Testowanie wsteczne inwestycyjnych strategii, część 7

Czy intuicyjna wersja Analizy technicznej, pomijająca testy danych wstecznych, jest może skuteczniejsza, w jakiś sposób lepsza od wersji silnie opartej na testach danych (evidence-based)?

Albo czy w ogóle ma rację bytu, skoro tyle głosów uznaje ją za byt mityczny, nieskuteczny?

Analizę tego zagadnienia zapowiadałem na koniec poprzedniej części, zmierzmy się z tym poniżej w szczegółach.

Oparcie Analizy technicznej o mniej lub bardziej rygorystyczne testy na danych wstecznych wielu jej zwolennikom nie odpowiada z szeregu powodów. W niektórych przypadkach, mocno zakorzenionych w subiektywnej ocenie, testowanie może być nawet niemożliwe. Ogromna, jeśli nie większa część techników optuje w takim razie za intuicyjną wersją AT.

W poprzednich wpisach wymieniłem najważniejsze istniejące na giełdzie rodzaje analiz decyzyjnych nie wymagających testowania danych wstecznych -> tutaj 1 część, tutaj 2 część, spójrzmy więc jak może korzystać z tej oferty taka właśnie typowa, klasyczna, intuicyjna AT.

Zanim to jednak zrobię, muszę koniecznie wskazać kilka dość istotnych zastrzeżeń i uwag, wartych przynajmniej refleksji, albo i konkretnej reakcji praktycznej.

***

Okazuje się, że samo określenie czym jest, a czym nie jest intuicyjna AT sprawie wiele kłopotów i budzi gorące dyskusje. To, że ktoś sam uważa, iż nie używa AT, nie musi być wcale prawdą. Najlepiej to ocenić  odnosząc te działania do samej definicji AT. A ta jest dość jasna:

Analiza techniczna to:

decyzje inwestycyjne podejmowane w oparciu o dowolnego rodzaju analizę kursów z przeszłości, nie ma znaczenia czy odległej czy milisekundowej. AT zakłada bowiem, że w kursach z przeszłości tkwi informacja, na podstawie której można określić ruch danego rynku w bliższej lub dalszej przyszłości.

I nie ma w tym znaczenia, czy kursy wsteczne analizuje się rysując po wykresie, przetwarzając w specjalnym programie, czy może tylko gapiąc się na nie i wywodząc z nich jakieś wnioski decyzyjne. Inwestowanie bez użycia AT to po prostu odstawienie wszelkich form przeglądania przeszłych cen, które stanowią sugestię, podpowiedź lub gotowy model decyzyjny. Tak jak robi to np. Analiza fundamentalna, gdzie dokonuje się wyceny aktywów i ich porównań, do czego żaden kurs z przeszłości nie jest potrzebny (ale są potrzebne inne dane finansowe).

Można więc być wrogiem AT dowolnego rodzaju, zadeklarowanym przeciwnikiem i głośnym jej negacjonistą, ale korzystając z dowolnej formy obserwacji cen z przeszłości i czerpiąc z nich inspirację do decyzji inwestycyjnych stajemy się chcąc nie chcąc analitykami technicznymi. Do tego w takim razie nie trzeba ani formalnej deklaracji, ani choćby rysowania po wykresie jakichś pomocniczych kresek.

To oczywiście dla wielu inwestujących w ten sposób bez znaczenia, nie zmienia to ich podejścia ani opinii. Ja jednak proponuję zmianę tego pełnego niechęci stanowiska na bardziej świadome. Ucieczka w wyparcie niewiele zmienia, może za to zmienić bliższe poznanie tego, co i tak się już na co dzień wykonuje. Poznanie teorii, historii, hipotez, przykładów albo nawet dokonania testów. To wcale nie boli, ale może pomóc w zrozumieniu lepszej natury tego, co i tak stanowi bazę decyzyjną. Albo przynajmniej w zdobyciu rzetelnych argumentów przeciw AT.

Paradoks, który obserwuję, polega przy okazji na tym, że przeciwnicy AT odmawiają AT racji bytu i skuteczności, ale ponieważ sami jej nieświadomie używają, w takim razie w jakiejś mierze deprecjonują to, co sami robią.

Kolejna sprawa to znaczenie testowania danych wstecznych w odniesieniu do AT. Otóż do tego by stosować AT żadne tego typu formalne back-testy nie są potrzebne. Nie wymaga się ich by działać w jakikolwiek sposób na wykresach (lub na danych o cenach nie wyświetlonych na wykresie, bo to też możliwe).

Wchodzimy jednak ponownie na grząski grunt. Nawet bowiem będąc najzagorzalszymi przeciwnikami AT, ale stosując ją, nie unikniemy analiz wstecznej. Będzie ona może niesystematyczna, niezorganizowana i bez statystycznych wniosków, ale dojdzie do niej. Skoro bowiem podejmujemy decyzję w oparciu o dowolny fragment danych wstecznych, to zawsze w pewien sposób przeszłość już analizujemy, kategoryzujemy, wyciągamy wnioski decyzyjne. Nie da się więc tego uniknąć. A w takim razie czy nie lepiej robić to w sposób świadomy, zorganizowany, choćby minimalnie podbudowany statystyką?

Idąc dalej trzeba postawić następne pytanie: skąd wiem, że metoda której używam, świadomie lub nie oparta na analizie danych wstecznych, daje jakąkolwiek przewagę? Że mogę dzięki niej zyskiwać na rynku? Że nie poniosę strat, których znaczenia i realnej genezy nawet nie zrozumiem bez wejścia w ich istotę?

A tak właśnie często się dzieje, szczególnie w przypadku początkujących. Biorąc się za analizę wykresów i generując na tej podstawie decyzje, zwykle opierają się na wierze i mocnym przekonaniu, że to co robią zadziała, choć niby z jakiej racji powinno? Brak w tym logicznej podstawy.

Za to często nie brak zarzutów, że „AT nie działa”. Ale z jakiej racji ma działać, skoro nie znasz jej realnej wartości dającej przewagę, rzetelnych podstaw i warunków do skutecznego działania? Chcąc nie chcąc w takim razie, w jakiś sposób od weryfikacji domniemanej skuteczności na danych wstecznych nie uciekniemy. W przeciwnym razie zdajemy się na sporą dawkę losowości. Nic w tym złego, pod warunkiem, że losowości nie nazywamy „Analizą techniczną, która nie działa”.

I ostatni aspekt, który i tak nie wyczerpuje problemów do końca. A chodzi o dylemat: gdzie zaczyna się, a gdzie kończy AT?

Nie bez powodu bowiem klasyczną AT nazywa się intuicyjną (ang. discretionary). Poczynając od subiektywnej konstrukcji niektórych narzędzi (np. klasycznych formacji), przez dowolny sposób ich użycia (dziś np. średnie, jutro formacje), po decyzje stricte „intuicyjne”, które uzupełniają stosowanie AT (np. wejście na wybicie techniczne, wyjście zależne od wyczucia), mamy cały wachlarz decyzyjny, dla którego technika to jedynie wstęp czy inspiracja. W związku z tym trudno określić czy wyniki transakcji to rezultat sprawnego użycia AT, czy decyzji pozatechnicznych, zależnych tylko od umiejętności, doświadczeń i wyczucia samego inwestora.  

Intuicji nie da się wiarygodnie testować wstecz. Na szczęście nie przeszkadza to w skutecznej nauce inwestowania na jej podstawie w czasie teraźniejszym. Wspominam tu o tym dlatego, że szukamy wartości w takiej AT, która nie jest oparta na samych testach. Jak widać jednak czasem nawet trudno ową intuicyjną AT prawidłowo określić, zmierzyć, zbadać.

I tak uzbrojeni w tą wiedzę możemy przeanalizować w jaki sposób intuicyjną AT użyć do skutecznego inwestowania za pomocą metod alternatywnych, czyli nie wymagających testów wstecznych. Ale to już w kolejnym odcinku.

–kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.