Stopa zwrotu nie jest już najważniejsza w zarządzaniu aktywami

„Stopa zwrotu nie jest już najważniejsza w zarządzaniu aktywami” – twierdzi profesor Uniwersytetu Harvarda Rebecca Henderson w książce „Reimagining Capitalism in a World on Fire”.

 

Jak opisuje autorka w publikacji (jej polski tytuł to „Nowa wizja kapitalizmu w płonącym świecie”) w styczniu 2018 r. Larry Fink, prezes firmy BlackRock, największej na świecie instytucji zarządzającej pieniędzmi klientów na zlecenie, wysłał list do prezesów spółek w które inwestował. Napisał w nim:”Społeczeństwo domaga się, by firmy zarówno publiczne jak i prywatne, służyły społecznym celom. Aby funkcjonować każda firma musi nie tylko przynosić zyski, ale także pokazywać że jej działania pozytywnie wpływają na społeczeństwo. Firmy muszą przynosić korzyści wszystkim, włączając w to akcjonariuszy, pracowników, klientów i społeczności wśród których prowadzą działalność.”

BlackRock zarządza aktywami o wartości 6 billionów dolarów. To czyni go jednym z największych udziałowców w każdej większej firmie notowanej na światowych giełdach. Na przykład do BlackRock należy 4,6 proc. Exxonu, 4,3 proc. Apple i prawie 7 proc. JPMorgan Chase, drugiego największego banku świata. Kiedy więc prezes BlackRock sugeruje, że „firmy muszą służyć społecznym celom” to jest to wydarzenie tej skali, co przybicie przez Martina Lutra słynnych 95 tez na drzwiach kościoła w Witenberdze(które zapoczątkowało rozłam w kościele katolickim i stworzenie religii protestanckiej nie uznającej prymatu papieża).

Autorka pisze, że tydzień po ogłoszeniu informacji o liście Larrego Finka jej znajomy, prezes dużej firmy, odezwał się do niej by potwierdzić, że „on nie mógł mieć na prawdę tego na myśli”. Ten przyjaciel był zszokowany. Całe życie poświęcił temu, by maksymalizować zyski firmy, którą prowadził i sugestie Finka wydawały mu się niedorzeczne. Nie mógł wyobrazić sobie, by nie stawiać profitów na pierwszym miejscy w sytuacji, gdy na rynku panuje tak ostra konkurencja. Ale za Larrym Finkiem poszli inni.

W sierpniu 2019 r. Business Roundtable (Biznesowy Stół Okrągły) organizacja do której należą prezesi wielu największych i najpotężniejszych amerykańskich firm opublikowała oświadczenie w którym na nowo definiują cel istnienia korporacji. I tym celem jest „promowanie gospodarki, która służy wszystkim Amerykanom”. 181 szefów firm zobowiązało się kierować swoimi spółkami aby „przynosić korzyści wszystkim: klientom, pracownikom, dostawcom, społecznościom i udziałowcom”.

Ale rewolucja na rynku kapitałowym napotkała także opór. Council of Institutional Investors(CII) (Rada Inwestorów Instytucjonalnych) organizacja zrządzających aktywami do której należy ponad 135 funduszy emerytalnych i innych i której aktywa przekraczają 4 billiony USD opublikowała oświadczenie.

„CII uważa, że zarządy i menadżerowie muszą nadal długoterminowo dążyć do zwiększenia wartości aktywów. W tym celu jest bardzo ważne by szanować pozostałe strony, ale także by mieć wiadomość odpowiedzialności przez udziałowcami. Odpowiedzialność przed wszystkimi, to odpowiedzialność przed nikim”. Autorka pyta: kto zatem ma racje? Czy firmy są w stanie utrzymać się na rynku i przynosić satysfakcjonują akcjonariuszy zyski i jednocześnie funkcjonować w sposób, który przynosi korzyści wszystkim?

Rebecca Henderson twierdzi, że nie tylko mogą, ale muszą. „Jest to nie tylko rozsądne, ale konieczne” – podsumowuje. A między paragrafami tekstu pojawia się komentujący to rysunek satyryczny. Biznesmen w dziurawym garniturze siedzi na nim przy ognisku i opowiada wpatrzonym w niego dzieciom:”Tak, zniszczyliśmy ziemię, ale przez chwilę udało nam się wytworzyć dużo wartości dla akcjonariuszy”.

Autorka cytuje także Raya Dalio, założyciela Bridgewater Associates, jednego z największych na świecie funduszy hedge:”Myślę, że większość kapitalistów nie wie jak podzielić „tort” wytwarzany w gospodarce, a większość socjalistów nie potrafi go dobrze upiec. Jesteśmy obecnie w krytycznym momencie. Albo ludzie o różnych poglądach będą razem pracować by na nowo zaprojektować system, tak by „tort” był odpowiednio duży i sprawiedliwie podzielony, albo będziemy mieli jakąś formę rewolucji, która zaszkodzi wszystkim i doprowadzi do tego, że „tort” będzie mniejszy”.

A o tym, że można inaczej podchodzić do zarządzania aktywami, niż do tej pory świadczy – zdaniem autorki – przykład Hiro Mizuno, który w 2014 r. został szefem Japońskiego Rządowego Fundszu Emerytalnego(GIPF). Kiedy przyjmował tę propozycję zrezygnował z lepiej płatnej roboty w zarządzaniu aktywami w Londynie. Zamiast tego stanął na czele 80 osobowego zespołu w zwykłym biurowcu w Tokio. Ale GIPF jest największym na świecie funduszem emerytalnym posiadającym 1,6 billiona USD aktywów.

Do 2013 r. fundusz inwestował większość swojego portfela w japońskie obligacje, ale w 2014 r. zdecydowano, że powinno dojść do dywersyfikacji i znacząca część aktywów powinna zostać ulokowana w akcjach firm giełdowych po to by podwyższyć stopę zwrotu. 90 proc. pieniędzy przeznaczonych na akcje japońskich firm i 86 proc. tych, które zdecydowano się zainwestować w udziały zagranicznych spółek, zainwestowano w fundusze pasywne, czyli takie, które nie próbują mieć stopy zwrotu wyższej niż rynkowa.

Ale Hiro zdecydował się wpłynąć na poprawę wyników inwestycyjnych GIPF-u poprawiając funkcjonowanie całej gospodarki poprzez namówienie szefów spółek w których GIPF inwestował by w swojej działalności nie zwracali uwagi tylko na zysk, ale działali tak, by całe społeczeństwo odnosiło korzyści z ich działalności.

„Prywatne biznesy są zbudowane w taki sposób, by konkurować. Ale GIPF jest właścicielem publicznych aktywów; nie musimy pokonywać ani konkurentów, ani rynku. GIPF jest inwestorem bardzo długoterminowym. Niektórzy mówią, że branie pod uwagę celów innych niż zyski nie sprzyja osiąganiu bardzo wysokich stóp zwrotu. Ale nie to jest naszym głównym celem. Jesteśmy bardziej zainteresowani tym, by cały system lepiej funkcjonował” – podsumował Japończyk.

Rebecca Henderson jest profesorem Uniwersytetu Harvarda. Recenzowana publikacja powstała na podstawie serii wykładów wygłaszanych przez nią na macierzystej uczelni. Autorka chwali się, że kiedy zaczynała z kursem „Reimagining capitalism” na wykładach było 28 studentów. Teraz uczęszcza na nie 300 osób, a więc jedna trzecia wszystkich uczących się w Harvard Business School.

Być może ta formuła sprawdza się jako wykład dla studentów, mnie jednak nie przekonuje. Mój główny zarzut wobec tej książki jest taki, że jest po prostu nudna. Poza omówionymi przeze mnie fragmentami ze świecą szukać w niej wątków, które nie zostały już opisane w innych publikacjach. Tak więc książkę polecam tylko wyjątkowo zainteresowanym tematyką, którzy wcześniej nie zetknęli się z publikacjami dotykającymi omawianych kwestii. Pozostali mogą ją sobie, bez większej szkody, darować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *