Inwestycyjne wakacje w egzotycznych miejscach

Lekturze tekstów o problemach indywidualnych inwestorów bardzo często towarzyszy irytujące uczucie, że czyta się kolejną wariację tej samej historii a poszkodowani inwestorzy uniknęliby problemów gdyby zastosowali elementarne reguły inwestycyjne.

Na początku sierpnia natrafiłem w Financial Times na historię kolejnej wpadki indywidualnych inwestorów. Tym razem z Korei Południowej. Co się stało? Otóż inwestorzy z Korei zainwestowali około 6,8 mld USD w obligacje brazylijskiego rządu. Obligacje rządowe z drugiego końca świata były popularne wśród koreańskich inwestorów z dwóch powodów: po pierwsze brazylijskie obligacje miały atrakcyjną, wysoką rentowność, po drugie  inwestycja w brazylijskie obligacje miała korzystne parametry podatkowe dzięki umowie brazylijsko-koreańskiej o unikaniu podwójnego opodatkowania.

Co poszło nie tak? Wydarzyła się historia dobrze znana tysiącom Polaków. Wyraźnie zmienił się kurs walutowy. W tym przypadku koreański won istotnie umocnił się do brazylijskiego reala. Różnice kursowe nie tylko „zneutralizowały” wysokie oprocentowanie obligacji. Jak policzył Financial Times koreańscy posiadacze brazylijskich 10-latek zapadających w 2029 roku notują w tym momencie około 17,5% stratę.

Za XE.com

To sporo jak na obligacje rządowe a więc „bezpieczne aktywa finansowe, na których nie można stracić” bo tak myślało o nich wielu indywidualnych koreańskich inwestorów i należy zakładać, że w taki sposób przedstawiali te papiery sprzedawcy w instytucjach finansowych. Jeden z inwestorów, który posiada brazylijskie obligacje warte około 210 tysięcy USD powiedział: Myślałem, że to bezpieczna inwestycja bo kupiłem w końcu obligacje rządowe. Teraz bardzo mnie jednak martwi kurs walutowy. Co jednak mogę teraz zrobić? Inwestor, który wszedł na rynek brazylijskich obligacji w 2019 roku dodał, że obecnej sytuacji planuje trzymać obligacje do wykupu obligacji w 2029 i ma nadzieję, że wtedy kurs walutowy będzie się kształtować na korzystnym dla niego poziomie.

Warto w tym momencie zauważyć, że brazylijskie obligacje są dwa poziomy poniżej ratingu inwestycyjnego. Tak więc formalnie i praktycznie są to spekulacyjne instrumenty finansowe. Financial Times cytuje głosy krytykujące zarówno instytucje finansowe za sprzedawanie tego typu instrumentów indywidualnym inwestorom jak i instytucje regulacyjne za tolerowanie tego typu praktyk. Gazeta cytuje także rzecznika koreańskiego regulatora, który zauważył, że są to indywidualne inwestycje drobnych inwestorów i to oni są odpowiedzialni za straty wynikające ze zmienności na rynku.

Myślę, że odpowiedzialność jest tu kluczowym słowem. Od kogoś kto inwestuje 200 tysięcy dolarów w instrument finansowy można oczekiwać zdobycia elementarnej wiedzy o profilu ryzyka tego instrumentu i o tym co wpływa na rentowność inwestycji w ten instrument finansowy. Nie są to wygórowane oczekiwania. Jest to niewygodna prawda ale wiele problemów indywidualnych inwestorów wynika z tego, że przed rozpoczęciem inwestycji nie wykonują obowiązkowej pracy domowej. Można tak powiedzieć o koreańskich inwestorach kupujących brazylijskie obligacje bez wiedzy o tym, że kurs walutowy istotnie wpłynie na wyniki ich inwestycji. Można tak także powiedzieć o polskich inwestorach kupujących spore (relatywnie do swoich oszczędności) pakiety akcji spółek a potem pytających na forach na czym polega równoważenie kursu akcji.

Drugim problemem widocznym w historii koreańskich inwestorów i brazylijskich obligacji jest inwestycyjna turystyka, zwłaszcza w bardzo egzotyczne regiony rynku finansowego. Nie jesteśmy na Blogach Bossy zwolennikami idei przywiązania do lokalnego rynku. Wręcz przeciwnie. Od lat podkreślamy zalety dywersyfikacji geograficznej i ryzyka związane z olbrzymią ekspozycją na lokalny, niewielki rynek (w historycznie niestabilnym regionie świata). Jest jednak gigantyczna różnica pomiędzy dywersyfikacją geograficzną a zamianą dużej ekspozycji na jeden lokalny rynek na dużą ekspozycję na drugi lokalny rynek. Zwłaszcza jeśli jest to rynek jeszcze bardziej oddalony od standardów rynków rozwiniętych niż rodzimy rynek inwestora.

Inwestycyjna turystyka w egzotyczne rejony rynku finansowego nie musi mieć wymiaru geograficznego i bardzo często nie ma. Często oznacza inwestycje w nieznane do tej pory inwestorowi aktywa albo inwestycje w aktywa alternatywne. W ostatnich tygodniach Puls Biznesu opisywał problemy polskich inwestorów z odzyskaniem środków zainwestowanych w produkcje filmowe (dochody z dystrybucji filmów miały wygenerować zyski dla inwestorów). W tle tej historii jest spółka współkontrolowana przez jedną z najbardziej znanych celebrytek w Polsce.

Ryzyka związane z nieodrabianiem przez indywidualnych inwestorów pracy domowej i wychodzeniem poza sferę kompetencji stają się bardzo groźne przez inny błąd często popełniany przez drobnych inwestorów: bardzo często mają bardzo skoncentrowany portfel inwestycyjny, często też tworzą go w jednym momencie. Wielu drobnych inwestorów kompletnie ignoruje potrzebę dywersyfikacji, w każdym wymiarze dywersyfikacji. Z historii dystrybucji obligacji Getback wiemy o inwestorach wycofujących wszystkie życiowe oszczędności finansowe z lokat bankowych i lokujących je w jednej transakcji, w jeden instrument finansowy.

Drobni inwestorzy nie rozciągają swoich inwestycji w czasie co jest wyjątkowo ryzykowne gdy mają do czynienia ze sporymi środkami z likwidacji lokat bankowych albo ze sprzedaży nieruchomości. Często lokują swoje oszczędności w jeden instrument finansowy albo w jedną niewielką klasę aktywów (jak obligacje rynków wschodzących w przypadku wielu koreańskich inwestorów) albo w jeden sektor rynku akcyjnego.

Moim zdaniem turystyka inwestycyjna w egzotyczne rejony rynku finansowego jest tu dodatkowym czynnikiem ryzyka: wielu drobnych inwestorów ma ograniczone środki a próg inwestycji (albo ekonomiczny sens) inwestycji w alternatywne aktywa jest często relatywnie wysoki. Efekt jest taki, że inwestycja w alternatywne aktywa, która ma sens jako dodatek do portfela inwestycyjnego dla wielu drobnych inwestorów staje się ich flagową inwestycją, w wielu przypadkach jedyną. To jest proszenie się o błąd inwestycyjny o katastroficznych skutkach. Odbudowa portfela inwestycyjnego po takim zdarzeniu jest bardzo trudna, a w przypadku starszych wiekiem inwestorów nawet niemożliwa.

2 Komentarzy

  1. Kamil

    Teraz tylko czekać, jak setki nowych inwestorów na rynku NewConnect zacznie pytać "ale jak to spółka nie zarobiła tych milionów i kurs spadł o 90%" 😉

    1. Chris

      O softblue już zaczęli 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Klauzula informacyjna

Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. („My” lub „DM BOŚ”) z siedzibą w Warszawie (ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa). Będziemy przetwarzać, Pani/Pana dane na potrzeby udzielenia odpowiedzi na Pani/Pana zapytanie, możliwości skorzystania z usługi oferowanej przez DM BOŚ, a także realizacji naszych prawnie uzasadnionych interesów, tj. rozpatrywania skarg oraz obrony przed roszczeniami. Ma Pani/Pan prawo dostępu do danych, żądania ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania i przenoszenia. W dowolnym momencie może Pani/Pan także wnieść sprzeciw, z przyczyn związanych z Pani/Pana szczególną sytuacją, wobec przetwarzania Pani/Pana danych dla realizacji prawnie uzasadnionych interesów DM BOŚ. Może się Pani/Pan z nami skontaktować wysyłając e-mail na adres: makler@bossa.pl lub list na adres: ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa, dzwoniąc na infolinię pod numer + 48 225043104 lub odwiedzając jedną z naszych placówek (lista dostępna pod http://bossa.pl/dmbos/oddzialy/). Może Pani/Pan skontaktować z Inspektorem Ochrony Danych m.in. korzystając z e-mail: iod@bossa.pl lub listownie na nasz adres. Więcej informacji o przetwarzaniu Pani/Pana danych, czasie przechowywania, prawach i sposobach kontaktu znajduje się w naszej Polityce Prywatności.