Na którym etapie bańki giełdowej jesteśmy?
Oficjele, szczególnie z FED, plus kilku top analityków zaprzeczają zgodnym chórem, że mamy do czynienia ze spekulacyjną bańką na akcjach. I to pomimo tego, że objawił nam się miks klasycznych składników, z których się zwykle takowa składa: wzrosty indeksów coraz bardziej przypominające hiperbolę, rekordy wpływów kasy z „ulicy” do funduszy, zalew czy wręcz totalna powódź taniego pieniądza, brak strachu na rynku. Ponoć jednak wskaźnik cena/zysk ma jeszcze sporo miejsca na wzrost a i gospodarka dopiero zaczyna się rozkręcać.
Ponieważ słowo „bańka” fruwać zaczyna coraz częściej w mediach i internecie, zapuściłem silniki „Google trends” do zbadania popularności tego złowieszczo brzmiącego słowa. Jednakże czyste, z angielska pisane ‚bubble’ ogarnia zbyt wiele tematów, wrzucam więc poniżej wykresy, jakie pojawiły się po wpisaniu słów „market bubble” i „stock bubble”:
Przy pierwszym wyrażeniu było możliwe dodanie prognozy i dlatego wykres jest nieco dłuższy – to owa przerywana krzywa poza czerwoną granicą na prawo.
Przeszukiwanie częstotliwości pojawiania się „bańki” za pomocą towarzyszącego jej słowa „rynek” (market bubble) obejmuje zbyt szerokie spektrum tematów i jak widać na wykresie u góry nie odbiega ona od średniej z ostatnich lat. Zawężenie tylko do rynku akcji na wykresie u dołu pokazuje rosnącą dość szybko aktywność w ostatnich tygodniach. Jest jeszcze nieco miejsca do poziomów, jakie notowaliśmy tuż przed ostatnim kryzysem na rynku nieruchomości, ale prawdopodobnie z biegiem czasu wyrażenie „bańka na rynku akcji” będzie pojawiać się coraz częściej.
Z pewnością rynkowi potrzeba zdrowej korekty, która nieco wychłodzi rozpalone oczekiwania kupujących. To nie musi być jeszcze panika i potężne otrzęsiny, po prostu dla regularnej higieny wszystkich zainteresowanych akcjami przyda się nieco odpoczynku. A jeśli rzeczywiście jesteśmy w przedsionku kolejnego trzęsienia ziemi na parkietach to nie można zapytać się o motyw, który jest potrzebny jak w każdym dobrym thrillerze.
Nadal największe strachy generuje oczekiwanie na zakończenie QE w USA, a widziałem gdzieś w sieci sondę, w której ok. 40% badanych wykazuje takie obawy. To jednak za mało na poważne ruchy tektoniczne, tym bardziej, ze naprawdę zdrowa gospodarka rozwijać się powinna bez drukowanych pieniędzy. A jeśli gospodarka światowa nie jest zdrowa to taki akurat powód przekonuje do urealnienia kursów akcji jak najbardziej. Często jednak krach jest wynikiem czegoś czego rynek nie oczekuje (na tym polega „czarny łabędź”) lub niedoszacowuje. Być może więc tli się gdzieś jakaś iskra obok cysterny prochu, której jeszcze nie zauważamy. A pamiętam dobrze, że gdy zaczynał się ostatni kryzys w 2008 roku, zarządzający naszymi funduszami otwartym tekstem mówili o chwilowej korekcie. Nie ulega wątpliwości, że nie zdawali sobie sprawy ze skali i powagi problemu. Co może być zapalnikiem tym razem…?
–-kat—
18 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Tym razem – wojna. Beczek prochu jest sporo.
Zwłaszcza na naszym rynku widoczna jest bańka, polecam indeks cenowy. Kilkadziesiąt spółek ciągnie indeksy, większość pełza w okolicach historycznych minimów.
„Rynki” mają tendencje do wyolbrzymiania pewnych trendów i ignorowania innych. Coraz więcej analityków zauważa, że QE ma co najwyżej psychologiczny wpływ na rynki.
Z drugiej strony kompletnie niezauwożony jest chiński QE:
http://www.zerohedge.com/sites/default/files/images/user5/imageroot/2013/11/China%20banks%20teaser_1_0.jpg
@ pawel-l
Niezauważony? Na Blogach Bossy pisaliśmy o tym w kwietniu 2012
@Howgh
” Kilkadziesiąt spółek ciągnie indeksy, większość pełza w okolicach historycznych minimów.”
Zacznijmy mówić o bańce, jak bankruci będą w okolicach historycznych maksimów
No więc właśnie nie rozumiem za bardzo tej nagonki na bańkę, wig20 nic nie urósł, jest niżej niż w 2011. WIG pociągnięty przez Chemię, LPP, PZU, jeszcze kilka innych spółek. Cała reszta leży i kwiczy. W USA giełdy ledwo wyszły ponad poziomy z 2000 roku (to było 14 lat temu !). Chyba wszyscy się przyzwyczaili że giełdy w USA chodzą w trendzie bocznym, i skoro doszły do górnych poziomów to teraz muszą spadać, bo tak się działo przez 14 lat. Sęk tylko w tym że oni się z tego boczniaka wybili, zaczęło się nowe.
Problem w tym, że są na poziomach z 2000 roku. Wtedy kiełkowały nowe technologie takie jak smartfony na przykład, a w obiegu było lekko licząc trzy razy mniej pieniędzy niż obecnie. Od kilku lat drukarki są aż czerwone od ciągłej pracy, zadłużenie państw urosło do kosmicznych rozmiarów, Chiny już robią bokami, na horyzoncie nie widać tematu który mógłby pociągnąć świat. Rok 2013 był rokiem wyborczym, a efekty gigantycznego pompowania kasy są lichutkie tak szczerze mówiąc, można powiedzieć, że to było odbicie techniczne na zasadzie zdechłego kota. Widzę to po firmie Apple, która kiedyś na każdej konferencji szokowała świat, a teraz robi taki fajans, że aż przykro. Na razie sekta wyznawców kupuje równo te ich cieniutkie telefoniki, dając chłopakom wyciągać jakieś astronomiczne marże i pozwalając wodzić się za nos. Ale to się skończy nagle, jak każda moda i od tego momentu na świecie zacznie się równia pochyła. Padający Apple pociągnie za sobą wszystko, takie mam przynajmniej odczucia.
Sadzę, że zapalnikiem tym razem będzie nadmierne zadłużenie państw Unii Europejskiej oraz USA
Zadłużenie już było zapalnikiem, w 2011 i 2012 roku. Leciały giełdy, obligacje, kraje na skraju bankructwa. Nie wiem czemu szukacie i oczekujecie negatywów – co rok, co kilka lat musi być kryzys, zwała ? A może by tak kilka lat normalności ?
Trzeba uwzglednic jeszcze to w jakim kontekscie pojawia sie to ‚bubble’ w wyniku szukania google trends. Wiekszosc tekstow zapytuje czy jest banka i odpowiedzi padaja – nie ma. To nieco inny klimat niz teksty: mamy banke.
@Howgh
Normalnie jest wtedy, gdy masz z tego co wypracowałeś i zaoszczędziłeś. Jeżeli szalejesz za pieniądze pożyczone na chorych warunkach i żeby rolować dług zapożyczasz się dalej to już nie jest normalnie. Na ptanie „czy” odpowiedź jest jedna, otwartą kwestią jest tylko „kiedy”.
nieudacznik
Nie wiem, czy ktoś zna definicję słowa normalnie w gospodarce, ale bez wątpienia ostatnie lata coś jednak mówią o tym, jak konsumenci podchodzą do długu:
wykres
@astanczak
Konsumenci podchodzą na luzie, bo pracy ciągle jest w bród, a kasa z oszczędności trzymanych w funduszach płynie szerokim strumieniem. Ekonomiści są raczej zgodni co do tego, że drukować kasy nie da się w nieskończoność, a utrzymanie QE3 w takim wymiarze dłużej niż do końca 2014 jest fizycznie niemożliwe, bo wtedy sprawy mogą się wymknąć spod kontroli. A rynki dostają histerii już na samą wzmiankę o ewentualnym przyhamowaniu drukarki. FED pręży muskułki i mówi , że ma jeszcze bardzo dużo paliwa, a tymczasem jedzie już na rezerwie. Jak stanie się coś nieprzewidzianego to będzie bieda. Ten bal na Titanicu potrwa najdalej do połowy 2014 roku podejrzewam. Z góry mówię, że nie jest to żadne myślenie życzeniowe, jestem traderem krótkoterminowym i niezależnie od kierunku będę grał i longa i shorta.
Tegoroczny Noblista – Robert Shiller – ostrzega wczoraj, ze mamy banke:
http://www.reuters.com/article/2013/12/01/us-economy-shiller-idUSBRE9B009620131201
Tyle, ze ona moze trwac jeszcze miesiacami.
@ Immortal
Wypuszczanie ostrzeżeń nt bańki spekulacyjnej przez różne ośrodki i analityków w ilościach hurtowych jest dowodem na to, że…. bańki spekulacyjnej nie ma!
Tworzeniu się bańki ZAWSZE towarzyszy intensywne zaprzeczanie jej tworzenia przez wszystkich w nią zaangażowanych.
Bańka buduje się na zaprzeczaniu, nie potwierdzaniu!
To po prostu taki nastrój tłumu – rynek poszedł nieco wyżej, niż się większość spodziewała, zrobił to bez poważniejszej korekty, na którą wszyscy liczyli (nie ukrywam, że ja też), no to zaczęło się zapewnianie na wyścigi, że to bańka spekulacyjna, no bo jakże to tak, bez korekty, Panie? 🙂
Widziałeś gdzieś tłumy indywidualnych, kupujące akcje na wyścigi? Nawet w USA tego się nie zobaczy. No to co to za bańka?
@Ekonom
Nie obraź się, ale to są takie książkowe mity. Wcale tak nie jest, że na szczytach wszyscy są przeświadczeni, że ceny będą szybowały w kosmos. Jest dokładnie odwrotnie. Na szczycie wszyscy zawodnicy są podwójnie czujni i każdy trzyma palec na myszce. Ale póki rośnie to się kupuje, z założeniem, że jak pójdzie coś nie tak to się szybko wyskoczy. I balonik pęka zawsze w momencie, gdy liczba takich spryciarzy przekroczy masę krytyczną. Pamiętam jak w biurze zarykiwaliśmy się ze śmiechu jak Kluska sprzedał Optimusa niemcom za chore pieniądze i jeszcze cynicznie zapewnił sobie opcję odkupu po cenie z kosmosu. A w biurze każdy prawie miał akcje Optimusa i nikt nie miał złudzeń, że jesteśmy na szczytach. Ale nie przeszkadzało nam to dokupywać na korektach. Dewieloperzy w szczycie hossy mieszkaniowej też doskonale wiedzieli, że to by było na tyle, ale mimo to budowali dalej.
@ Nieudacznik
„Nie obraź się, ale to są takie książkowe mity.”
Obrażę się, bo to nie są książkowe mity, a Ty po prostu jeszcze nie przeżyłeś prawdziwej bańki spekulacyjnej i mylisz ją z formowaniem ważnego szczytu po długim wzroście.
Ja przeżyłem już dwie, w tym jedną polską 1993/94, więc wiem, o czym mówię
@Ekonom
Kwestia nazewnictwa. Rok 1994 to dla mnie nie była żadna bańka tylko czas w którym spadła na mnie zdumiewająco duża kasa całkiem jak to mawiają rosjanie za bezdurno. A wszystko dzięki takiemu dziwnemu gostkowi z Krakowa który napisał równie dziwną książkę o giełdzie. Pan nazywał się Wojewódka i na spotkaniu sprawdził notowania i stwierdził, że znowu 10 w górę. Zadumał się i powiedział „Polska giełda, tak już chyba będzie zawsze” Ot, taka szybka analiza techniczno fundamentalna. A ja tylko pomyślałem „o ja pie….” i natychmiast zabrałem swoje zabawki.