają w portfelu akcje z USA.
Od wielu lat przywołuję co jakiś czas słowa George Kleinmana z Commodity Resource Corp.: „to nie wydarzenia są ważne, tylko reakcja rynku na nie”.
Gdy na początku ubiegłego tygodnia widziałem czołówki polskich mediów dotyczące „przełomowych rozmów” prowadzonych przez USA w sprawie Ukrainy zerkałem na zachowanie rynków europejskich i amerykańskich, które zdawały się absolutnie ignorować znaczenie owych przełomowych rozmów. Zdaje się, że w gruncie rzeczy było to wydarzenie istotne o tyle, że można wypełnić trochę „contentu” (bo nie treści) w serwisach internetowych oraz telewizjach informacyjnych. W gruncie rzeczy nie było tam nic przełomowego, poza żądaniami, oczekiwaniami i kategorycznymi stanowiskiem strony amerykańskiej, oraz ostrożnym zainteresowaniem strony rosyjskiej.
Wszystkim inwestorom, którzy przewidzieli lub przygotowali się na scenariusz, w którym WIG20 notuje w połowie marca stopę zwrotu na poziomie 25,6% od początku roku, należą się szczere gratulacje. Myślę, że nawet dla tych, którzy spodziewali się dobrej postawy WIG20 w 2025 roku, skala i tempo zwyżek mogą być zaskoczeniem.
W ostatniej części tego cyklu mały przykład praktyczny.
W czasie pierwszej kadencji Donald Trump 156 razy tweetował o wzrostach na amerykańskich rynkach akcyjnych i traktował giełdowe indeksy jako barometr jakości swojej prezydentury.
W świecie inwestycyjnym często podkreśla się fakt, że im dłuższy okres obecności na rynku akcji, tym mniejsza szansa, że zakończy się on stratą. W historii S&P 500 nie było 20-letnich i 30-letnich okresów z ujemną skumulowaną stopą zwrotu.
Kilka ostatnich dni na rynkach akcji przyniosło dawkę zmienności, której giełdy dawno nie doświadczyły. Rozejście się ścieżek rynków amerykańskich z europejskimi i chińskich gwiazd SI z gwiazdami SI z USA postawiło pod znakiem zapytania przyszłości hossy na Wall Street. Całość została podlana zapomnianym nieco słowem recesja, więc spójrzmy, co w tym szumie może finalnie pójść dobrze, by spadki okazały się raczej standardową korektą – może nawet płytką bessą – a nie początkiem kryzysu.
Patrząc na to co dzieje się w polityce amerykańskiej, a tym samym na rynkach finansowych, mamy chyba do czynienia z czymś co można by nazwać zarządzaniem przez chaos. Najlepiej podsumowują to różnego rodzaju żarty dotyczące nakładania, zdejmowania, zawieszania ceł na produkty kanadyjskie. Przypomina to nieco nieregularny chód Freemenów, tzw. sandwalk, znany z Duny. Idziemy po pustyni, w sposób chaotyczny i pozornie przypadkowy, żeby nie zwrócić uwagę czerwi pustyni.