Wzrośnie lub spadnie. Możemy wstawić w dowolnych kombinacjach w wykropkowane pola. Komentatorzy każdego dnia mają używanie. Spadło bo rynki oczekują wygranej Bidena, a może jednak spada, bo oczekują na wygraną Trumpa. Wygrana dotychczasowego prezydenta jest dobra dla rynków bo oznacza podtrzymanie dotychczasowego trendu. A może jednak jest zła, bo przecież ten trend się zawahał. Biden – to źle, bo przecież podniesie podatki, a może dobrze, bo jednak pojawi się jakaś odpowiedzialność.
W najbliższych dniach, zalecałbym daleko idącą wstrzemięźliwość, jeśli chodzi o lekturę komentarzy, prognoz, analiz i interpretacji. Są absolutnie bez znaczenia. Zwłaszcza, że wyniki wyborów prezydenckich w USA, nie będą znane od razu, ze względu na możliwość oddania głosu korespondencyjnie. Do tego dojdą jeszcze oskarżenia o możliwe manipulacje, fałszerstwa, podważanie ich wyników. Będzie więc ciekawie medialnie, a na rynkach… No cóż. Pewnie też będzie ciekawie, ale tłumaczenie każdej sesji jednym tylko czynnikiem, jakim jest wynik wyborów, będzie równie wiarygodny, jak tłumaczenie wzrostów w dniu dzisiejszym (przynajmniej na początku sesji), faktem, że właśnie mamy wybory w USA i wszystko będzie jasne.
Oczywiście za tydzień okaże, się że nie jest ani trochę jaśniej. Bo pojawią się stare i nowe zagrożenia, nadzieje i obawy.
[Photo by Brett Jordan on Unsplash]

Klauzula informacyjna