Czy forex oznacza hazard już tylko z racji swojego charakteru, a inwestowanie na giełdzie nie ma z hazardem nic wspólnego?
Wielokrotnie w historii mojego bloga podejmowałem w szczegółach temat hazardu z giełdowej perspektywy i myślałem, że wyczerpałem go do cna, ale się pomyliłem. Moja wyobraźnia nie była wystarczająco kreatywna, by dostrzec kwestię wydaje się podstawową. Nadrabiam więc ową „zaległość”.
Po tym jak w BossaFX pojawiły się niedawno nowe kontrakty CFD na polskie spółki z WIG20 i mWIG40 oraz na ETFy indeksowe BETA z GPW, ktoś z oburzeniem skomentował to mniej więcej tak:
Zamiast propagowania hazardu w ten sposób, Bossa powinna dodawać instrumenty służące inwestowaniu.
Nie wiem na ile powszechne jest myślenie tego typu, że forex utożsamiany jest z hazardem bez względu na to, co jest tam oferowane, a giełda to bezpieczna przystań inwestorska. Chcę jednak wyraźnie napisać: tego rodzaju myślenie pozbawione jest sensu i racji, a wypowiadający tego rodzaju opinie mają niestety braki w wiedzy, posługując się w zamian stereotypami. Spróbuję w możliwe najprostszy sposób wykazać dlaczego.
Nie będę robił już długich wykładów o tym, czym różni się hazard od giełdy (czyli inwestowania i tradingu), zamiast tego wrzucę poniżej zestawienie, które już kiedyś na potrzeby bloga zrobiłem i myślę, że jest ono na tyle jasne, by szybko się w tej podstawowej wiedzy zorientować:
Może nie dla wszystkich jest jasne, że forex to również rodzaj mniej lub bardziej aktywnego inwestowania i w tej tabeli jego miejsce to również i nadal kolumna „giełda”.
Czy zmienia coś w tym fakt, że instrumenty forexowe mają wbudowany lewar, są domeną spekulacyjnych działań, a operujący na nim gracze częściej przegrywają niż wygrywają?
Otóż żadnego. Z prostego powodu:
TO INWESTUJĄCY SAMI ROBIĄ ZE SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI HAZARD, A NIE PRZESĄDZA O TYM RODZAJ RYNKU, NA KTÓRYM DZIAŁAJĄ.
Pierwszym i zasadniczym czynnikiem tego, że zarówno w inwestowaniu jak i w spekulacji można zarabiać (lub nie) jest PRZEWAGA, którą osiąga się dzięki kreatywnej analizie rynku, danych, informacji. Czegoś takiego nie znajdziemy w hazardzie, poza wyjątkami typu liczenie kart w black jacku czy profesjonalny poker. Znacząca część inwestujących nie ma ani świadomości znaczenia Przewagi, ani wystarczające wiedzy i stosownych umiejętności by ją osiągać. W zasadzie nigdy więc nie powinni się w inwestowanie giełdowe angażować na żadnym poziomie, nawet w bezpieczne inwestowanie, a już o tradingu nie wspominając. Mimo to wchodzą w te działania, podkręcając statystyki przegranych. To się może udać na poziomie pasywnego trzymania, ale nic poza tym. Oddają więc swoją przewagę rynkowi, robiąc z siebie właściwie hazardzistów.
I nie ma w tym nic do rzeczy lewar. Jeśli ktoś przewagę posiada i wie jak z niej korzystać, żaden lewar nie jest dla niego groźny, ponieważ w przewagę wbudowane są już mechanizmy optymalnego utrzymywania wielkości pozycji stosownie do lewara. A z kolei ktoś nie dysponujący żadną przewagą może się wyłożyć na klasycznej giełdzie grając aktywnie bez użycia żadnego lewara! Lewar jest okazją, ale NIE OBOWIĄZKIEM do korzystania.
Gdyby lewar stanowił o etykiecie hazardowej, to nawet samego Buffetta należałoby nazwać hazardzistą, ponieważ minimalnego lewara używa w sposób pośredni (przez firmy ubezpieczeniowe). To jednak tylko dygresja. Tysiące funduszy używa lewara i zarabia, nie ma to jednak związku z hazardem, chyba że sami przestają własnych reguł przestrzegać, co się czasem tragicznie dla nich zdarza. Za to chyba niemal każdy zna kogoś, kto aktywnie inwestując w „bezpieczny” sposób na giełdzie stał się bankrutem lub doznał znaczących strat.
Problemem jest być może awanturniczy Pi-aR, którego dorobił się forex dzięki głośnym i zarazem niemądrym spekulantom w masowych ilościach, którzy nie zrozumieli ani idei przewagi, ani lewara. Polscy brokerzy mają obowiązek podawać statystyki tych przegranych, więc podbijają one ponurą opinię o forexie. Ale czy ktoś oglądał i jest w stanie podać takie statystyki odnośnie „bezpiecznego” inwestowania na giełdzie? A przecież takich historii o giełdowych wtopach znajdziemy w przekazach nawet być może więcej niż o tych forexowych.
A wreszcie może warto sobie uświadomić, że na forexie także można inwestować, a nie tylko spekulować. Choćby we wskazane kontrakty CFD na akcje. Bossa nie pobiera punktów swapowych, które są dodatkowym kosztem długoterminowego posiadania pozycji, więc różnicą w odniesieniu do giełdy pozostaje lewar. Jednakże nie ma obowiązku korzystać z niego w pełnej, dostępnej możliwości, czyli 5:1. Umiejętnym balansowaniem wielkościami pozycji można zmniejszyć go w proporcji do zaangażowanego kapitału do pożądanej wielkości, np. 2:1.
Jest bowiem różnica ogromna w tym, czy otworzymy 1 taki kontrakt na 10.000 PLN posiadanego kapitału, czy zawrzemy takich kontraktów 10 dysponując tym kapitałem. Wszystko zależy od umiejętnego operowania ryzykiem, co również jest częścią przewagi.
I tego wszystkim życzę bez względu na rynek!
—-kat—
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak przewaga na rynku forex/cfd. Kreatywna analiza rynku nie daje żadnej przewagi. To tak jak gracz obstawiający mecze uważałby, że ma przewagę bo całymi nocami ślęczy i analizuje poprzednie rozgrywki, składy drużyn itd. Nie ma żadnej gwarancji, że dana analiza sprawdzi się, co więcej nie ma żadnej gwarancji, że szereg pewnej ilości analiz sprawdzi się w długim terminie co świadczyłoby, że faktycznie mamy przewagę. Możemy jedynie zakładać, że tak będzie czyli mamy do czynienia z zakładem między sobą, swoimi analizami a rynkiem. Zakład, na który stawiamy pieniądze i albo się uda albo nie. Tyle. Nadal mamy niepewność, ryzyko bo wynikają one z natury rynku a nie z naszych działań. Możemy kontrolować nasze działania na rynku, stosować mm ale nasze działania nie zmienią natury rynku dlatego forex zawsze będzie miał dużo wspólnego z hazardem. Nie wiem gdzie tu szukać przewagi. Może w dywidendach? Może w premiach opcyjnych? Carry trading? Nie wiem. Na pewno nie na spekulacji na foreksie co oczywiście nie wyklucza możliwości osiągnięcia pozytywnych rezultatów także w długim terminie. Tyle że te rezulaty nie wynikają ze z góry danej przewagi ale z faktu że scenariusz zakładający powodzenie naszej strategii sprawdził się.
Mysle podobnie. Co bysmy nie zrobili, ryzyko jest wpisane w nature tej gry.
Z tego tez powodu jestem zwolennikiem rozwiazan prostych. Uwazam, ze rozwiazania o wyzszym poziomie komplikacji, to po prostu wyzsza forma samooszukiwania sie.
Lepiej wiec wykorzystywac rozwiazania proste i miec swiadomosc, ze to wiaze sie z ryzykiem, bo dzieki temu postepujemy bardziej rozsadnie, niz stosowac rozwiazania skomplikowane i ludzic sie, ze to nas przed czyms uchroni, bo wytwarza to w nas zludne poczucie bezpieczenstwa, a to moze byc grozne.