Wykres dnia: ryzyko polityczne wraca w wielkim stylu.
Polscy inwestorzy nie mają w czerwcu szczęścia do wyborów. Nie mam na myśli polskich wyborów do Parlamentu Europejskiego lecz wybory w innych państwach, także geograficznie odległych od Polski.
Polscy inwestorzy nie mają w czerwcu szczęścia do wyborów. Nie mam na myśli polskich wyborów do Parlamentu Europejskiego lecz wybory w innych państwach, także geograficznie odległych od Polski.
Co roku mamy taki dzień, gdy kurs indeksu sięga najwyższego poziomu zamknięcia, wszystkie inne kursy w pozostałe dni tego roku są już niższe. Te szczyty teoretycznie pojawiają się zawsze losowo, a mimo to układają się w pewien wzór.
Sporo osób w mediach społecznościowych zwróciło uwagę na przemówienie Rogera Federera na zakończenie roku akademickiego w Dartmouth College. A konkretnie na fragment, w którym Federer zestawia odsetek wygranych przez siebie meczów i odsetek wygranych przez siebie punktów i konstruuje z tego zestawienia uniwersalną życiową radę.
Zakładam, że niemal wszyscy czytelnicy znają dowcip o wybitnym kandydacie na dyrektora finansowego, który poproszony na rozmowie kwalifikacyjnej o podanie wyniku księgowych obliczeń powiedział: A jaki ma być?
Przeglądając książki Thomasa Bulkowskiego podczas tworzenia poprzednich wpisów blogowych trafiłem na temat tzw. 10-baggers (lub tenbaggers), czyli spółek, których kursy urosły 10-krotnie.
Podczas ostatniego weekendu na zaproszenie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji Wall Street i w rozmowie z Michałem Masłowskim pod tytułem „Czy można się nauczyć tracić pieniądze?”. Tytuł może wydawać się przewrotny osobom nie związanym z inwestycjami, jednak dla każdego, kto podejmuje się uczestniczyć w tej ryzykownej grze oczywiste jest, że jest w nią wpisana możliwość straty.
Jak jednak poradzić sobie z tym, że strata boli, że doprowadza do frustracji? Jak poradzić sobie z seriami strat, z wątpliwościami dotyczącymi strategii, naszych umiejętności? W jaki sposób ominąć te wszystkie udręki psychiczne, które związane są z tym, że podczas inwestowania będziemy mieli słabsze dni, tygodnie, miesiące?
Przez ostatni miesiąc okołogiełdowy internet znów żył szumem wokół spółek meme’owych. Skok ceny akcji GameStop z połowy maja skończył się właśnie piątkowym spadkiem o blisko 40 procent, co zapewne jest początkiem dalszej przeceny. Zagadką jest, jak po tym wszystkim, co wiemy już o mechanizmach stojących za modą internetową na walkę z Wall Street, można fascynować się szumem w tym segmencie rynku.
Po dyskusji, jaką odbyłem z jednym z czytelników w odniesieniu do pierwszej części tego tematu, dochodzę do wniosku, że wymaga ona kilka uzupełnień.
W marcu polscy inwestorzy po raz pierwszy zetknęli się z aktywistycznymi inwestorami sprzedającymi krótko, czyli grającymi na spadek kursu. Stało się to za sprawą Hindenburg Research i jego (nietrafionych) tez dotyczących zaangażowania LPP na rynku rosyjskim.
Wiele uwagi poświęciłem koncentracji na amerykańskim rynku akcyjnym. Być może zbyt wiele jeśli weźmiemy pod uwagę lokalne skrzywienie polskich inwestorów, które sprawia, że dużo bardziej interesują ich problemy polskiego rynku akcyjnego.