W dyskusjach publicznych i prywatnych wielokrotnie trafiałem na powtarzające się pytanie, które powróciło po mojej rozmowie z Jackiem Lempartem na temat jego programu:

Po co sprzedawać:

  • programy do automatycznego inwestowania,
  • sygnały generowane przez takie programy,
  • całe systemy transakcyjne,
  • dostęp do kopiowania transakcji,

skoro można zarabiać dzięki nim na własny rachunek, często niemałe pieniądze sugerowane w ich reklamach?

Pytanie całkiem zasadne. Tym bardziej, że sporo można tego typu ofert znaleźć w internecie, a przy tym otaczają je nierzadko jakieś kontrowersje typu: nie działa, scam, piramida. Zwykle jednak nie padają rzeczowe odpowiedzi na tak postawione pytanie, poza tą, że to celowe oszustwo, dlatego sam przygotowałem poniżej mały zestaw najważniejszych czynników wyjaśniających owe powody.

   10 powodów sprzedawania programów i usług służących generowaniu transakcji giełdowych

 

   1. Normalny biznesowy model, celowany w dużą skalę obrotu

Jest popyt, jest podaż, wielu inwestorów po prostu potrzebuje tego rodzaju podpowiedzi. Powodów popytu może być wiele – brak wiedzy, czasu, chęć dywersyfikacji, sprawdzenia się. Kiedy taki biznes uda się zbudować oferując w miarę działający produkt, potrzebna jest kompleksowa obsługa, która kosztuje i zabiera czas. A wejście w taki biznes na dużą skalę generować może spore ponadprzeciętne zyski oparte na biznesowym, a nie rynkowym ryzyku.

Takim przykładem mogą tu być robo-doradcy. Ich algorytmy generują propozycje składania portfeli inwestycyjnych w sposób automatyczny i w odpowiedzi na wiele rodzajów potrzeb/ryzyka.

   2. Cel zawodowy dla np. programisty czy matematyka

Człowiek posiada wiedzę i zdobył kwalifikacje/doświadczenie do tworzenia tego rodzaju produktów, a nie do zajmowania się tradingiem. Sprzedaje wytwory własnej myśli, a większość czasu spędza nad rozwojem tego produktu, kreatywnym ulepszaniu, poprawianiu czy wreszcie obsłudze klienta.

   3. Niedostosowanie psychologiczne

Nie każdy, kto zajmuje się produkcją takich gotowców inwestycyjnych, sam posiada zacięcie do korzystania z nich, parcie na tego rodzaju działalność, a zwykle po prostu nie czuje się emocjonalnie na to przygotowany. Wiadomo przecież, że nawet doskonałe systemy czasem wpadają w obsunięcia, nie każdy ma na tyle odporną konstrukcję psychiczną, aby z tego powodu nie spać po nocach.

Sam Larry Williams, który systemy, wskaźniki, strategie tworzy, przyznał się do tego w książce o psychologii tradingu napisanej przez jego syna, psychiatrę z zawodu (patrz -> ten mój wpis). Udało mu się w życiu wyprodukować sporo tego typu produktów inwestycyjnych, ale sam o niebo lepiej czuje się w tradingu typowo intuicyjnym. Co nie znaczy wcale, że te jego wynalazki nie spełniają swojej roli w automatycznym wydaniu.

   4. Dodatkowy biznes, czyli dywersyfikacja przychodów

Sprzedaż tego typu produktów przynieść może dodatkowe, stabilne strumienie dochodów w tym samym czasie, co jednoczesne użycie ich na własną rękę. Jedno nie przeszkadza drugiemu, a  powiększa przy okazji kapitał w grze, albo po prostu daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności w nieuniknionych okresach obsunięć.

Larry Williams powiedział kiedyś, że do inwestorów Mikołaj nie zawsze przychodzi na święta. Bywają bowiem okresy obsunięć kapitału w każdej strategii, losowo występujące w czasie, i w tym okresie można oprzeć swój byt o dochody ze sprzedaży systemów czy sygnałów.

   5. Zebranie kapitału początkowego

Dziś mamy luksus w wyborze instrumentów finansowych, co pozwala zacząć z małymi kwotami na mikrolotach czy mikrokontraktach albo częściowych udziałach w akcji. Kiedyś trzeba było naprawdę sporo tysięcy złotych lub dolarów aby zacząć choćby jedną pozycją. A i dziś potrzeba nieco kapitału żeby mieć poduszkę na obsunięcia i jeszcze w tym czasie normalnie żyć. Co z tego, że można generować nawet 100% zysku rocznie, jeśli na rachunku inwestycyjnym leży tylko 1000 Pln? Jak żyć z tego na co dzień? Początkujący w ten sposób zbierają więc swój kapitał startowy.

   6. Samorealizacja albo szukanie renomy, drogi po uznanie, sukces i sławę

Dystrybucja tego typu produktów do automatycznego inwestowania może po prostu spełniać właśnie tego typu potrzeby, czyli realizowania własnych ambicji na różnych polach. To może się odbywać zupełnie niezależnie od tego, czy samemu się tych produktów używa na własnych pieniądzach. Imperatyw takiego działania może być nawet silniejszy niż realne możliwości generowania zysków przez te wszystkie pomoce do inwestowania.

   7. Reselling, czyli odsprzedawanie produktów kupionych od innych

Pamiętam czasy, gdy na nieistniejącej, a kiedyś bardzo popularnej grupie pl.biznes.wgpw był człowiek, który nie ukrywał się specjalnie z tym, że rozprowadza sygnały inwestycyjne nabyte od innej firmy, znajdującej się za granicą. Nie ponosił ryzyka, ale też nie zawsze pomagał w reklamacjach, a przy tym prawdopodobnie nie robił tego w zgodzie z umową z dostawcą.

   8. Scam, oszustwo w białych rękawiczkach, żerowanie na naiwnych

Pewien mój znajomy, który sam się zajmował budowaniem automatycznych strategii inwestycyjnych, mawiał ironicznie:

   „Jeśli system przestaje działać, trzeba go sprzedać”.

Ale są przecież i tacy, którzy biorą to na serio i celowo oferują tego typu produkty i usługi ze świadomością ich marnej jakości i braku przewagi ukrytej w kodach. Nawet jednak w takich niedziałających produktach bywają okresy zyskowne, na których można budować dmuchany marketing. To jednak nawet nie jest specjalnie potrzebne, sprzedaje się głównie wyssaną z palca historię zysków i genialną narrację oraz przepiękne wizje.

   9. Niewiedza ukryta pod pozorną kompetencją

Spotykałem i takich oferentów systemów czy sygnałów, którzy mieli naprawdę dobre intencje, próbowali przebić się jakoś na rynek, znaleźć swoje miejsce, próbowali też sami używać swoich produktów, choć czasem bez sukcesów. Ich problemem była wiara w zyskowność tego, co próbowali sprzedać, jednak bez dogłębnej wiedzy o ich naturze, rzeczywistej przewadze, błędach popełnianych przy ich tworzeniu (np. przeoptymalizowanie).

Jedynym słowem: próba zaistnienia i zarobienia podszyta naiwnymi przekonaniami.

   10. Omijanie regulacji

Zależnie od krajowych przepisów, doradzanie bezpośrednie w inwestowaniu innym może być ograniczone limitami. Dostarczenie w zamian za to programu, aplikacji, dostępu płatnego przenosi odpowiedzialność prawną w bezpieczniejsze rejony. Podobnie działa to zresztą w Polsce, o czym więcej w najbliższej przyszłości.

Bonus:

Wielu inwestorów dzieli się swoimi systemami za darmo na publicznych forach i często są to całkiem porządne zrobione i wiarygodne pomysły, nierzadko lepsze lub nie gorsze niż komercyjne. Dlaczego to robią? To po prostu forma udziału w dyskusji, satysfakcja z pomagania, ekonomia dzielenia, a może po prostu chęć zrobienia nazwiska czy błyśnięcia. Nikt ich o dziwo o to nie pyta, a wielu próbuje z tego korzystać …

—kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *