Czy warto prywatyzować GPW, a jeśli tak – to na jakich zasadach? Po wprowadzeniu w temat ?moimi oczami” – jako wieloletniego dinozaura polskiego rynku kapitałowego, oddaję głos czytelnikom – aby mogli wypowiedzieć się ?w sprawie”, póki jeszcze mogą …. 🙂
W kilku ostatnich wpisach na blogach i pod nimi pojawiała się dyskusja związana z tym tematem, więc na pewno znajdzie się szereg ciekawych argumentów za i przeciw. Dowiedzieliśmy się niedawno, iż z wyścigu o warszawską giełdę wycofała się giełda londyńska, a termin składania wiążących ofert dla pozostałych ?wybrańców” został, na ich prośbę – wydłużony do końca października (pierwotny termin upływał 14-go). Jednocześnie, brak gwarancji dla rozwijania GPW jako ?serca regionu” może być powodem odrzucenia potencjalnych ofert przez MSP. Czas najwyższy – po raz kolejny, być może ostatni – zastanowić się, czy warto prywatyzować GPW – poprzez ?oddanie” jej inwestorowi branżowemu. No polu boju pozostały – Deutsche Boerse, NASDAQ OMX oraz New York Stock Exchange Euronext (NYSE Euronext).
Ja, Jacek….
Nie mylić z filmowym ?jajacek” 🙂 Prasa i inne media sporo miejsca poświęcają bliskiemu zakończeniu prywatyzacji GPW. Jako gorący zwolennik prywatyzacji co do zasady – jako formy aktywizacji przedsiębiorczości i pobudzania efektywności zarządzania majątkiem, jestem przeciwny prywatyzacji GPW w obecnie forsowanej formie. Jak wszyscy zauważyli. często pojawiają się informacje, że podobno ?anonimowi” przedstawiciele środowiska rynku kapitałowego negatywnie oceniają pomysł prywatyzacji GPW. Ja nie mam takich ?anonimowych” obiekcji i całkowicie otwarcie mogę powiedzieć – ja, Jacek Tyszko, jako uczestnik rynku kapitałowego sprzeciwiam się prywatyzacji GPW, poprzez wprowadzenie do niej inwestora branżowego (proszę nie utożsamiać tego z ewentualnym stanowiskiem DM BOŚ S.A., którego jestem pracownikiem). Co proponuję zamiast? Wprowadźmy do akcjonariatu GPW tych, którzy rzeczywiście mogą się przysłużyć wzrostowi znaczenia GPW. Krajowe instytucje – jak sądzę, zbudowałyby poprzez to wieź i poczucie realnego wpływu na losy GPW i zapewne, wręcz, nakażą jej integrację innymi rynkami we własnym interesie – ale, co ważne – na zasadzie partnerstwa, a nie – wasalizacji, jaką zafunduje inwestor branżowy.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi- to pewnie ? o kasę”
Jeśli przesłanką prywatyzacji jest chęć uzyskania przez SP dochodu ze sprzedaży akcji i dobranie się do akumulowanego przez GPW zysku, w postaci dywidendy – można to zrobić w inny sposób. Najważniejsze jest zapewne zmiana statusu GPW z ?non-profit” na – ?profit”. GPW mogłaby stać się, wówczas, dla państwowej kiesy źródłem pokaźnych, regularnych dywidend. Aby i uczestnicy rynku na tym zyskali, a na pewno nie dali się zaskoczyć nadmiernym zapędom GPW do generowania zysku (np. podnoszenia opłat transakcyjnych) – uczyńmy członków giełdy akcjonariuszami GPW w większym stopniu niż dotychczas. Dodatkowo, akcje mogłyby objąć krajowe instytucje finansowe (TFI i OFE w szczególności). To jedna ?noga”. Drugą mogliby stanowić inwestorzy indywidualni, poprzez sprzedaż części akcji w ofercie publicznej – na pewno ?mali” kupowaliby akcje GPW ?w ciemno”. Wróćmy, zatem, koncepcji masowej prywatyzacji – inwestorzy indywidualni zapewne liczniej wróciliby na rynek kapitałowy, gdyby tylko usłyszeli, iż mogą nabyć akcje giełdy. Lepszej okazji już do tego nie będzie. ?Trzecia – okrojona noga” pozostałaby w posiadaniu państwa.
Po co ten branżowy?
GPW to nie huta, ani zakład energetyczny. Nie widzę ani potrzeby ani korzyści z wprowadzenia do akcjonariatu GPW inwestora branżowego,. Zbyt długo pracuję na rynku kapitałowym aby uwierzyć w, iż da nam to dostęp do know -how czy większe możliwości zaistnienia na innych rynkach. Naszej GPW bliżej jest innym firmom sektora finansowego, a te wcale nie są gorsze od zagranicznej konkurencji. Może kiedyś – dawno temu – takie efekty ?korzystnego know-how” by nastąpiły, ale na pewno nie w dzisiejszych czasach ! GPW już zbudowała sobie znaczącą pozycję, a kolejne prywatyzacje (wzrost kapitalizacji) i ewentualny wzrost znaczenia gospodarczego Polski – tylko to umocnią. Nie musimy się do nikogo dobijać, to inni będą dobijać się do nas, jeśli nie popełnimy jakichś katastrofalnych błędów w polityce gospodarczej. Bierzmy przykład z Indii i Brazylii – ci potrafią zadbać o swoje interesy. O prywatyzację GPW zabiegają dziś najbardziej ci, którym na tym najbardziej zależy i ci ,którzy mogą na tym najbardziej skorzystać – duże spółki prowadzące giełdy i lobujące ( bo to też ich praca) mniej lub bardziej bezpośrednio agencje konsultingowe i kancelarie prawne.
Punkt widzenia i punkt siedzenia
Jest mi w tym wszystkim nieco przykro, że znane osoby z rynku kapitałowego, które piastowały swojego czasu odpowiedzialne stanowiska i miały realną szansę wpływać na prywatyzację GPW – nie zrobiły tego, gdy była taka rzeczywista potrzeba. Po przejściu ?na prywatne tory”, ich opinie nie są już tak całkowicie bezstronne, bo pracują na rzecz tych, którzy przy prywatyzacji GPW chcieliby zapewne zarobić duże pieniądze. Może to odosobnione i błędne ?wrażenie”, ale potrafię go jakoś od siebie odpędzić. No cóż, jak stare przysłowie pszczół mówi – ?można żyć bez pieniędzy, ale z pieniędzmi żyje się łatwiej i lepiej” 🙂
Mój wywód nie jest na miarę pracy doktorskiej, ale rzeczy proste najlepiej jest chyba opisywać krótko i ?na temat”, bez zbędnego patosu. Jeśli ktoś z MSP tu zajrzy – serdecznie pozdrawiam i również zapraszam do dyskusji, albo chociaż prześledzenia różnych opini. Karty nie zostały jeszcze rozdane… a jeśli nawet, to można wciąż zmienić zasady gry !
23 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Choć moze na to nie wyglada (po poprzednim wpisie). Zgadzam sie z Jackiem 🙂
Po pierwsze prywatyzacja co do zasady. Albo jeszcze bardziej zmniejszanie udzialu Skarbu Panstwa, po drugie czemu organizm, ktory rozwinął sie i zarabia dzieki istnieniu – inwestorów, biur maklerskich, bankow, tfi itp, nie moglby byc oddany w ich ręce. Kiedys padały argumenty, ze BM-ow nie stac by bylo na to by miec znaczacy udzial.
No kasa jest argumentem, bo w koncu trzeba wziac jej jak najwiecej z prywatyzacji, ale swoja droga to jedna cos jest nie tak, ze ci ktorzy ten rynek rozwineli nie urosli tak bardzo jak jego centralny element.
@jacek
Nie pamiętam dokładnie, ale z Polski chyba jedna instytucja wyraziła chęć zakupu akcji. Może problem jest też po tej stronie.
A przy okazji, GPW nie powinna interesować się przejęciami mniejszych giełd. Lepiej wykosić konkurencję narzucając zabójczy dla innych poziom rozwoju. I tu ciągle świeci wielka, czerwona lampa – krótka sprzedaż.
Bardzo dobry argument – wykosic konkurencje poziomem rozwoju – na tle regionu wygladamy przeciez bardzo dobrze, nie musimy sie od razu silowac z LSE :-), przejmowac „w okolicy” tez juz nie ma kogo….
Fakt, krotka sprzedaz moglaby w koncu ruszyc – za duzo lat tylko sie o tym mowi… i nic (ustawodawca chyba nie chce, albo nie umie sie tym zajac chyba – wazniejsze sa komisje sledcze….
Nie rozumiem tylko dlaczego odstapiono od ofery publicznej – np. 15% akcji, jak przy PGE byloby „dobrym poczatkiem”, dajmy gielde indywidualnym choc w kawalku, jesli nasze instytucje typu – domy maklerskie maja teraz wieksze priorytety, mozna dla nich „zarezerwowac pule”, ale sa tez tacy ktorzy nie narzekaja na brak gotowki – „na poczatek” mozna sprzedac maly pakiet do OFE i TFI
Tak swoją droga przez lata słyszałem argument, ze akcje GPW są tak drogie, ze wlasnie nasze krajowe instytucje nie beda w stanie sobie na nie pozwolic.
I cos mi nie pasuje
Wedlug wycen MSP na koniec 2007 roku – GPW byla warta min. 1,8 mld PLN
Założmy nawet, ze niech bedzie to 2,5 mld. No to jest połowe PGE. Wiec bez przesady. Zeby bylo smieszniej 1 akcja przy takich założeniach kosztowałaby jakies 60 PLN
Był kiedyś taki mądry pomysł dotyczący prywatyzacji (nawet realizowany z sukcesem). Nazywał się aukcja/licytacja publiczna. Nie ma tam możliwości faworyzowania kogokolwiek.
Panie Jacku
Troszeczkę w swojej wypowiedzi przypomina Pan „dawkinsowskiego” ateistę, który mówi: „jestem ateistą, ale…”. Pomijając aspekt metafizyczny, to – moim zdaniem – bez sensu jest próba kreowania akcjonariatu spółki WGPW SA poprzez odwoływanie się do argumentów/postulatów emocjonalnych („więź i poczucie realnego wpływu na losy GPW”).
Napisał Pan o polityce MSP: „Jednocześnie, brak gwarancji dla rozwijania GPW jako ?serca regionu? może być powodem odrzucenia potencjalnych ofert przez MSP.”
Otóż należy powiedzieć inaczej i przewrotnie – ten inwestor, który będzie dawał takie „gwarancje” powinien być jako pierwszy ODRZUCONY w procesie prywatyzacji (jeżeli ma mieć on taką postać, jak obecnie). NIE MA takich gwarancji i być nie może. Tak, jak nikt nie może zagwarantować, że biznes się uda. Wypowiadanie więc takich banialuków powinno być dyskwalifikujące. Co innego np. umowa dot. konkretnych inwestycji w infraktrukturę giełdy, kapitał itd…..
Podsumowując. Najlepiej byłoby wystawić akcje GPW na aukcję. Jeżeli jednak nie ma takiej możliwości – należy ją jak najszybciej sprywatyzować poprzez „branżowca”. To zawsze lepsze niż tykająca bomba polityczna wokół rynku. Nie wspominając o odjeżdżającym z Wiednia pociągu, którego trasa nie biegnie przez Warszawę….
Akurat to GPW jest w fazie wzrostu, a nie Wiedeń. Jeżeli zadebiutują spółki takie jak Polkomtel, PZU, energetyka, to z czasem cała grupa wiedeńska zostanie prześcignięta. Obroty dodatkowo zwiększą się po wprowadzeniu krótkiej sprzedaży. Wystarczy tylko wykonać tych kilka prostych ruchów.
Niezbędny jest stanowczy zamiar zainwestowania w GPW i rozwijania tego rynku ze strony naszych instytucji finansowych. To i tak nie uchroni przed przejęciem w przyszłości, ale przynajmniej będziemy szczebel wyżej w rozwoju.
Co do „fazy wzrostu” to ja bym tak uśmiechnięty jak Prezes Sobolewski nie był. Perspektywy Wiednia są bardzo dobre, a ruchy już wykonane – trafne.
NIE ZNACZY to, że GPW jest „gorsza” lub ma mniejszy potencjał. Ale bez prywatyzacji (a więc docelowo: wiarygodności rynkowej) nie będzie lepiej. Poza tym – w ogóle wtórne jest pytanie o „zamiary i strategie”. One rodzą się dynamicznie w głowach właścicieli przedsiębiorstwa. Nie rodzą się za to nigdy w głowach urzędników – a póki co, to oni rządzą w GPW. Zaryzykuję tezę, że jedynym powodem nie rozdrapywania GPW (choć zakusy już są!) jest b. niski poziom intelektualny parlamentu/rządzących. Ale i to się może zmienić. Lepiej tę zabawkę wyjąć z rączek kolejnym ministrom.
Thome, roznimy sie w samej kwestii wiekszosciowego udzialowca, wiec tzw „gwarancje dla MSP” moga dla mnie nie istniec, o ole nie oddamy GPW innej spolce prowadzacej gielde – bo to jest dla mnie kluczowe.
Poza tym nie ma nic zlego i naiwnego w budowaniu wiezi: instytucje fiansowe – GPW, bo to by bylo z korzyscia dla jednych i drugich.
Kiedys na zachodzie forsowano tzw. ESOP wspomagany badz niewspomagany, aby pracownicy mogli przejmowac spolki, czemu nie zrobic tego samego z GPW i jej czlonkami?
errata: „kolejnych ministrów”;)
1. Nie ma żadnej gwarancji, że GPW nie trafi w końcu w ręce branżowca (żadne zaklęcia tu nie pomogą, a administracyjne sterowanie spowoduje selekcję negatywną wśród inwestorów). Akcje są przedmiotem ciągłego obrotu i tyle (czy publicznego czy niepublicznego). Zróbmy więc coś sensownego i w pełni transparentnego – licytujmy te akcje. Zero przekrętu, czysta sytuacja, najlepsza cena.
2. Więź „instytucje – giełda” NIE ZALEŻy od faworyzowania kogokolwiek przy prywatyzacji. Takie relacje rodzą się na zdrowym rynku samoczynnie, poprzez zwykły biznes. Czy połączenie PKO BP i PZU SA spowodowałoby powstanie „więzi przyjacielskich” pomiędzy tymi instytucjami czy może więzi politycznych pomiędzy kolejnymi rządami i prezesami? Chodzi mi w tym wypadku o kolejny wiekopomny pomysł urzędników ministerstwa.
3. ESOP. Tak, kiedyś na Zachodzie forsowano tę metodę. Tworzono kolejne ulgi podatkowe, kredytowe. Całe programy, podprogramy. Zachód jakiś czas żył tym mitem. Czy musimy powielać wszystkie niedorzeczności „trzeciej drogi” urzędników z tzw. Zachodu?
Czy stać nas na realizację kolejnego mitu (dla pracowników) i jednocześnie przekrętu (dla macherów w spółkach ESOP-Trust)???
A może po prostu sprzedać tym, którzy dają najwięcej?
P.S. Co do ESOP – oczywiście rozumiem, że chodzi o analogiczne rozwiązanie w stosunku do członków giełdy. Ale idei to nie zmienia. Tworzenie kolejnych uprzwilejowanych podatkowo „wehikułów”, które wkrótce zaczną żyć własnym życiem i (co zrozumiałe!) nigdy nie zrealizują swoich celów. Bez sensu.
Jak stwierdzilem gdzies w tresci bloga – GPW to nie huta i nie zaklad energetyczny, ma inne miejsce w gospodarce – inne znaczenie, inne zadania i zatem – inne sposoby ich realizacji – i tego bede sie trzymal 🙂
@jtyszko
Idąc tym tropem myślenia (o specyfice usług) dojdziemy do wniosku, że: kiosk z prasą to nie warzywniak, zakład samochodowy to nie zakład fryzjerski a z kolei taksówka to nie produkcja podkładek sprężynowych.;);)
Nie kwestionujemy tutaj przecież gigantycznej wagi tej prywatyzacji z punktu widzenia rynku kapitałowego i jego kształtu. Dyskutujemy o metodach, tempie czy kierunku oraz sensowności i skutkach poszczególnych trybów. Podtrzymuję więc swoje zdanie 🙂
Oczywiscie, dlatego ja jestem zwolennikiem tezy, ze nie wszystko trzeba prywatyzowac na tych samych zasadach, i generalnie – ze nie wszystko trzeba prywatyzowac…
….a pamietasz ten cytat „panie, to nie jest salon damsko-meski, to jest kiosk ruchu, ja tu mieso mam…” 🙂
moze wiec jednak kiosk z prasa to nie warzywniak, ale czasem – sklep miesny 🙂
@jtyszko
„(…)i generalnie – ze nie wszystko trzeba prywatyzowac?”
Jak rozumiem, jest Pan jednak zwolennikiem prywatyzacji GPW? Ostrzegam przed myleniem chwilowej przychylności ministra X z rzeczywistą wizją rozwoju spółki.
Słowo „prywatyzować” jest pojemne. Czy chodzi o sprzedaż dawnego państwowego majątku czy decyzje właścicielskie co do określonych dziedzin aktywności państwa? Druga z dyskusji byłaby obszerna, a pierwsza jest dość banalna.
Występuje w tym (Pańskim) myśleniu – proszę mi wybaczyć – pewien „utylitarny błąd”. Otóż NIE POWINNIEN być powodem prywatyzacji jakiś pseudo-dogmat o „zwiększaniu efektywności”. To jest odprysk takiej decyzji (a przecież sprywatyzowane przedsiębiorstwo może upaść, prawda? Panstwowe często nie może, bo ma przymusową pomoc od podatnika – więc niektórzy stwierdzą, że „państwowe jest lepsze”). Istotą rozważań powinna być problematyka – czy i po co państwo ma występować w obrocie gospodarczym. Oraz jakie są tego skutki dla ogółu podatników? Gdzie są punkty ryzyka? Kto za nie płaci i – cytując Bastiata – „czego nie widać”?
Jestem za – ale bez inwestora branzowego
„Jestem za – ale bez inwestora branzowego”
Rozumem, że chodzi tu o duży podmiot, prawdopodobne obcy – np jakąś OMX czy NYSE czy też GS, który potencjalne może zdominować zarówno Giełdę jaki giełdę, zabierając chleb krajowym branżowcom, a szczególnie DM-om.
Czy też pojęcie inwestor branżowy obejmuje również krajowe domy maklerskie, TFI i różnych im podobnych.
Chyba jednak idzie nie tyle o Giełdę ile o kasę, i to własną, bo wszakże najlepiej pilnować własnego interesu, niezależnie od jego wielkości. Po coś mi tu zalatuje nie tyle prywatyzacją ile prywatą.
Nasi krajowcy-branżowcy otwartym tekstem mówią, że preferują rozwiązanie, przy którym za akcje Giełdy zapłacą mniej niż inwestor branżowy, bo taki przywilej się im niemal należy za dotychczasowe zasługi i wysiłek. Poniżej odpowiedni cytat dla ilustracji.
„? Trzeba uniknąć sytuacji, w której lokalni brokerzy będą dyskryminowani, a uwaga właściciela skupi się na graczach globalnych ? dodaje członek zarządu jednego z największych krajowych brokerów.
W rozmowach z brokerami przewija się też inny wątek. Za akcje GPW chcą zapłacić mniej niż inwestor branżowy. Jako jeden z argumentów wskazują rolę, jaką odegrały w rozwoju rynku i zyskach, które GPW generuje m.in. z pobieranych od nich opłat. Resort nie podaje jednak, czy mogą liczyć na preferencyjną cenę. Nie ujawnia też, na ile wycenia GPW i ile chce uzyskać z jej sprzedaży, a inwestorzy branżowi propozycje cenowe przedstawią w ofertach ostatecznych.”
Cytat z artykułu „Brokerzy: chcemy kupić akcje giełdy, ale taniej niż inwestor strategiczny” z Gazety Prawnej z 2009-06-25
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly331709,brokerzy_chcemy_kupic_akcje_gieldy_ale_taniej_niz_inwestor_strategiczny.html
A może WGPW, wzmocniona odpowiednią prywatyzacją, powinna raczej wchodzić w partnerskie sojusze strategiczne z innymi Giełdami, na zasadzie wymiany akcji, i w ten sposób budować swoją pozycję, zachowując przy tym pewną niezależność.
Wtedy okaże się czy inwestorzy branżowi i inne Giełdy mieli niecne zamiary i chcieli przejąć kontrolę nad naszym rynkiem czy też miały ambicje tylko go wyprostować i udoskonalić.
Może jednak warto występować w globalnej sieci jako samodzielny pełnoprawny podmiot – i to równy między równymi ?
Nikt nie pokusił się o pytanie zasadnicze. A czemu tak naprawdę (a może komu) ma służyć sprzedanie WGPW? Uważam to za działanie mało że nieopłacalne to wręcz szkodliwe. To może sprzedamy od razu NIK, KNF czy ZUS? Gdzie tu jest interes Państwa? Czy będąc hipotetycznym władcą królestwa oddalibyście obcemu monarsze kontrolę nad instytucją przez którą przewala się taki majątek? Bo ja nigdy w życiu.
@gość codzienny
Interesujące, znamienne i zatrważające jednocześnie rozumowanie.
„A czemu tak naprawdę (a może komu) ma służyć sprzedanie WGPW?”
Po pierwsze samej spółce – wyjęcie jej spod działania kolesi, TKM oraz rabunku ze strony biurokracji państwowej – często z ryzykiem dla podatnika.
Po drugie – podatnikom, czyli ogółowi (społeczeństwu, narodowi etc), który NIE BĘDZIE PŁACIŁ za ewentualną niekompetencję władz spółki, czyli nie będzie ponosił konsekwencji jej działań wbrew swojej woli i interesowi.
„To może sprzedamy od razu NIK, KNF czy ZUS?”
Pomieszanie z poplątaniem. ZUS najlepiej do likwidacji (a co najmniej wielkiej reformy). NIK i KNF to agendy państwa powołane do innych celów, a nie podmioty komercyjne.
„Czy będąc hipotetycznym władcą królestwa oddalibyście obcemu monarsze kontrolę nad instytucją przez którą przewala się taki majątek? Bo ja nigdy w życiu.”
To jest właśnie ten typ myślenia, dzięki któremu wielu podatników oddycha z ulgą wiedząc, że nie jest Pan „władcą królestwa”. Nawet „hipotetycznego”. I jednocześnie to czysta definicja „politycznego kapitalizmu”.
@ Thome
„Po drugie – podatnikom, czyli ogółowi (społeczeństwu, narodowi etc), który NIE BĘDZIE PŁACIŁ za ewentualną niekompetencję władz spółki, czyli nie będzie ponosił konsekwencji jej działań wbrew swojej woli i interesowi. ”
??? Na czym niby opierasz to twierdzenie?
Jak wydarzy się katastrofa fabryki grzebieni na skutek niefrasobliwości lub nieudolności jej własciciela, to nikt tego nawet nie zauważy, bo jest innych 100 podobnych wytwórni.
Jak by , nie daj Boże , zdarzyło się to z GPW po prywatyzacji, to albo byłaby katastrofa całej gospodarki, albo te niedobre Państwo zapłaciłoby za to rachunek używając pieniędzy podatnika. Tak samo jak obecnie dzieje się na całym świecie z bankami i całym systemem finansowym.
„(…) to albo byłaby katastrofa całej gospodarki, albo te niedobre Państwo zapłaciłoby za to rachunek używając pieniędzy podatnika. Tak samo jak obecnie dzieje się na całym świecie z bankami i całym systemem finansowym.”
Nie byłaby to katastrofa całej gospodarki. Byłaby to katastrofa GPW. Która pewnie dość szybko zostałaby zastąpiona przez inny podmiot/podmioty. Nie mówiąc o tym, że GPW podlega procedurom ostrożnościowym, które jednak jakieś wyprzedzenie dają.
Wszyscy wiedzą („wszyscy bredzą”;), że to co wyprawiało się np. w USA było błędem i tak naprawdę przedłużyło tzw. kryzys.
Sam fakt/możliwość podjęcia przez państwo (dlaczego niedobre? nie jestem wrogiem państwa, a jedynie niektórych jego działań) takich akcji nie oznacza, że nie należy prywatyzować GPW. Przeciwnie – po prywatyzacji – w sytuacji kryzysowej – od razu można pokazać kto i kogo dotuje za czyje pieniądze.
Nawet będąc przeciwnikiem prywatyzacji GPW należy zdawać sobie sprawę, że KAŻDA spółka z udziałem SP jest tak naprawdę potencjalnym zagrożeniem dla dobra wspólnego. Bo ma charakter przedsięwzięcia biznesowego (a więc ryzykownego), które pod przymusem ubezpiecza obywatel (a często utrzymuje pomimo niekompetencji). Tutaj jest to zasadą. W przypadku spółki prywatnej jest to naganną praktyką.
Zwroce tylko uwage, ze dopoki prywatyzacja GPW nie byla tak blisko, padal standardowy argument, ze SP jest najgorszym mozliwym akcjonariuszem i w zwiazku z tym nalezy gielde sprywatyzowac. Jak prywatyzacja sie dokonuje to jednak SP jest bardzo dobry „pozbywamy sie sreber narodowych” „latwych dywidend” itp
Moim zdaniem, firmom notowanym na giełdzie oraz inwestorom, zarówno instytucjonalnym jak też indywidualnym, w zasadzie obojetne jest kto jest jej właścicielem i czy jest całkowicie czy częściowo prywatna,
Ich interesuje przede wszystkim by rynek był przejrzysty, sprawnie działał, miał odpowiednią płynność, nie zdrzały się cud-fixingi i grubaśne rolki. A jesli się już zdarzą to żeby władze giełdy szybko i skutecznie reagowaly na wszelkie błędy i wypaczenia.
Dla maklerów i animatorów możę byc to istotne reszcie to raczej zwisa i powiewa.
No i „Afera Warsetowa” zeszła na drugi plan… 🙂
Jako pracownik domu maklerskiego porusze inny aspekt (i wcale nie uprawiam tu prywaty) – czy inwestor niezwiązany z naszym rynkiem nie chciałby „skubać” z uczestnikow dodatkowych opłat a przez to narzucać wyższych opłat na odbiorcow koncowych produktu – czyli inwestorow? Takie ryzyko też istnieje, gdy jednym z jej głównych celów stanie sie osiaganie zysku…. i wyplacanie dywidendy, w dodatku transfeowanej za granicę….