„Przede wszystkim od tej niedzieli począwszy, może na skutek zbiegu okoliczności, pojawił się w naszym mieście strach dość powszechny i dość głęboki, by można było podejrzewać, że nasi współobywatele naprawdę osiągają świadomość swej sytuacji.”, Albert Camus, Dżuma, 1947
Popularna w ostatnich latach zabawa noworoczna „wytypujmy tyle czarnych łabędzi ile się da” zdaje się, że nie ma tym razem swoich zwycięzców. To czego doświadcza świat przyszło znienacka, choć nie z nieoczekiwanej strony, wszak od przynajmniej dekady Chiny są wskazywane jako miejsce, w którym „coś” się zacznie. „Coś” okazało się jak w prozie Stephena Kinga – czymś zupełnie zaskakującym i nieoczekiwanym.
Obawy o to, co będzie dalej mieszają się z obrazkami ze sklepów, w których półki z makaronami, kaszami zieją pustkami, choć obok znajdują się niemal pełen asortyment puszek, zup w kartonach, potraw w słoikach. Ale o tym zdaje się nie padało w agencji informacyjnej „JednaPaniDrugiejPani”. Swoją drogą polecam zerknięcie na wykres spółki Makarony Polskie, na co zwrócił mi uwagę Adam Stańczak. Okazuje się, że mogło to być lepsze „trafienie”, niż akcje spółek zgłaszających możliwość wykonywania testów czy produkujących maseczki.
Gdy wyglądało na to, że Chiny uporały się już z epidemią (spadek zachorowań i rozprzestrzeniania się), wirus zaczął rozprzestrzeniać się na Zachodzie. Niestety w tym momencie, to co udało się w kraju, który w zasadzie jest miękką dyktaturą, kontrolującą życie swoich mieszkańców, nie koniecznie uda się w rozwiniętych demokracjach, w których okresowo określenie „wolność” jest bliskie zwrotowi „anarchia”.
„Jak to mam się nie ruszać z domu. Przecież JA jestem zdrowy.”
Część osób w panice wykupuje wspomniane już makarony i kasze. Część jak przy wszelkich zawirowaniach próbuje zbić kapitał na ludzkich lękach. Ceny niektórych produktów na portalach aukcyjnych oszalały. Maseczki chirurgiczne, które jeszcze niedawno kosztowały kilka złotych za paczkę, teraz sprzedawane są za kilka-kilkanaście za sztukę. Każdy, kto ma nieco zmysłu biznesowego próbuje wykorzystać sytuację. Podczas krótkiego weekendowego spaceru zanotowałem ciekawe sytuacje.
W sklepie z artykułami biurowo-papierniczymi na drzwiach wejściowych wisi plakat reklamujący „Długopis antybakteryjny”. Oto popis spełnienia snu marketingowca. Tyle lat w długopisach i wreszcie mógł się wykazać:
„Jony srebra działają poprzez zakłócanie przepuszczalności przeciwbakteryjnej membrany gazowej (oddychanie komórkowe), a po wejściu do komórki zmieniają układ enzymatyczny, hamując metabolizm i wytwarzanie energii oraz modyfikując bakteryjny materiał genetyczny.
[…]
Jonowe srebro niszczy bakterie, grzyby, wirusy i pierwotniaki. Ponadto badania wykazują, że mikroorganizmy prawdopodobnie nie rozwiną żadnego rodzaju odporności.”
Jeśli więc na ulicy spotkacie kogoś wymalowanego długopisem, bądźcie wyrozumiali i czujcie się bezpiecznie.
Dwie przecznice dalej na słupie telegraficznym wisi, przyklejone taśmą przezroczystą ogłoszenie.
„UWAGA SPRZEDAM MASECZKI CHIRURGICZNE, OCHRONNE. 3 warstwy mocowanie na gumkę”
No ogłoszenie, jak ogłoszenie. Jest popyt to pojawiła się i podaż. Jednak rozczulająca jest dalsza treść:
„Musiałem zakupić do pracy kilkaset maseczek i trochę mi zostało. Odsprzedam w cenach jakie sam płaciłem”.
Pojawiła mi się przed oczami wizja dobrodusznego chirurga, który złożył nieco za duże zlecenie na maseczki i teraz dzieli się tym dobrem. To i tak lepsze od doniesień (plotek?), że jakaś firma sprzątająca prasowała zużyte maseczki i sprzedawała ponownie. Idą z duchem czasu, prawdziwy upcycling!
No i oczywiście wydarzenie, które sprawiło, że dla wielu aktywnych graczy rynkowych ten weekend mógł nie być dobrym weekendem. Informacja o braku porozumienia OPEC z Rosją w sprawie ograniczeń w wydobyciu ropy naftowej. Jeszcze w piątek ropa, po wielotygodniowych spadkach kosztowała około 45 dolarów za baryłkę. Wszyscy zadawali sobie pytanie – co przyniesie poniedziałek? Jak na to zareagują pozostałe rynki. Ponad dwudziestoprocentowy spadek cen w poniedziałek rano, to jest coś co na tym rynku chyba nie miało miejsca. Portfele wielu spłynęły w poniedziałek czarną krwią. Rynki akcji zmasakrowane, ropa zmasakrowana, złoto próbuje się trzymać, choć doświadcza również silnych sesji spadkowych, pozostałe metale zniżkują, zboża tanieją (mimo rosnącego popytu na makarony i kasze).
W tym wszystkim najważniejsze są, uzasadnione obawy o to, które branże ucierpią najwięcej. Turystyka, hotelarstwo, transport, lotnictwo, ubezpieczenia, gastronomia. Przesuwane są lub odwoływane wielkie doroczne imprezy, oraz te jednorazowe lub okazjonalne. Wraz z różnego rodzaju napięciami polityczno-społecznymi na całym świecie, nie są to dobre informacje. Może się okazać, że dla nas wszystkich będzie to zupełnie nowe doświadczenie, z którym trzeba będzie nauczyć się funkcjonować, podczas gdy ekonomiści i politycy będą próbowali ugasić pożary, choć zdaje się, że znaczna część tych prób będzie wielkim eksperymentem na żywym organizmie. Być może trzeba będzie ratować niektóre przedsiębiorstwa, albo obszary gospodarki, choć trudno powiedzieć, w jaki sposób miałoby się to odbywać.
W każdym razie pierwszy kwartał okazuje się poważnym czasem próby w ujęciu globalnym, nie tylko dla inwestorów, spekulantów i innych uczestników rynku, ale również dla nas jako klientów, pracowników, pracodawców. Zwłaszcza, że bessa na naszym rynku trwa już bez wątpienia drugi rok.
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Nakręcana medialnie panika i tyle. Jutro wypłata, radzę kupować dobre spółki wypłacające rosnące dywidendy.
P.S. Nie rzucam się na to samo, co wszyscy i kupuję jedzenie w słoikach, bo jest dobre i tanie.
Jeśli sam sobie ugotujesz (poświęcisz jeden weekend) – będzie jeszcze tańsze, a i zdecydowanie lepsze.