Czekałem dziś do samego wieczora, żeby sprawdzić co będzie działo się z notowaniami ropy po doniesieniach z Morza Azowskiego. Nie próbuję zagłębiać się w tło konfliktu między Rosją a Ukrainą, ale według mnie było to jednak interesujące, że ceny ropy praktycznie nie zareagowały. Intuicyjnie można by sądzić, że jakikolwiek ruch militarny, w który angażuje się Rosja lub inny kraj będący producentem ropy naftowej powinien przynajmniej chwilowo wpłynąć na wzrost notowań. Ale intuicja ma to do siebie, że często nie jest zgodna z rzeczywistością.
W tym konkretnym przypadku o wiele ważniejsza wydaje się zasada mówiąca, że o znaczeniu danego zdarzenia nie mówi ono same, ale to jak rynek na owo zdarzenie reaguje. Tu zaś mamy zupełny brak reakcji. Ceny ropy zniżkują od końca września. W mediach pokazywały się wówczas prognozy o możliwym osiągnięciu ceny 100 dolarów za baryłkę (choćby ten), zgodne z zasadą opisywaną choćby przez Jamesa Montiera (Prognozy czy postgnozy), że analitycy nie prognozują zmian trendu tylko co najwyżej jego kontynuację.
I to co w tej chwili dzieje się na rynku tego surowca jest niesłychanie ciekawe. Zjazd o ponad 30 procent w tak krótkim czasie i zbliżenie się do poziomów przy których zwykło się mówić o taniej ropie zaskakuje prawdopodobnie wielu analityków, komentatorów oraz inwestorów. Wszelkie grzebanie w fundamentach zdaje się w tej chwili poszukiwaniem danych, które uzasadnią obecną sytuację, ale z pewnością nie tłumaczą tego, jak powinna się w najbliższym czasie kształtować cena surowca. Patrząc zaś na ten niesłychanie elegancki trend spadkowy, można powiedzieć, że to jest ta sytuacja, w której powinno się pamiętać, że na rynku wszystko jest możliwe.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Klauzula informacyjna
Mi się podoba porównanie do 1987 (https://www.macrotrends.net/1369/crude-oil-price-history-chart urealniane inflacją).
Powinno być coś na skalę upadku ZSSR (upadek domu Saudów/wyzwolenie Karelii/wyzwolenie Texasu), zwykłe proxy war przestają być istotne.
Dopóki nie przejemy aktualnych owoców postępu technologicznego (łupki, elektryfikacja transportu, gazyfikacja surowca do przemysłu) imho łatwiej zgadywać przyczyny spadków 🙂
O wiele ciekawsze jest to, że na rodzimych stacjach 30% obniżka surowca nie wywołała spadków cen i w zasadzie utrzymywany jest już miesiąc szczyt.
Ba przy spadkach do 70$ cena sobie rosła.
Ktoś tu sobie spread utrzymuje.
A jak wzrastała cena to codzienie jadąc do pracy widziałem zmiane 🙂
Ot ciekawostka.
No do tego to się chyba już od lat przyzwyczailiśmy 🙂
Hurt i detaliści dopiero teraz odbijają sobie niskie marże.
od ludzi z branży wiem ze Orlen/Lotos sprzedawaly na stacjach taniej niż w hurcie zeby utrzymac cene przed wyborami, prywatny sektor lecial na minusie po wyborach zaczyna wracac do normy a stacje teraz probuja odarobic straty
Można to wytłumaczy prościej niż rynkową antycypacją działań urka na Kremlu:
https://forsal.pl/artykuly/1358587,spelnia-sie-koszmar-opec-nadchodzi-powodz-amerykanskiej-ropy.html